Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawigacja wskazała zabójcę

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Archiwum Policji
Ostatnie dni procesu Rimasa V. odsłoniły nowe kulisy zbrodni, o której pisaliśmy przed tygodniem. Zabójca został skazany na dożywocie. Jednym z dowodów był satelitarny zapis trasy, którą Litwin przewoził zwłoki.

Przed tygodniem opisaliśmy makabryczną zbrodnię, która na początku marca br. wstrząsnęła całym regionem. Przypomnijmy, 12 sierpnia ub. roku 47-letni Rimas V. porwał i udusił w Anglii swoją byłą żonę, 29-letnią Vitaliję B. Zwłoki przewiózł przez kanał La Manche, a następnie przez Francję, Holandię i Niemcy, po czym zakopał koło wsi Lutol Suchy w powiecie międzyrzeckim. W poniedziałek sąd w Londynie skazał Litwina na dożywocie. Będzie mógł ubiegać się o zwolnienie najwcześniej za 20 lat, o czym informowaliśmy tego samego dnia na www.gazetalubuska.pl/miedzyrzecz, a potem także w papierowym wydaniu "GL". Po naszych publikacjach temat zabójstwa i wyroku podchwyciło wiele gazet i portali internetowych.

Dlaczego wracamy do tej bulwersującej opinię społeczną sprawy? Ostatnie dni procesu odsłoniły nowe, nieznane dotąd fakty. Jednym z koronnych dowodów był zapis nawigacji satelitarnej samochodu, którym Rimas V. przewiózł zwłoki swojej ofiary przez pół Europy. Wynikało z niego, że dzień po porwaniu i zabójstwie, wczesnym rankiem zatrzymał się na dłużej w lesie koło Lutola Suchego, przy drodze krajowej nr 92, łączącej wschodnią i zachodnią Europę.

- Przeprowadzony w Lutolu Suchym eksperyment śledczy potwierdził, że miał wystarczająco dużo czasu, by wykopać dół i ukryć zwłoki - mówi podinspektor Radosław Mazur, komendant powiatowy policji w Międzyrzeczu.

Zwłoki Litwinki odnaleziono 30 października. Morderca został zatrzymany już we wrześniu, bo dwa lata wcześniej Vitalija B. oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa. Angielscy policjanci mieli nagranie z monitoringu, na którym widać, jak Rimas V. atakuje kobietę na ulicy i wlecze do swojego samochodu. Nie mogli jednak odnaleźć ciała. Z logowań jego komórki w stacjach telefonii komórkowej wynikało, że przez kilka godzin krążył swoim mercedesem w okolicach miejscowości Peterborough we wschodniej Anglii, gdzie porwał i zamordował byłą żonę. Prawdopodobnie chciał ukryć zwłoki. Policjanci szukali ciała w tych miejscach, gdzie zatrzymywał się na dłużej, m.in. nurkowie badali dno rzeki Nene na północ od miejscowości Whittlesey.

Sprawa nabrała tempa w lutym, kiedy policjantom z Międzyrzecza udało się zidentyfikować zwłoki na podstawie pobranych próbek DNA. Morderstwo popełniono w Anglii, dlatego śledztwo prowadzili tamtejsi funkcjonariusze, a proces odbył się w Londynie. Inspektor Martin Brunning zaznaczał, że kulisy zabójstwa udało się rozwikłać dzięki profesjonalizmowi naszych policjantów.

Dlaczego morderca zdecydował się przewieźć zwłoki przez pół Europy i ukryć je dopiero w naszym kraju? Prawdopodobnie był przekonany, że nawet jeśli zostaną odnalezione, to nigdy nie uda się ich zidentyfikować.

- Brak kontroli na granicach między państwami Unii to udogodnienie dla przestępców. Z drugiej strony efektem globalizacji jest jednak coraz lepsza współpraca międzynarodowa policji i nowe techniki kryminalistyczne, dzięki którym teraz łatwiej nam zwalczać przestępczość - komentuje podinspektor Mazur.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska