MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie przelewała

(decha)
Wójt Dąbia Czesław Domalewski nie chce wskazywać winnych całej afery, woli szukać drogi ratunku. Zainteresowani nauczyciele wymieniają obok księgowej właśnie wójta, nadzorujących finanse urzędników, dyrektorki szkół i sam ZUS...
Wójt Dąbia Czesław Domalewski nie chce wskazywać winnych całej afery, woli szukać drogi ratunku. Zainteresowani nauczyciele wymieniają obok księgowej właśnie wójta, nadzorujących finanse urzędników, dyrektorki szkół i sam ZUS... Mariusz Kapała
Za sprawą nieuczciwości księgowej Dąbie straciło 1,3 mln zł. Jej pazerność doprowadzi gminę na skraj bankructwa. Wszystko zależy teraz od łaskawości ZUS.

To było jak grom z jasnego nieba. Przed kilkoma dniami 70 nauczycieli szkół gminy Dąbie, ich dyrektorzy, urzędnicy dowiedzieli się, że zajmująca się oświatą księgowa nie przelewała składek ubezpieczeniowych do ZUS. Prawdopodobnie trafiały one do jej kieszeni.
- Czuję się, jakby ktoś mnie okradł - mówi nauczycielka gimnazjum w Dąbiu. - To były pieniądze, które miały trafić na moje indywidualne konto w ZUS.
- Ta pani pracowała z nami trzydzieści lat, mieliśmy do niej bezgraniczne zaufanie - załamuje ręce skarbnik gminy.

Nie przelewała

Trudno powiedzieć, że sprawa wypłynęła nagle. ZUS co najmniej od trzech lat przysyłał monity i upomnienia. Bez echa. Dyrektorzy biegli z nimi do księgowej. Ta powinna zjawić się z nimi u głównej księgowej, zajmującej się gminną oświatą. Pech chciał, że ekonomistka zajmowała oba te stanowiska. Odpowiadała zatem dyrektorkom szkół, że wszystko jest w porządku, a ZUS ma problemy z systemem. Taką samą śpiewkę słyszał wójt i skarbnik.
- Wszystko u nich wariuje, mają bałagan, nie martwcie się - miała mówić księgowa.
ZUS bałaganu nie miał, a powód do zmartwień był. Okazało się, że przez cały rok 1999 oraz po kilka miesięcy co najmniej dwóch kolejnych lat kobieta nie przelewała nauczycielskich pieniędzy do zakładu ubezpieczeń. Według wstępnych szacunków uzbierało się tego około 500 tys. zł. Z odsetkami gmina "wisi" ZUS 1,3 mln zł. Dla gminy mającej budżet około 8 mln zł to majątek. Jak twierdzą radni, nieuczciwość księgowej i brak kontroli ze strony samorzą-dowych urzędników doprowadzi Dąbie na skraj bankructwa.
Konieczność natychmiastowej spłaty długu zmusiłaby do rezygnacji z wszelkich inwestycji. A na dodatek wcale nie jest pewne, czy są to już wszystkie finansowe nieścisłości.

Nie ma winnych

Kto powinien wyłapać machlojki księgowej? Wójt uważa, że wina rozkłada się równo. Dyrektorzy szkół, którzy są kierownikami jednostek, przełożeni księgowej, którzy powinni ją kontrolować, ZUS, który nie był dość zdecydowany...
- A pan, panie wójcie? - pytamy.
- Przyszedłem w roku 2000, wszystko wówczas się już kręciło, nie chciałem niczego zmieniać, nikt nie zgłaszał uwag - twierdzi Czesław Domalewski. - To nie tylko nasza wina...
Radni i znaczna część nauczycieli nie mają jednak żadnych wątpliwości. Winny jest urząd. Nie prowadzono żadnej kontroli finansowej. Dla nich argument, że ta pani pracowała tutaj od 30 lat i wszyscy mają do niej zaufanie nie jest żadnym argumentem.
- Jak tak dobrze ją znali mogli zauważyć, że jej mąż miał problemy w biznesie, komornika na karku i nagle wydźwig-nął się z tej ruiny - uważa jedna z radnych. - Może zrobił to o własnych siłach, może nie...
Inny opowiada, że zerknął w przepisy i okazało się, że każdego roku w pięciu procentach powinna być dokładnie sprawdzona dokumentacja finansów publicznych. Dziś na żądanie radnych odbędzie nadzwyczajna sesja gminnej rady.
- O błędach w nadzorze będzie wypowiadała się kompetentna jednostka - ucina dyskusję wójt. - Podobnie o ocenie prawnej czynów tej pani zadecyduje prokurator.

Co powie ZUS?

Wczoraj wójt spotkał się z dyrektorami szkół. Głowili się nad treścią błagalnego listu do ZUS, czyli pójściem na układ. Najpierw chcą poprosić o wstrzymanie naliczania odsetek. Później na rozłożenie należności na raty. A może ZUS zrezygnuje z żądania spłaty odsetek?
- Nie potrafię odnieść się do tej konkretnej sprawy, nie znam szczegółów - mówi zastępca dyrektora zielonogórskiego oddziału ZUS Roman Śniedziewski. - Odroczenie nie wchodzi w grę, nie sądzę, żebyśmy mogli rozmawiać o jakimkolwiek umorzeniu. Możliwe jest ewentualne rozłożenie na raty.
Prokuratura nie aresztowała księgowej. Kompletowane są dowody, które być może pozwolą postawić jej zarzuty. Póki nie ma dowodów jest ona osoba ledwie podejrzewaną. Z ekonomistką nie udało nam się porozumieć. Podobno jest chora... A gmina szuka nowej księgowej. Specjalistki od oświaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska