Wydaje się, że Jezus dobrze zna ten moment i wcale go nie dziwi taka kolej rzeczy. Ujmuje to w prostym obrazie chwastu: „Gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast” (Mt 13,26). Nikt z nas go nie chciał, nie szukał, ale najgorsze jest to, że nikt go nawet nie uwzględniał. Dobrze obsiane pole, na którym - ni stąd, ni zowąd - pojawił się chwast i zepsuł wszystko. Ewangelia Mateusza precyzuje, że nie chodzi o jakikolwiek chwast, ale o taki, który z wyglądu bardzo przypomina wzrastające zboże. Choć Biblia Jakuba Wujka nazywa go kąkolem, dziś wielu badaczy widzi tu odniesienie do rośliny zwanej życicą (łac. Lolium temulentum).
Ciekawsza od samego chwastu jest jednak nasza reakcja na jego pojawienie się. Pełni dobrych intencji chcielibyśmy zaraz wszystko skorygować, sprowadzić z powrotem na właściwe tory. Wyplenić chwast, czyli to, co nie miało prawa się pojawić w naszym doskonale napisanym scenariuszu: osobistym, zawodowym, rodzinnym, relacyjnym czy nawet wakacyjnym. Ten odruch jest w nas wyjątkowo silny - napędzany często chęcią ocalenia resztek naszych projektów, czy po prostu bezsilnością. Dlatego karczujemy wszystkie „obce ciała” odruchowo, często bez zastanowienia, kompulsywnie i na oślep. Tymczasem chwast nie jest w stanie zatrzymać rozwoju dobra w naszym życiu, a nasz odruch karczowania wszystkiego - już tak. „Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa” - mówi gospodarz (Mt 13,30). Warto zająć się dobrem, bo nawet gdy sprawy przybierają zły obrót, to jest jeszcze Ktoś, kto ma wszystko pod kontrolą.
Z OSTATNIEJ NIEDZIELI:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?