Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsze poranki w siodle

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Bożena Rudzińska i Witold Ryba najchętniej spędzają poranki na konnych przejażdżkach po Wzgórzach Dalkowskich
Bożena Rudzińska i Witold Ryba najchętniej spędzają poranki na konnych przejażdżkach po Wzgórzach Dalkowskich Anna Białęcka
Pasją Bożeny Rudzińskiej od dwóch lat są konie. - Przed rokiem, razem z Witkiem kupiliśmy gospodarstwo w Szczepowie, wreszcie mamy warunki by hodować konie. Tak dla siebie, dla przyjemności - mówi.

- "Wieśniaczką" jestem dopiero od roku - mówi Bożena Rudzińska, na co dzień pracująca w głogowskim Miejskim Ośrodku Kultury. - Razem z Witkiem szukaliśmy długo takiego miejsca. Aż w końcu znaleźliśmy, w Szczepowie.

Jest dom, stajnia, budynki gospodarcze. Bożena Rudzińska i jej partner życiowy Witold Ryba znaleźli tam miejsce dla siebie, czwórki dzieci, sześciu koni, dwóch kucyków i dwóch psów.

- Kiedyś w czasach studenckich jeździłam konno, bo właściwie nie miałam wyjścia - wspomina ze śmiechem. - Studiowałam w szkole filmowej w Łodzi, a tam letnie obozy konne były obowiązkowe. Pierwszy raz pojechałam, bo musiałam, ale kolejne to była wielka przyjemność.

Jednak po skończeniu studiów, kontakt z jeździectwem urwał się na jakieś 20 lat. - Po tej przerwie musiałam zaczynać wszystko właściwie od początku - mówi. - Ale nie było źle. W ubiegłym roku po raz pierwszy wystartowałam w Hubertusie w Jakubowie. W tym roku po raz drugi. I widzę postępy, bo mój czas przejazdu, choć nie był imponujący, to jednak był znacznie lepszy. Na podium nie stanęłam, ale te zawody western dały mi wiele satysfakcji i przyjemności.

W powrocie do jazdy konnej pomagał Bożenie jej mężczyzna. To emerytowany nauczyciel wychowania fizycznego. Pracował w szkole w Nielubi. - Witek ma podejście, jest ponadto trenerem jeździectwa - wyjaśnia. - Kiedy był nauczycielem, prowadził w szkole grupę woltyżerki. Dzieciaki osiągały dobre wyniki, miały sukcesy.

Te umiejętności i dobre podejście do dzieci i młodzieży nadal się sprawdza. - Przyjeżdżają do nas różni ludzie, często z dziećmi. Nie ma problemu, by pobyli z końmi, pojeździli, oswoili swoje pociechy z tymi pięknymi zwierzętami. Witek chętnie w tym pomaga, ja zresztą też.

Jak przekonuje pani Bożena, konie to przyjemność. - Od czasu do czasu, gdy czas na to pozwala, siodłamy konie i jedziemy na poranny spacer, jeszcze nim dzieci wstaną - mówi Bożena Rudzińska. - A mamy gdzie jeździć, są piękne trasy na Wzgórzach Dalkowskich. Zachęcam do spróbowania.

Słodkie okazje z wysokimi rabatami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska