Trener zielonogórskich akademików Tomasz Paluch powiedział po jednym z meczów, że nie ma łatwych spotkań. Rywale prezentują bardzo zbliżony poziom i jedna kolejka może wywrócić tabelę. Obserwując ostatnie derby, pomyślałem nawet, że obstawienie jakiegokolwiek pojedynku byłoby szaleństwem. No bo jeżeli faworyt gładko wygrywa pierwszą partię, a później równie łatwo oddaje dwie kolejne zespołowi, który tydzień wcześniej dostał baty od outsidera, to gdzie tu niezbędna w hazardzie logika?
Faworyt przegrywa bo... Niedzielne derby w Sulechowie miały trzy przełomowe momenty: w połowie drugiej i trzeciej partii oraz po zmianie stron w tie breaku.
Tak się nie da
Orzeł prowadził w meczu 1:0. Pierwszą odsłonę zakończył z miażdżącą przewagą, w połowie drugiego seta też spokojnie punktował i miał zapas sześciu "oczek". Ale zagrywka w aut, błąd przyjęcia i pudło łatwo zdeprymowały zespół. To był wiatr w żagle rywali, którzy przejęli inicjatywę. Zaliczka szybko się rozeszła, ręce nie przestały drżeć i mieliśmy remis.
- Po pierwszym secie, niektórzy uwierzyli, że przeciwnik przestał się bronić i można zwyciężyć na stojąco - ocenił zawodnik Orła Marcin Karbowiak. - Prowadziliśmy 20:15 i nagle seria nieskończonych ataków ze skrzydła. Tak się nie da wygrać meczu.
Na widelcu
Raz włożyć palec do wrzątku to wypadek, ale robić to znów? W trzeciej partii Orły także pozwoliły sobie na moment odprężenia i od razu trafiły na widelec rywali. Sulechowinie jakby czerpali moc z niepowodzeń przeciwników. Goście popełniali błędy, a oni jak natchnieni wyciągali nawet piłki lecące w trybuny. Orion udowodnił wtedy, że ma z gwiazdami więcej wspólnego niż tylko nazwę.
- Siatkówka to dziwna dyscyplina, bo największy potencjał tkwi w głowach zawodników. Jeżeli się do nich trafi, potrafią zwyciężać - powiedział trener gospodarzy Marek Szczepaniuk.
Ambitne chłopy
Sztuka ta nie udała się szkoleniowcowi z Międzyrzecza Andrzejowi Stanulewiczowi. Choć w czwartej partii wydawało się, że tryby w jego ekipie zaskoczyły, ktoś wymyślił tie break, a w tym Orły znów się zatarły. - Mamy młody zespół i walczymy w kratkę. Raz świetnie, a później tak, że nie chce się na to patrzeć - ocenił Karbowiak.
- Kluczem do sukcesu była determinacja poparta uważną grą w polu i szczelnym blokiem - wyjaśnił sulechowianin Marcin Bilon. - Dwóch ostatnich brakowało nam w pierwszym i czwartym secie, ale wszystko dobrze się ułożyło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?