Rzecznik gorzowskich strażaków Bartłomiej Mądry zaczął biegać, bo rzucił palenie i nie chciał przytyć. Społecznik Piotr Wilczewski ruszył na trasę, bo... się założył. Dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Paweł Jakubowski chciał się odstresować, a rzecznik konsumentów Tomasz Gierczak: po prostu sprawdzić. Z kolei wiceprezes gorzowskiego szpitala Robert Surowiec podczas przebieżek „lustruje osiedla”. Ważny powód miał też Zbigniew Kolis, prezes Klubu Biegacza Piast w Międzyrzeczu: bieganie było dla niego pretekstem do... wyjścia z koszar. Zaczynali różnie, ale skończyli tak samo: zakochali się w bieganiu.
Wiwat, endrofriny!
Radny Witnicy Artur Stojanowski mówi, że bieganie daje mu radość życia. - Poziom endorfin podnosi się do takiego poziomu, że funkcjonuję na trasie jak na haju. A pokonanie pierwszego maratonu udowodniło mi, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówi nam o swojej pasji.
P. Wilczewski z Gorzowa dziś też nie wyobraża sobie życia bez biegania. Choć zasuwa od 2011 r. A po pierwszym biegu na 8 km przez trzy dni nie mógł chodzić. - Nie jestem typem samotnika, stąd pomysł na Gorzowskie Bieganie Czwartkowe, które funkcjonuje od ponad dwóch lat w naszym mieście, gdzie wspólnie, regularnie w każdy czwartek spotykamy się i biegamy po gorzowskich ulicach - tłumaczy. Zauważa, że uczestnikom wspólnego śmigania nie chodzi tylko o kondycję. - To też forma odreagowania stresów po pracy - dodaje.
Jego ulubione trasy? Ma kilka. Z Gorzowa na Kłodawę, wzdłuż rzeczki Srebrnej lub wałami przy kanale Ulgi na wschód, w stronę Ciecierzyc. Ceni też ścieżki leśne i spotkania z dzikami czy jeleniami.
B. Mądry gdy zaczynał przebieżki w 2012 r. nie marzył nawet, że za rok będzie kończył maraton, a wbiegając na ostatnich nogach na stadion narodowy w Warszawie usłyszy przebój „Simply the best” (z ang. „po prostu najlepszy”). - Będę pamiętał te uczucie do końca życia przekonuje. W bieganie wkręcił wielu znajomych i rodzinę, a oni zarażają kolejnych ludzi! Mądry zaskakuje wyznaniem, że regularne bieganie pozwala mu... odpocząć. - Kiedy po całym dniu pracy i innych obowiązków zakładam buty, słuchawki na uszy i przebiegam 10 km, to czuję, że żyję - śmieje się.
Na problemy: bieg
P. Jakubowski biega od 2011 r. Ma na koncie osiem maratonów. Nie widać tego po nim, gdy siedzi w dyrektorskim pokoju w ZGM-ie i rozprawia o remontach, dłużnikach, czynszach... Bieganie mu pomaga. W czym? - Po treningu wiele problemów, które były nie do rozwiązania, nagle stają się prostsze - zdradza swój sekret.
Ma trzy ulubione trasy: wszystkie mają ponad 20 km. Pierwsza wiedzie przez poligony na Santocko, Mironice, Kłodawę, Chwalęcice i do Słowianki. Druga: od Małyszyna na Łośno.
Trzecia: od Kłodawy przez las na Gołębie i w las! Tras „chodnikowych” nie lubi. - Jednak zimą czy wieczorem są najprostszym rozwiązaniem - przyznaje.
Radny powiatu słubickiego Tomasz Stupieńko lubi z kolei biegać... wałem. Nie, nie. To nie jakaś nowa technika. Po prostu biega po wale - wzdłuż granicy z Frankfurtem, gdzie często spotka innych biegaczy i podziwia przyrodę. Zaczynał przygodę ze sportem sam, dwa lata temu. To było jego czas dla siebie. Teraz pasję dzieli z żoną Magdą. W duecie biega im się raźniej.
Coś w tym wspólnym pokonywaniu dystansu musi być, bo wiceprezes gorzowskiego szpitala Robert Surowiec (dwa lata biegania) zamierza w najbliższym biegu Żołnierzy Wyklętych wystartować... z całą pięcioosobową rodziną. Tak się wkręcił! W sumie w zeszłym roku pokonał ponad 2,1 tys. kilometrów, w tym trzy maratony. W tym chce pokonać jeszcze dwa, co da mu Koronę Maratonów Polskich.
Jego trasy? Przed siebie i już! A gdy chce dać sobie w kość, robi podbiegi pod ul. Dekerta. - Sześć, osiem powtórzeń i albo ląduję na oddziale ratunkowym, albo człapię do domu - dodaje żartem.
Z kolei rzecznik Tomasz Gierczak trasy po mieście i w okolicach już wyczerpał. - Od wiosny zamierzam wyjeżdżać pociągiem 20 km w teren i wracać biegiem - ujawnia swoje treningowe plany. On też bieganie traktuje jak rodzinny sport. Biega jego żona i córki.
Taka zdrowa moda
Prawdziwym nestorem biegania w regionie jest m.in. Zbigniew Kolis, prezes Klubu Biegacza Piast z Międzyrzecza. Zaczął w wojsku. Nie, nie dla kondycji! By móc wychodzić z koszar. I od 36 lat nie może się zatrzymać! Kiedyś trenował codziennie, teraz dwa, trzy razy w tygodniu. Jego ulubione trasy to leśne ścieżki.
Jeszcze dłużej - bo od około 50 lat - biega szef sulęcińskiej Rady Miasta Zbigniew Szczepański. To emerytowany wuefista. Bieganie kochał od dzieciaka. Uprawiał jogging, jeszcze jak nikt nie wiedział, że to jogging! Modą na bieganie jest zachwycony. - Niektórzy stronili od aktywności, a teraz proszę. Sami biegają! Widać, że lubi to coraz więcej osób. Moda na bieganie, to najlepsza moda, jaka mogła się pojawić.
Zobacz też: Bieg Solidarności w Gorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?