Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie bójmy się sepsy

Danuta Kuleszyńska
Bartosz Kudliński ma 36 lat, jest zastępcą ordynatora oddziału anestezjologii i intensywnej terapii szpitala w Zielonej Górze i członkiem Polskiej Grupy Roboczej ds. sepsy. Żona Beata (kardiolog), dwóch synów: Michał i Maciek. Wolne chwile poświęca rodzinie.
Bartosz Kudliński ma 36 lat, jest zastępcą ordynatora oddziału anestezjologii i intensywnej terapii szpitala w Zielonej Górze i członkiem Polskiej Grupy Roboczej ds. sepsy. Żona Beata (kardiolog), dwóch synów: Michał i Maciek. Wolne chwile poświęca rodzinie. Fot. Bartłomiej Kudowicz
Rozmowa z Bartoszem Kudlińskim, specjalistą anestezjologii i intensywnej terapii w szpitalu wojewódzkim w Zielonej Górze.

- Kilkanaście przypadków sepsy odnotowano w ciągu miesiąca w zielonogórskim szpitalu. Mamy do czynienia z jakąś dramatyczną sytuacją, z epidemią?
- To codzienność w szpitalu. Średnio miesięcznie przypadków sepsy jako takiej mamy nie kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt.

- Jak to możliwe?!
- Ludzie utożsamiają sepsę jedynie z ciężkim stanem klinicznym jakim jest wstrząs septyczny. A to tylko kolejny stopień chorobowy, który ma początek w infekcji. Kryteria sepsy spełnia wiele chorób infekcyjnych, jak choćby zapalenie wyrostka robaczkowego, czy ciężka angina.

- Skąd więc panika u ludzi na samo słowo "sepsa"?
- Wynika to z niezrozumienia nazewnictwa. Sepsa to nic innego jak obecność bakterii w organizmie, w miejscach, gdzie ich być nie powinno. Jeśli one rozpełzną się i zajmą naraz kilka narządów dochodzi do wstrząsu septycznego. Ale nie dotyczy to ludzi zdrowych, a jeśli - to bardzo rzadko i tylko w sytuacjach pewnych grup bakteryjnych.

- To znaczy?
- Potocznie sepsa ograniczana jest do sepsy meningokokowej. Jest to dwoinka zapalenia opon mózgowo rdzeniowych. Dość częsta bakteria występująca od 10 do 30 proc. populacji. A więc i ja, i pani mamy około 30 proc. szans, żeby być nosicielami tej bakterii. Ona żyje wyłącznie w ludziach, w naszej nosogardzieli. Może uaktywnić się błyskawicznie jedynie u osób, które mają wysoką wrażliwość na tę bakterię i niską odporność organizmu. Przy zbyt późnym rozpoznaniu meningokoki doprowadzić mogą do postępującego rozpadu organizmu. I to jest właśnie ta najbardziej znana medialnie sepsa. Dotyczy ona przeważnie dzieci do lat czterech i osób młodych między 18 a 26 rokiem życia. Dla tych właśnie dwóch grup jest dostępna szczepionka, która uodparnia organizm na kilka lat. Co nie znaczy, że osoba zaszczepiona jest całkowicie bezpieczna. Panika przed tego rodzaju sepsą wiąże się z tym, że przebiega ona w sposób piorunujący. Ale szybkie rozpoznanie pozwala na opanowanie postępującego zakażenia.

- Jakie są objawy sepsy meningokokowej?
- Podobne jak w przypadku grypy: bóle mięśni, głowy, nudności, wymioty, brak apetytu. U maluchów ciemiączko jest inne, występuje biegunka. Pojawiają się zmiany na skórze i one są głównym sygnałem, że robi się niebezpiecznie. To są wybroczyny, plamki krwiste. Jak się je uciśnie palcem, to one nie znikają. Skóra w tym miejscu robi się czarnawa. Wtedy jak najszybciej trzeba skontaktować się z lekarzem rodzinnym. Chcę jednak podkreślić, że przypadki sepsy meningokokowej są naprawdę bardzo rzadkie. W naszym województwie ostatni miał miejsce chyba półtora roku temu, gdy do szpitala trafił żołnierz ze wstrząsem septycznym. Sepsa nie jest chorobą, ale wyłącznie zespołem objawów klinicznych. Mogą ją wywołać bakterie, grzyby, wirusy, pierwotniaki... Jedynym problemem w ciężkiej sepsie jest opóźnione rozpoznanie. Tacy pacjenci są na granicy życia i śmierci. My potrafimy połowę z nich przywrócić do życia. Dlaczego tylko połowę? Dlatego, że ważne są czynniki towarzyszące, a więc jakie człowiek ma rezerwy energetyczne, czy ma jakieś choroby, zwłaszcza cukrzycę, która osłabia odporność, nowotwór, niewydolność krążenia, czy bierze jakieś leki... I tak dalej. Takich czynników jest bardzo dużo. Zdarza się, że u zdrowego wysportowanego chłopaka jakaś banalna bakteria wywołuje taką reakcję, że on umiera w ciągu sześciu godzin. Gdybyśmy wiedzieli, dlaczego tak się dzieje, dostalibyśmy Nobla.

- Sepsy należy się bać?
- Jeśli nie ma czynników ryzyka, które osłabiają naszą odporność, to nie ma się czego bać. A jeśli one są, to trzeba obserwować siebie. My jako ludzie nie szanujemy swoich ciał: pijemy, palimy, nie dbamy o sport, za dużo pracujemy, mamy złe nawyki higieniczne. To wszystko kumuluje się w naszym organizmie. I kiedyś, w jakimś momencie, przyjdzie nam za to zapłacić.
- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska