Hodowca pochodzi z Gdańska, przez kilkanaście lat prowadził firmę budowlaną w Berlinie. Cztery lata temu na przetargu kupił od państwa 17 ha ziemi między Chwarszczanami i Gudziszem. Urzekła go piękna, spokojna okolica. - Postanowiłem hodować strusie, głównie na mięso. Uważałem, że to biznes z dobrą przyszłością - mówi.
W szczerym polu postawił wielki budynek: wychowalnię strusi. Miał być w nim inkubator, w którym z jaj rozwijają się pisklęta. Zaczął jednak od kilkumiesięcznych kurcząt. Po niespełna dwóch latach hodowli każdy struś afrykański waży ponad 100 kg i ma 2-3 m. Ptaki żywią się owsem oraz marchwią i kapustą. Hodowca spodziewa się, że w tym roku samice zniosą pierwsze jaja. Pójdą one na patelnię. Dopiero przyszłoroczne jaja zawiezie do inkubatora, żeby wykluły się z nich pisklęta.
- Przez rosyjskie embargo na polskie mięso stracili nie tylko nasi hodowcy wieprzowiny i wołowiny, ale i właściciele strusich ferm. Dwa lata temu za kilo dobrego mięsa można było dostać 80 zł, teraz zaledwie 20. Za kilo żywca płacili 20 zł, teraz proponują tylko 6,50 zł. Nie opłaca się więc ubijać strusi. Czekam na lepsze ceny, a hodowlę strusi traktuję jako hobby - mówi pan Kazimierz.
Jest w tej dobrej sytuacji. Utrzymuje się z oszczędności i nie musi gonić za groszem, choć zainwestował spore pieniądze w budowę strusiej fermy. Wraz z żoną mieszka na jej terenie. Pilnuje gospodarstwa przed złodziejami. Poza tym strusie wymagają stałej opieki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?