Wpisując w wyszukiwarce internetowej hasło „metamorfoza”, wyskakują setki zdjęć ilustrujących cudowne efekty odchudzania, możliwości medycyny estetycznej czy oferty zabiegów kosmetycznych. Rezultat widać gołym okiem - wystarczy porównać dwie fotografie, zestawiające daną osobę „przed” i „po”, by zrozumieć, jaka przemiana tu się dokonała. Jedyne, czego od razu nie widać, to „cena” tej metamorfozy: ile pieniędzy lub - przynajmniej - wyrzeczeń kosztuje owo stawanie się innym. Przeczuwamy, że niemało.
W samym środku lata Ewangelia wspomina o metamorfozie Jezusa - bo tak należy rozumieć scenę Przemienienia (z greckiego: metamorfosis) Pańskiego (Mt 17,1-9). To nie tyle zmiana wyglądu, co ukazanie blasku niewidocznego na co dzień: „Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2). To nie skutek naświetlania ani efekt jakiegoś nieznanego promieniowania. Uczniowie - ten jeden jedyny raz - widzą Jezusa tak, jak widzi Go Ojciec. Widzą piękno w Nim ukryte. Jezus nie stał się taki. On taki jest zawsze, tylko nie zawsze to widać.
Co wydobywa z nas ten ukryty blask? Odpowiedź jest zaskakująco prosta: dwoje oczu, które potrafią sięgnąć tam, gdzie wzrok nie sięga, zobaczyć niewidoczne. Dwoje oczu patrzących z miłością - i tylko tyle. Jak oczy Ojca, który mówi: „To jest mój Syn umiłowany” (Mt 17,5).
Największe wyzwanie to zaufać tym oczom, pozwolić, by to one nas zdefiniowały. W zasadzie, innej metamorfozy nie potrzeba. Nie potrzeba stać się innym, ani nawet inną wersją siebie. To, co nas przemienia naprawdę, to światło oczu, które nas kochają.
Ksiądz dr Piotr Bartoszek jest dyrektorem ITF im. Edyty Stein w Zielonej Górze
Z OSTATNIEJ NIEDZIELI:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?