Powiernictwo złożyło w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu 22 pozwy o zwrot poniemieckich majątków na ziemiach polskich.
Prawnicy ujawnili jedynie, że chodzi m.in. o kilka majątków we Wrocławiu. Czy zażądają zwrotu Mierzęcina w Lubuskiem?
To bardzo prawdopodobne, bo od kilku lat domaga się tego Aleksander von Waldow, potomek właścicieli pałacu, a jest on wiceszefem powiernictwa. - Jeśli nie wśród pierwszych pozwów, to wśród szykowanych już kolejnych 50 może być nasz pałac - przyznaje Piotr Nowakowski, przedsiębiorca spod Poznania.
Niebo w holu
Połowa lat 90. Nasz reporter wchodzi do pałacowego holu w Mierzęcinie, zadziera głowę i widzi... niebo. Rozwalony jest nie tylko dach, ale cała posiadłość, która powstała ponad 100 lat wcześniej jako siedziba rodu von Waldow.
W 1945 r. niemieccy właściciele uciekają z Merenthina. W pałacu powstaje polski sierociniec, potem obiekt przejmuje PGR, a po jego upadku w 1992 r. - wandale i szabrownicy. Trzy lata później reporter ogląda niebo w holu, sześć lat później ruinę i 60 ha parku kupuje Nowakowski i jego wspólnik Piotr Olewiński. Płacą śmiesznie mało: 20 tys. euro, ale w odrestaurowanie pompują 4-5 mln euro. Po kolejnych czterech latach, w 2002 r., zapraszają na otwarcie pałacu. To jest już perła!
Olewiński i Nowakowski nawiązali kontakt z rodziną byłych właścicieli, żeby odtworzyć architekturę i wystrój pałacu z detalami. Jednym z gości fety z okazji otwarcia jest Aleksander von Waldow. Stosunki miedzy byłymi a obecnymi właścicielami pałacu są wzorowe: panowie przechodzą ze sobą na ty, w Mierzęcinie odbywa się zjazd rodzinny von Waldowów.
Jednak w 2003 r. pan Aleksander ładuje z grubej rury. W niemieckiej telewizji oświadcza, że jest właścicielem pałacu w Mierzęcinie, a doceniając wysiłek finansowy dwóch polskich przedsiębiorców, może im obiekt ,,użyczyć za darmo'' na 20 lat. Obrażeni czują się nie tylko polscy właściciele pałacu, ale i mieszkańcy gminy. - Nie ma mowy, żeby Niemcy wrócili tutaj, podobnie jak my nie wrócimy na kresy - mówi burmistrz Dobiegniewa Leszek Waloch.
To uzurpator!
Inni członkowie rodziny von Waldowa przysłali do polskich właścicieli pałacu przeprosiny i zapewnienie, że nie roszczą sobie do majątku żadnych pretensji. Jego brat, emerytowany profesor etyki w USA, tłumaczył Nowakowskiemu, że nie umie wyciągnąć Aleksandra z ,,bagna własnych poglądów''.
Ten 83-letni człowiek nie tylko bowiem chce odebrać Mierzęcin. Zarzuca Polsce wywołanie II wojny światowej i żąda utworzenia Centropy: oddania byłych niemieckich ziem, które są w granicach Polski, w zarząd Unii Europejskiej i prawa osiedlania się tam niemieckich właścicieli. - Pan Aleksander jest uzurpatorem. Nie ma nawet praw spadkowych do Mierzęcina, bo należą one do jego kuzynek i wuja - mówi Nowakowski.
Adwokat z Gorzowa Jerzy Wierchowicz twierdzi, że pozwy powiernictwa nie mają żadnych szans. - Są sprzeczne przede wszystkim z prawem międzynarodowym. Tak naprawdę powiernictwo uprawia grę polityczną - mówi Wierchowicz. Tego samego zdania jest wielu prawników polskich i niemieckich. Od roszczeń powiernictwa odcina się nawet szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach.
- Jeśli ktoś ma pretensje o Mierzęcin, niech kieruje je do aliantów, bo to oni w Poczdamie przesunęli granice Niemiec - mówi Nowakowski. W pałacowym salonie nadal można zobaczyć cynowy talerz od Aleksandra von Waldowa z napisem: ,,Dona nobis pacem'' (obdarz nas pokojem).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?