Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK skontrolował politykę kadrową w zielonogórskim magistracie

Krzysztof Kołodziejczyk 068 3324 88 70 [email protected]
NIK: wymagania konkursowe nie zawsze określano w sposób obiektywny.
NIK: wymagania konkursowe nie zawsze określano w sposób obiektywny.
Według NIK kilku przypadkach doszło do złamania prawa. Chodzi o najbliższych ludzi prezydenta Janusza Kubickiego: Roberta Jagiełowicza, Zygmunta Stabrowskiego i Tomasza Nesterowicza.

NIK sprawdzał okres od 1 stycznia 2006 roku do końca kwietnia tego roku. W tym czasie miastem rządziła najpierw Bożena Ronowicz, a od dwóch lat Janusz Kubicki. NIK odkrył nieprawidłowości zarówno w polityce kadrowej Kubickiego jak i Ronowicz.

W czasie objętym kontrolą obsadzono 188 wolnych stanowisk. Izba szczegółowo sprawdziła 30 naborów i ustaliła, że sześć razy przyjęto pracowników bez procedury wymaganej przez ustawę o pracownikach samorządowych.

Miasto nie organizowało konkursów

W trzech przypadkach chodzi o najbliższych współpracowników Kubickiego: Roberta Jagiełowicza, przyjętego w marcu 2007 roku na stanowiska głównego specjalisty w Wydziale Funduszy Europejskich (był pełnomocnikiem prezydenta ds. budowy basenu); Zygmunta Stabrowskiego zatrudnionego miesiąc później, jako specjalisty w Biurze Prezydenta Miasta oraz Tomasza Nesterowicza, początkowo rzecznika prasowego, później p.o. Kierownika Biura Prezydenta Miasta.

NIK wykrył, że wszystkich zatrudniono bez wymaganego prawem konkursu. Rzecznik nie miał również odpowiedniego, 5-letniego stażu pracy. Do momentu zatrudnienia rzecznik Kubickiego przepracował tylko 9 miesięcy w biurze poselskim. Kubicki tłumaczy NIK-owi, że uznał kwalifikacje wszystkich za wystarczające.

W przypadku kwestionowanych przez Izbę naborów zawarto umowy na czas określony, ale z zaznaczeniem, że do czasu przeprowadzenia konkursu. Tymczasem, choć od zatrudniania do momentu kontroli minął ponad rok, to w przypadku Stabrowskiego i Jagiełowicza nie zrobiono nic, żeby takie konkursy przeprowadzić (magistrat zorganizował je dopiero w trakcie kontroli). Inaczej było w przypadku Nesterowicza. Tam nabór się odbył, ale zakończył się niepowodzeniem. Zresztą w dość ciekawych, opisanych przez NIK okolicznościach. Nabór ogłoszono w lipcu 2007 roku.

Papiery złożyły wtedy cztery osoby. Jedną z nich był Nesterowicz, który nie został jednak dopuszczony, ze względu na brak wymaganego stażu pracy. Rywale Nesterowicza okazali się słabi. Komisja konkursowa przyznała im po: 1, 2 i 18,5 punktów na 40 możliwych. W rezultacie nie wybrano żadnego kandydata. Uzasadnienie - nikt nie spełniał oczekiwań.

Ale na tym nie koniec. NIK zarzuca również, że wymagania konkursowe dotyczące kandydatów nie zawsze określano w sposób obiektywny a np. pytania w teście sprawdzającym dotyczyły szczegółów znanych przede wszystkim osobom pracującym w urzędzie.

Zarzuty NIK nieżyciowe

Miasto złożyło zastrzeżenia do ustaleń NIK, ale Izba ich nie uwzględniła. - Wszystko zarzuty skupiają się wokół tego, że dokonywano awansów bez przeprowadzania naboru, oraz, że w ten sam sposób prezydent zatrudniał swoich zaufanych ludzi. Problem w tym, że ustawa o pracownikach samorządowych, która wprowadza takie wymogi jest niedoskonała.

Jeśli czytać ją w sposób rygorystyczny tak jak czyni to NIK, to pracodawca nie może awansować zaufanej, sprawdzonej osoby bez konieczności przeprowadzenia naboru. Przecież to nieżyciowe podejście. Zresztą właśnie dlatego ustawa jest zmieniona i od stycznia wprowadza możliwość awansu bez naboru. Bez konkursów, na czas trwania kadencji będzie można zatrudniać również doradców - mówi Miłosz Woziński, radca prawny z kancelarii obsługującej miasto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska