Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi znani zabiegani. Tak wylewają siódme poty [ZDJĘCIA]

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
Paweł Jakubowski na co dzień jest szefem gorzowskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej
Paweł Jakubowski na co dzień jest szefem gorzowskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej arch. prywatne
Poznajcie drugie oblicze znanych ludzi. Gdy już są po pracy, zrzucają garnitury i wskakują w dresy. A potem ruszają przed siebie. Poznaliśmy ich ulubione trasy. Dołączysz?

Rzecznik gorzowskich strażaków Bartłomiej Mądry zaczął biegać, bo rzucił palenie i nie chciał przytyć. Społecznik Piotr Wilczewski ruszył na trasę, bo... się założył. Dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Paweł Jakubowski chciał się odstresować, a rzecznik konsumentów Tomasz Gierczak: po prostu sprawdzić. Z kolei wiceprezes gorzowskiego szpitala Robert Surowiec podczas przebieżek „lustruje osiedla”. Ważny powód miał też Zbigniew Kolis, prezes Klubu Biegacza Piast w Międzyrzeczu: bieganie było dla niego pretekstem do... wyjścia z koszar. Zaczynali różnie, ale skończyli tak samo: zakochali się w bieganiu.

Wiwat, endrofriny!

Radny Witnicy Artur Stojanowski mówi, że bieganie daje mu radość życia. - Poziom endorfin podnosi się do takiego poziomu, że funkcjonuję na trasie jak na haju. A pokonanie pierwszego maratonu udowodniło mi, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówi nam o swojej pasji.

P. Wilczewski z Gorzowa dziś też nie wyobraża sobie życia bez biegania. Choć zasuwa od 2011 r. A po pierwszym biegu na 8 km przez trzy dni nie mógł chodzić. - Nie jestem typem samotnika, stąd pomysł na Gorzowskie Bieganie Czwartkowe, które funkcjonuje od ponad dwóch lat w naszym mieście, gdzie wspólnie, regularnie w każdy czwartek spotykamy się i biegamy po gorzowskich ulicach - tłumaczy. Zauważa, że uczestnikom wspólnego śmigania nie chodzi tylko o kondycję. - To też forma odreagowania stresów po pracy - dodaje.

Jego ulubione trasy? Ma kilka. Z Gorzowa na Kłodawę, wzdłuż rzeczki Srebrnej lub wałami przy kanale Ulgi na wschód, w stronę Ciecierzyc. Ceni też ścieżki leśne i spotkania z dzikami czy jeleniami.

B. Mądry gdy zaczynał przebieżki w 2012 r. nie marzył nawet, że za rok będzie kończył maraton, a wbiegając na ostatnich nogach na stadion narodowy w Warszawie usłyszy przebój „Simply the best” (z ang. „po prostu najlepszy”). - Będę pamiętał te uczucie do końca życia przekonuje. W bieganie wkręcił wielu znajomych i rodzinę, a oni zarażają kolejnych ludzi! Mądry zaskakuje wyznaniem, że regularne bieganie pozwala mu... odpocząć. - Kiedy po całym dniu pracy i innych obowiązków zakładam buty, słuchawki na uszy i przebiegam 10 km, to czuję, że żyję - śmieje się.

Na problemy: bieg

P. Jakubowski biega od 2011 r. Ma na koncie osiem maratonów. Nie widać tego po nim, gdy siedzi w dyrektorskim pokoju w ZGM-ie i rozprawia o remontach, dłużnikach, czynszach... Bieganie mu pomaga. W czym? - Po treningu wiele problemów, które były nie do rozwiązania, nagle stają się prostsze - zdradza swój sekret.

Ma trzy ulubione trasy: wszystkie mają ponad 20 km. Pierwsza wiedzie przez poligony na Santocko, Mironice, Kłodawę, Chwalęcice i do Słowianki. Druga: od Małyszyna na Łośno.

Trzecia: od Kłodawy przez las na Gołębie i w las! Tras „chodnikowych” nie lubi. - Jednak zimą czy wieczorem są najprostszym rozwiązaniem - przyznaje.

Radny powiatu słubickiego Tomasz Stupieńko lubi z kolei biegać... wałem. Nie, nie. To nie jakaś nowa technika. Po prostu biega po wale - wzdłuż granicy z Frankfurtem, gdzie często spotka innych biegaczy i podziwia przyrodę. Zaczynał przygodę ze sportem sam, dwa lata temu. To było jego czas dla siebie. Teraz pasję dzieli z żoną Magdą. W duecie biega im się raźniej.

Coś w tym wspólnym pokonywaniu dystansu musi być, bo wiceprezes gorzowskiego szpitala Robert Surowiec (dwa lata biegania) zamierza w najbliższym biegu Żołnierzy Wyklętych wystartować... z całą pięcioosobową rodziną. Tak się wkręcił! W sumie w zeszłym roku pokonał ponad 2,1 tys. kilometrów, w tym trzy maratony. W tym chce pokonać jeszcze dwa, co da mu Koronę Maratonów Polskich.

Jego trasy? Przed siebie i już! A gdy chce dać sobie w kość, robi podbiegi pod ul. Dekerta. - Sześć, osiem powtórzeń i albo ląduję na oddziale ratunkowym, albo człapię do domu - dodaje żartem.

Z kolei rzecznik Tomasz Gierczak trasy po mieście i w okolicach już wyczerpał. - Od wiosny zamierzam wyjeżdżać pociągiem 20 km w teren i wracać biegiem - ujawnia swoje treningowe plany. On też bieganie traktuje jak rodzinny sport. Biega jego żona i córki.

Taka zdrowa moda

Prawdziwym nestorem biegania w regionie jest m.in. Zbigniew Kolis, prezes Klubu Biegacza Piast z Międzyrzecza. Zaczął w wojsku. Nie, nie dla kondycji! By móc wychodzić z koszar. I od 36 lat nie może się zatrzymać! Kiedyś trenował codziennie, teraz dwa, trzy razy w tygodniu. Jego ulubione trasy to leśne ścieżki.

Jeszcze dłużej - bo od około 50 lat - biega szef sulęcińskiej Rady Miasta Zbigniew Szczepański. To emerytowany wuefista. Bieganie kochał od dzieciaka. Uprawiał jogging, jeszcze jak nikt nie wiedział, że to jogging! Modą na bieganie jest zachwycony. - Niektórzy stronili od aktywności, a teraz proszę. Sami biegają! Widać, że lubi to coraz więcej osób. Moda na bieganie, to najlepsza moda, jaka mogła się pojawić.

Zobacz też: Bieg Solidarności w Gorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska