Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebiosa sprzyjają GKP

(pat)
Jesienią gorzowianie przegrali z Wartą 0:2. W sobotę Emil Drozdowicz (z lewej) i jego koledzy wzięli rewanż na poznaniakach
Jesienią gorzowianie przegrali z Wartą 0:2. W sobotę Emil Drozdowicz (z lewej) i jego koledzy wzięli rewanż na poznaniakach fot. Aleksander Majdański
Gdy Adam Topolski obejmował posadę szkoleniowca, gorzowianie byli w beznadziejnym położeniu, a szanse na pozostanie w pierwszej lidze były bliskie zeru. Ale teraz jest to na wyciągnięcie ręki!

Odkąd Topolski jest w Gorzowie, kibice niebiesko-białych nie wstydzą się za słabe występy ulubieńców. Nasi grają szybko, przyjemnie dla oka i co najważniejsze, do przodu. Była seria remisów, teraz jest passa zwycięstw. Tego nam było trzeba do utrzymania!

Skąd taka metamorfoza? Odpowiedzi jest kilka, ale jedną z nich to tchnięcie nowego ducha w załamanych zawodników. Nawet, gdy coś nie poszło (patrz remis ze Zniczem, czy porażka w Płocku), szkoleniowiec wciąż był optymistą. Tę wiarę z powodzeniem zaszczepił też zawodnikom. No i niezły z niego motywator, co udowodnił w Poznaniu. - W przerwie meczu, gdy zespół pytał mnie o wynik ważnego dla nas pojedynku w Lublinie, skłamałem, że Motor prowadzi. Było akurat odwrotnie, ale wystarczyło, żeby chłopcy wyszli na drugą połowę jeszcze bardziej zdeterminowani - potwierdza trener GKP.

Przed sobotnią kolejką rachunek był prosty. Jeśli nie chcemy oglądać się na wynik meczu Motor - Dolcan Zabki, to w Poznaniu trzeba wygrać. Po cichu liczyliśmy też na potknięcie lublinian. Na finiszu pierwszej ligi niebiosa chyba nam sprzyjają, bo sprawdziło się i jedno i drugie!

Gorzowianie od początku nastawili się na ostrą walkę, czego nie ułatwiała im grząska murawa, na której zalegały kałuże. Z kolei "warciarzom" te warunki chyba odebrały ochotę do gry, bo w pierwszej połowie stworzyli tylko jedną groźną sytuację. Niestety, zamienili ją na bramkę. W 26 min Paweł Iwanicki został sfaulowany przez Krzysztofa Ziemniaka w polu karnym, a "jedenastkę" wykorzystał Marcin Klatt.

Ale goście nie przejęli się straconym golem i już trzy minuty później wyrównali. Emil Drozdowicz wypatrzył przed bramką Warty Mouhamadou Traore, który na raty pokonał Łukasza Radlińskiego. Senegalczyk miał jeszcze szansę na drugie trafienie, ale przestrzelił.

Po zmianie stron gospodarze nie byli już tłem dla walecznych gorzowian i mecz nabrał rumieńców. Długo jednak żadna drużyna nie wypracowała sobie klarownej sytuacji na zdobycie gola. Decydująca okazała się 66 min. Fatalny błąd popełnił wówczas Radliński. Po centrze Drozdowicza, bramkarz gospodarzy próbował złapać piłkę, ale interweniował tak niefortunnie, że... przepuścił ją pod brzuchem i skierował do siatki.

Potem poznaniacy próbowali odrobić straty, ale GKP mądrze się bronił. W końcówce błysnął też Dawid Dłoniak, który przeniósł nad poprzeczkę kapitalną "bombę" z rzutu wolnego Marcina Wojciechowskiego z 35 m.

Teraz niebiesko-biali są w komfortowej sytuacji. Żeby utrzymać miejsce barażowe wystarczy nam remis w ostatnim meczu.

WARTA POZNAŃ - GKP GORZÓW 1:2 (1:1)
Bramki: Klatt (26 - z karnego) - Traore (29), Radliński (66- samobójcza).
WARTA: Radliński - Ngamayama, Steinke, Batata, Otuszewski - Magdziarz, Bekas (od 81 min Mazurek), Wojciechowski, Wan (od 46 min Pawlak) - Iwanicki (od 71 min Burkhardt), Klatt.
GKP: Dłoniak - Ziemniak, Sawala, Truszczyński, Petrik - Kaczorowski, Łuszkiewicz, Maliszewski (od 71 min Sing) - Piątkowski (od 82 min Szałek), Drozdowicz, Traore.
Żółte kartki: Iwanicki, Mazurek, Wojciechowski - Kaczorowski, Sawala, Cieciura. Sędziował Jarosław Chmiel (Warszawa).
Widzów 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska