Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie miłość, nie nienawiść, ale pełnej zgody nie ma

Artur Matyszczyk
- Za co lubię gubinian? Gubin pięknie się rozwija i to jest najważniejsze. A poza tym to biedne miasto przygraniczne, a my też jesteśmy biednym miastem, więc się dogadujemy. Zawsze biedak z biedakiem znajdą wspólny język. Ludzie nie są zarozumiali. Nie mam tam znajomych, dlatego bliżej miasta nie znam - mówi Stanisław, emeryt z Krosna Odrz.
- Za co lubię gubinian? Gubin pięknie się rozwija i to jest najważniejsze. A poza tym to biedne miasto przygraniczne, a my też jesteśmy biednym miastem, więc się dogadujemy. Zawsze biedak z biedakiem znajdą wspólny język. Ludzie nie są zarozumiali. Nie mam tam znajomych, dlatego bliżej miasta nie znam - mówi Stanisław, emeryt z Krosna Odrz. fot. Paweł Janczaruk
Mocno poróżnili się o szpital. Toczyli boje o nazwę powiatu. Mieszkańcy Krosna Odrzańskiego i Gubina - lubią się, czy nie cierpią nawzajem?

PYTAMY MIESZKAŃCÓW

PYTAMY MIESZKAŃCÓW

ZA CO LUBIMY KROŚNIAN?

* KAZIMIERZ BROHIŃSKI, emeryt z Gubina: - Myślę, że są mentalnością bardzo zbliżeni do nas. Jesteśmy miastami przygranicznymi, a poza tym sąsiedzkimi i chyba się lubimy. Jedyne, o co mamy pretensje, to powiat, który nam odebrali. Przez to Krosno jest bardziej zadbane, bardziej się rozwija, a my od lat nic z tego nie mamy.

* IRENA PEUKACKA, emerytka z Gubina: - Bardzo lubię naszych sąsiadów, a nawet trochę im zazdroszczę, bo to jednak zawsze powiat. Krosno jest ładniejsze, czystsze. Ale jest też wiele niesympatycznych osób, jak np. pielęgniarki w szpitalu. Bardzo mi to nie odpowiada. Choć zapewne nie wszyscy mieszkańcy Krosna są tacy sami.

* RÓŻA SOBIEJEWSKA, bezrobotna z Gubina: - W Krośnie mam siostrę i jestem tam średnio raz w miesiącu. Lubię to miasto, jest bardzo przyjazne, zresztą jego mieszkańcy również są bardzo mili, życzliwi. Najważniejsze, że się dogadujemy i jako większe miasta sąsiedzkie nie mamy żadnych problemów ze sobą, żadnych nieprzyjemności.

ZA CO LUBIMY GUBINIAN?

* WIESŁAWA SANDECKA, pracownica straży granicznej z Krosna Odrz.: - Mam koleżankę w Gubinie, z którą pracowałam i bardzo ją lubię. Często jeżdżę do Gubina na zakupy, a poza tym tam jest przejście do Guben. Bardzo mi się Gubin podoba, jest zadbany i ma swój urok. Ludzie są sympatyczni, ale jak w każdym stadzie, tak i tam znajdzie się czarna owca.

* MARIAN ŻYŻYK, emeryt z Krosna Odrz.: - Za co ich lubię? Za wszystko! Za to, że są sympatyczni i chętnie porozmawiają z drugą osobą. Mam tam sporo kolegów, przyjaciół, z którymi chodziłem do podstawówki. Często się spotykamy i wspominamy, dlatego dla mnie to miasto i ci ludzie mają specyficzny klimat, nie do podrobienia.

ZOFIA KOZIŃSKA, emerytka z Krosna Odrz.: - To bardzo serdeczni ludzie, a czasem są nawet przyjemniejsi i życzliwsi niż krośnianie. Mam tam rodzinę, którą często odwiedzam i mam kontakt z tamtymi ludźmi. Są niepowtarzalni. W tamtejszym szpitalu rodziłam też dwójkę swoich dzieci i naprawdę kocham to miasto tak samo jak Krosno.

"Gubiniaki, to cwane gapy. Chcieli do innego powiatu i obudzili się z ręką w nocniku", "Krosno zabiera nam wszystko. U nas niedługo nie będzie żadnej instytucji", "Dlaczego mniejsze miasto rządzi większym?", "Jak Gubin jest większy, to ja jestem święty Piotr". To tylko kilka przykładów głosów z internetowego forum "GL". Ono czasem aż kipi od wzajemnych oskarżeń i wulgaryzmów. Jak to naprawdę jest z krośnianami i gubininami, kochamy się czy nienawidzimy?

- Nie nazwałbym tego uczucia nienawiścią. Ale... - znany, lokalny patriota z Gubina Zbigniew Bołoczko w myślach szuka odpowiedniego słowa. - Na pewno nie ma zgody. W naszym powiecie naprawdę mniejsze miasto rządzi większym. My podlegamy pod Krosno. Z każdą sprawą trzeba tam jechać. To wywołuje naszą irytację. No bo jakby się czuli na przykład w Zielonej Górze, gdyby ze wszystkim musieli jeździć do Gorzowa?

Ostatnio dwie sprawy wzbudziły najwięcej kontrowersji i poróżniły mieszkańców obu miast. Chyba najgłośniejszy był spór o szpital powiatowy. Do ostrej wymiany zdań przy tej okazji dochodziło choćby pomiędzy burmistrzem Gubina Bartłomiejem Bartczakiem a starostą Jackiem Hoffmannem. Drażliwy temat być może niebawem znów wróci na tapetę. Wróble przy granicy ćwierkają, że szykuje się reorganizacja lecznicy. Czy znów pojawią się antagonizmy? Pożyjemy, zobaczymy.

Kolejny kij w mrowisku, to proponowana przez gubinian zmiana nazwy powiatu na krośnieńsko-gubiński. Przy tej okazji również odezwały się wzajemne animozje. - Przy granicy są jakoś bardziej nerwowi. I tacy ciągle zacietrzewieni - ocenia krośnianin Waldemar Reszka. - Oni się rzucają. A czego chcą tak naprawdę? Chyba jakieś kompleksy z nich wychodzą.

My postanowiliśmy sprawdzić, jak to jest z stosunkami mieszkańców dwóch największych miast w powiecie. Okazuje się, że wcale nie jest tak źle. Choć kilku znalazło się takich, którzy sfotografować się nie dali. A na pytanie, za co lubisz "tamtych" odburknęli tylko: - Najchętniej to tamtym dałbym w łeb!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska