Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa Sól. Barka zamówiona przez Holendrów płynie do Rotterdamu

Artur Lawrenc 68 387 52 87 [email protected]
fot. archiwum
fot. archiwum
No i popłynęła... Druga z zamówionych w naszej stoczni przez Holendrów barek od wczoraj jest już w drodze do Rotterdamu. – Liczymy na kolejne zamówienia – mówi prezes Andrzej Grzybowski.

Zwodowana w ubiegłą środę barka, w poniedziałek wypłynęła z kanału portowego. Wykonawca, nowosolska stocznia Konstal, musi ją teraz dostarczyć holenderskiej firmie, która w 2009 r. złożyła zamówienie na dwa statki tego typu (pierwszy ukończono we wrześniu 2011 r. - dop. red.).

Pierwotnie budowa barki miała skończyć się w grudniu, ale terminu nie udało się dotrzymać. – Niemcy zamykają śluzy na kanałach 20 grudnia, więc w przypadku opóźnień ponownie wpływać do nich można dopiero od 1 marca - mówi prezes stoczni Konstal Andrzej Grzybowski.

Potem zimowe mrozy również wydłużyły czas konstrukcji statku. – W lutym mieliśmy niemal miesiąc przerwy. Warunki nie pozwoliły pracować. Mróz był przeszkodą zarówno dla pracowników, jak i dla technologii spawania – wyjaśnia prezes. Czy za nie dotrzymanie terminu stocznia poniesie dodatkowe koszty? – Prosiliśmy Holendrów o nie naliczanie kary. Powiedzieli, że postarają się, aby nie były to duże sumy, ale coś potrącić muszą. Barki zamawiane są do konkretnych zadań. Jeżeli nie dostali statku na czas, to żeby wykonać zakładane prace musieli wynająć inną jednostkę, a to dla nich dodatkowe koszty – przyznaje prezes.

To, co potocznie nazywamy barką, w tym przypadku jest tzw. szalandą klapową. To statek, którego znaczną powierzchnię zajmuje otwierana od dołu ładownia na piach czy żwir. Szalandy wykorzystuje się przy np. pogłębianiu zbiorników. Statek wywozi i wysypuje w inne miejsce wybrane dno kanału czy rzeki. Powstałe w nowosolskiej stoczni szalandy były pierwszymi tego typu statkami zrobionymi w Polsce. – To były prototypy. Dlatego naturalne było, że w trakcie ich konstruowania wprowadzaliśmy wiele poprawek do projektów. Mieliśmy sporo problemów technicznych z pierwszą, ale przy drugiej szło nam już znacznie sprawniej. – mówi A. Grzybowski.

- Opinia o naszych szalandach jest dobra, dlatego, choć sytuacja na rynku jest bardzo ciężka, liczymy na kolejne zamówienia z Holandii. Pierwsze rozmowy na ten temat już są prowadzone – zdradza prezes stoczni. – Do tej pory robiliśmy barki transportowe, motorowe i pchane, ale obecnie wypatrujemy zamówień na kolejne statki techniczne typu szalanda. Chcemy wykorzystać zdobyte doświadczenie – dodaje Grzybowski.

Dziś ok. 90 proc. europejskiej floty śródlądowej pływa po wodach holenderskich. Reszta na terenach Niemiec i Belgii. Dlatego też trudno znaleźć nabywcę barki w Polsce. Gdy przykładowo pogłębiany jest kanał portowy w Łebie, do wykonania tego zadania sprowadzane są szalandy z Holandii.

Czytaj też: Nowa Sól. Nie będzie milionów, trzeba ciąć inwestycje

 

NOWOSOLSKA STOCZNIA BUDUJE DLA HOLENDRÓW

- 6 miesięcy - tyle trwała budowa barki. Pracowało przy tym 21 pracowników stoczni i 10 firmy Dozamet

- 2 mln zł - tyle kosztowało jej wybudowanie

- Wymiary: 48 metrów długości, 9 metrów szerokości

- P**ojemność barki** to 380 metrów sześciennych ładunku

- Zużyto ponad 300 ton stali. Sam statek waży około 240 ton

 

Początki nowosolskiej tradycji stoczniowej

Barki w naszym mieście remontowano już w czasach warzelni – w końcu XVI w. We wstępie do przywileju lokacyjnego z 1743 r. Fryderyk II wyraźnie zaznaczył, że to właśnie budowniczowie statków rzecznych przyczynili się do rozwoju osady nowosolskiej. Pod koniec XVIII w. w mieście działało pięciu szkutników. Na początku XIX w. działały w Nowej Soli trzy małe stocznie. Otto Gurschke wykupił istniejące warsztaty wraz z gruntem i uruchomił własną, która współpracowała z nowosolskimi fabrykami, np. z Krausewerk. Gurschke znany był jako budowniczy barki zwanej nowosolską – drewnianej jednostki o wyporności 350 ton. Barka ta miała większą od innych prędkość i lepszą sterowność. Po I wojnie światowej wkład w rozbudowę i modernizację przedsiębiorstwa miał syn O. Gurschke. Stocznia rozpoczęła budowę statków żelaznych. W 1925 r. wykupiło ją Wschodnie Towarzystwo Ubezpieczeniowe dla Żeglugi Rzecznej z siedzibą w Nowej Soli. Po zbombardowaniu stoczni w zachodnich Niemczech w trakcie II wojny światowej, ta nowosolska zyskała na znaczeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska