Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowosolanie jachtem przejechali przez kanał

(kris)
Część trasy w Kanale Elbląskim pokonuje się płynąc, a właściwie jadąc na wózkach. Od lewej Jerzy Stawecki, Daniel Pabich, Zygmunt Bednarz i Alfred Gąsior.
Część trasy w Kanale Elbląskim pokonuje się płynąc, a właściwie jadąc na wózkach. Od lewej Jerzy Stawecki, Daniel Pabich, Zygmunt Bednarz i Alfred Gąsior. fot. Archiwum Alfreda Gąsiora
- To jest cud świata. I to działający bez prądu - Alfred Gąsior zachwyca się nad rozwiązaniami technicznymi zastosowanymi przy budowie Kanału Elbląskiego.

Tam podczas żeglarskiej wyprawy momentami jest się... nad koronami drzew.

Alfred Gąsior to zapalony, i znany w Nowej Soli oraz okolicach, żeglarz. Najczęściej można go spotkać na jeziorze Sławskim czy na Odrze. Ostatnio z grupą przyjaciół wybrał się znacznie dalej, do Elbląga.

Bardzo wąskie statki

Tam on, a także Zygmunt Bednarz, Jerzy Stawecki i zielonogórzanin Daniel Pabich zwodowali jacht i... stanęli przed pochylnią. Bo w tym kanale część drogi pokonuje się wjeżdżając pod górę lub zjeżdżając w dół na specjalnych wózkach. Ciągnie je potężne koło młyńskie napędzane wodą. Prądu się do tego nie używa. Taką trasę pokonują nawet statki wycieczkowe, mają szerokie zaledwie na trzy metry szerokości, żeby dwa mogły się minąć w kanale.

- Różnica między dwoma skrajnymi punktami kanału wynosi prawie 100 metrów, na odcinku 10 km. Pokonuje się je pięcioma pochylniami i dwiema śluzami. To ewenement na skalę światową. Przyjeżdżają tu turyści z całego świata. Widoki są niesamowite, bywa, że z pokładu jachtu widać budynki położone kilka, a nawet kilkadziesiąt metrów niżej od wody! A wierzchołki kilkunastometrowych drzew można podziwiać z góry - opowiada Gąsior.

Za obsługę pochylni się nie płaci, opłata jest tylko za przepłynięcie śluzy (11,2 zł od jachtu). Cały odcinek z Elbląga do Ostródy płynie się ok. 12 godzin (ale warto podróż rozłożyć na dwa dni).

Krajobraz typowo angielski

Edward Romanowski, kolejny nowosolski żeglarz, pływał niedawno po kanałach północnej Walii. Wraz z córką, zięciem i wnukami wynajął angielską barkę długą na 15 metrów i szeroką na 2,2. Po drodze sami obsługiwali dziesiątki śluz i mostów zwodzonych (przy wypożyczeniu barki dostali instrukcję, jak to robić). Płynęli potężnym akweduktem, jak też dwudziestometrową "rynną" w dół.

- Przez tydzień podziwialiśmy typowo angielski krajobraz: pagórkowate tereny, na których pasie się owce i bydło. I żadnego przemysłu - opowiada. Rodzinie wyprawa tak się spodobała, że na przyszły rok planuje rejs po Tamizie i zwiedzanie Londynu oraz Oksfordu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska