Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi żołnierze w Afganistanie: Na zwiadzie

Mjr Szczepan Głuszczak (dab)
Żołnierze dojechali do Espandii transporterami rosomak i mrap.
Żołnierze dojechali do Espandii transporterami rosomak i mrap. mjr Szczepan Głuszczak
Ubezpieczenie, obserwacja i umiejętność przewidywania - to najważniejsze zasady podczas pieszego patrolu w terenie zabudowanym. Kierowali się nimi zwiadowcy z 2. zespołu rozpoznawczego podczas misji w Espandi.

Patrol przeprowadzony został w ramach operacji pod kryptonimem Armour. Naszych żołnierzy wspierali funkcjonariusze afgańskich sił bezpieczeństwa.

- Głównym celem jest zaznaczenie aktywności afgańskiego wojska i policji wśród mieszkańców pobliskich miejscowości. Mamy potwierdzone informacje, że w tej okolicy jest dość duża aktywność rebeliantów, dlatego tak ważna jest nasza obecność i bezpośredni kontakt z miejscową ludnością - wyjaśnił ppor.

Damian Ćwierkiewicz, dowódca 2. zespołu rozpoznawczego

W związku na realizowaną przez wojska koalicji NATO-ISAF strategią przeciwpartyzancką COIN (skrót z ang. counterinsurgency) wszystkie patrole, operacje i działania Polskich Sił Zadaniowych wykonywane są wspólne z afgańskimi siłami bezpieczeństwa. Tym razem do zwiadowców z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej dołączyli afgańscy żołnierze ANA (z ang. Afghan National Army). Po ustaleniu porządku ustawienia pojazdów w kolumnie i zasad działania podczas misji patrol wyruszył w kierunku Espandi.

Oczy szeroko otwarte

Po dotarciu do rejonu działań żołnierze opuścili pojazdy, by na pieszo kontynuować swoje zadanie. Szybko ustawili kolumnę, podzielili zadania i odpowiedzialność za sektory, sprawdzili jeszcze raz łączność i we wzajemnej osłonie z transporterami MRAP (skrót z ang. Mine Resistant Ambush Protected) i Rosomak ruszyli w kierunku miejscowości. Bardzo ostrożnie przemierzali wąskie uliczki, a saperzy sprawdzali każdy podejrzany kąt czy miejsce, które mogło być zagrożeniem dla patrolu. Każdy oprócz tego ubezpieczał swój kierunek.

- Po spieszeniu się moim zadaniem było obserwować w wyznaczonym sektorze oraz ochraniać wóz. W razie kontaktu ogniowego naszym głównym zadaniem jest wykryć przeciwnika, odpowiedzieć ogniem oraz przekazać dla dowódcy i działonowego jego położenie - wyjaśniał st. szer. Leszek Kowalski, zwiadowca-sanitariusz z 1. sekcji 2. zespołu rozpoznawczego

Patrole piesze zwiększają możliwości obserwacyjne, a dzięki temu czasami udaje się uniknąć przykrych niespodzianek. - Doskonałym przykładem jest zdarzenie z okolic miejscowości Kalati gdzie 23 maja udało nam się wykryć improwizowany ładunek wybuchowy IED. Odbyło się to w trudnych warunkach terenowych i podczas działań nocnych. IED ważył około trzydziestu kilogramów - opowiadał st. plut. Krzysztof Cuch dowódca sekcji 2. zespołu rozpoznawczego

Finał w szkole

Idąc w stronę centrum miejscowości żołnierze napotykali na drodze coraz więcej ludzi, głównie dzieci. Ważną rolę odgrywa w takich przypadkach tłumacz przydzielony do plutonu. Pomaga on dowódcy patrolu rozmawiać z napotkanymi mieszkańcami, a dzięki temu zdobywać wartościowe dla wojskowych informacje.

Bardzo aktywni podczas kontaktów z ludnością cywilną byli również żołnierze ANA, dla których jest to bardzo istotna sprawa. Dzięki zyskaniu przychylności i zaufania zwiększy się skuteczność afgańskiej armii oraz poparcie dla ich działań przez mieszkańców Espandi. Dla nich to warunek konieczny do tego by przejąć w przyszłości wraz z policją odpowiedzialność za bezpieczeństwo w tym regionie.

Podczas patrolu żołnierze dokonali także przeszukania jednej z kalat (typowa afgańska zabudowa). Polacy zabezpieczyli teren wokół obiektu i wspierali swoich afgańskich kolegów. Zawsze bezpośrednich przeszukań pomieszczeń dokonują żołnierze ANA. Ma to przede wszystkim uzasadnienie w tym, że jest to dla nich dodatkowy element szkoleniowy.

Na zakończenie polsko-afgański patrol odwiedził również jedną ze szkół w Espandi. Pomimo tego, że było już po lekcjach, wokół żołnierzy zebrała się liczna grupa tutejszych dzieci. Wojskowi podarowali najmłodszym mieszkańcom podstawowe przybory do nauki oraz plecaki. Starsi otrzymali radia.

Cywil chce zostać żołnierzem

Oprócz żołnierzy w operacji Armour uczestniczył także cywilny ratownik medyczny Michał Maciejewski, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za opiekę medyczną żołnierzy wyjeżdżających poza bazę.

- Nie ograniczam jednak swoich działań tylko do tego. W wolnych chwilach szkolę pozostałych żołnierzy by mogli z powodzeniem mnie zastąpić gdyby zaszła taka potrzeba. A poza tym, kiedy jest możliwość idę razem z nimi i również obserwuję. Dodatkowa para oczu zawsze się przyda. Ponadto doświadczenie, które tutaj zdobędę ze zwiadowcami Czarnej Dywizji, z pewnością zaowocuje w przyszłości. Po powrocie do Polski chciałbym zostać żołnierzem zawodowym - przyznał.

W składzie patrolu byli także żołnierze z Centralnej Grupy Działań Psychologicznych, w skrócie znani jako PSYOPS.

Grupa rozpoznawcza (GR) wykonuje zadania na rzecz Polskich Sił Zadaniowych, a w szczególności zgrupowań bojowych Alfa i Bravo. - Działania zespołów są skupione na zbieraniu informacji o przeciwniku, ale nie ograniczają się tylko do tego. Większość operacji, patroli czy zwiadu wykonywane jest w warunkach nocnych przy wykorzystaniu urządzeń noktowizyjnych i termowizji - podsumował kpt. Zbigniew Jakubczyk, dowódca GR



Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska