RZĄD SIĘ WYCOFAŁ...
RZĄD SIĘ WYCOFAŁ...
... ale tylko na razie. Po poniedziałkowym spotkaniu ze związkowcami rząd wycofał się z pomysłu zwiększenia pensum, czyli godzin spędzonych "przy tablicy" (o proponowanych zmianach pisaliśmy 11 bm. w publikacji pt. "Starsi znów pożałują, a młodsi się przestraszą"). Zastrzega jednak, że ostatecznie z projektu jeszcze nie zrezygnował.
Także w innych szkołach zajęcia praktyczne mogą się odbywać tylko dzięki starszym fachowcom.
W Zespole Szkół Elektrycznych w Gorzowie problemy z kadrą zaczęły się już w ub. roku. W trzy miesiące szkoła straciła sześciu nauczycieli zawodu. - Nie byłem w stanie zatrzymać ich za pensję - mówi Jodko. Uratował wtedy kadrę emerytami.
Ale podczas tych wakacji znów sześciu nauczycieli zawodu przeszło na emeryturę. - Nie mogę im zabronić, ale każdego poprosiłem o podjęcie pracy choć na pół etatu. Inaczej nie miałbym w ogóle fachowców - tłumaczy dyrektor. Mimo to, w elektryku ciągle brakuje trzech inżynierów elektryki i elektroniki. - Bez nich nie ruszymy z nowym rokiem szkolnym - rozkłada ręce Jodko.
Na granicy prawa
W innych szkołach zawodowych jest podobnie. Jeśli nie bazują na emerytach, to na nauczycielach, którzy wkrótce przejdą na emeryturę. - Za dwa lata z powodu wieku może odejść 40 procent fachowców. I wtedy będziemy mieli prawdziwy problem. Bo młodzi inżynierowie nie zgłaszają się do szkół - ostrzega Hanna Wenska-Paluch, wicedyrektorka Zespołu Szkół Budowlanych w Gorzowie.
- Bo co możemy im zaproponować? Groszowe pensje - złości się Jodko. Inżynier bez przygotowania pedagogicznego dostanie w szkole 1.240 zł brutto. Z przygotowaniem - 1.400. A w firmach przemysłowych zarabiają przynajmniej po 4 tys. zł. - Przy takiej różnicy trudno się dziwić ludziom, że wybierają pracę gdzie indziej - mówi Jodko.
Aby jakoś sobie radzić, szkoły przydzielają zawodowcom znacznie więcej pracy. Normalnie nauczyciel pracuje "przy tablicy" 18 godzin tygodniowo. - U nas fachowiec dostaje 27 godzin. Więcej już nie mogę dać, bo to i tak na granicy prawa - przyznaje Jodko.
Stawki negocjowane
Jak więc można rozwiązać problem braku nauczycieli przedmiotów zawodowych? - Mogę poucinać ilość zajęć praktycznych. To będzie jednak przerabianie materiału po łepkach, a chyba nie o to chodzi w kształceniu fachowców - denerwuje się dyrektor elektryka.
- Tak nie może być w nieskończoność. Tracą na tym przede wszystkim uczniowie - dodaje Janina Grzecznowska, dyrektorka Zespołu Szkół Mechanicznych w Gorzowie. Ona w tym roku ma obsadę wszystkich etatów, ale też dzięki temu, że emerytowani nauczyciele jeszcze chcą pracować.
Wszyscy dyrektorzy, z którymi rozmawialiśmy, są zgodni - jeśli płace się nie zmienią, to wkrótce nie będzie miał kto prowadzić zajęć praktycznych. W ministerstwie edukacji przygotowywany jest projekt zmian, dzięki którym nauczyciele zawodów mogliby negocjować stawki z dyrekcją szkół i samorządami. - Na razie ma zostać powołany zespół ekspercki, który będzie nad tym pracował. Za wcześnie więc mówić o szczegółach - poinformowała nas wczoraj Justyna Sedlak z biura prasowego MEN.
Anna Rimke
0 95 722 57 72
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?