Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowosolskich przedsiębiorców zżerają koszty pracy

Michał Iwanowski
Boom gospodarczy w Nowej Soli opiera się na wielkich fabrykach w strefie ekonomicznej. Ale nie wszyscy z tego powodu się cieszą. Drobni przedsiębiorcy, jak narzekali, tak narzekają.

Firma Bred-Bol od wielu lat szyje torby, tornistry i plecaki w maleńkim pomieszczeniu na os. Konstytucji. Pięć pań i jeden pan pracują przy maszynach, a wszystkiego dogląda właściciel Bolesław Bredlak, który na zapleczu kuchennym z telefonem komórkowym przy uchu zamawia materiały, załatwia transport i całą logistykę. Tylko część towaru trafia na krajowy rynek, większość jedzie do Niemiec. Bezrobocie to fikcja Dlatego właśnie bolączką firmy Bredlaka, jak i wszystkich eksporterów, jest mocna złotówka. Koszty produkcji muszą być ponoszone polskiej walucie, a zapłata za towar następuje w euro. A bywa, że przelicznik z dnia na dzień zmienia się na niekorzyść producenta. Firma ledwo utrzymuje się, konkurując z dużo tańszymi chińskimi torbami, zalewającymi rynek. Są jednak i inne powody do narzekań. Na przykład rynek pracy, który w Nowej Soli, odkąd powstała strefa ekonomiczna, staje się coraz bardziej wymagający. - Nawet ludzie bez kwalifikacji oczekują co najmniej 3 tys. zł brutto - ubolewa Bredlak. - A bezrobocie to fikcja. Nie tylko brakuje ludzi do pracy, ale jeszcze ci, którzy są nie mają chęci ani motywacji do pracy. Jeśli ja mogę im dać 1.500 zł brutto, to wolą wyjechać na Zachód. Największą bolączką firmy Bredlaka, jak i wielu drobnych przedsiębiorców, są jednak koszty pracy. Właściciel firmy podaje przykład: - Rejestrując szwaczkę średnio na 1.200 zł miesięcznie nie mogę jej nawet odciągać składki zdrowotnej, bo nic by nie zarobiła. Muszę to doliczyć do kosztów pracy. Do tego dochodzi ok. 400 zł ZUS-u. I w ten sposób szwaczka, która dostanie na rękę 950 zł, kosztuje mnie ok. 1.600 zł miesięcznie. Firmy płacą coraz więcej W sumie, jak szacuje Bredlak, z wyprodukowanego jednego plecaka, tylko 15 proc. jego ceny to zysk producenta. - Resztę zabiera państwo - dodaje. - Czy to normalne? Przecież doszło do tego, że ci, którzy żyją z naszych podatków zarabiają więcej niż tacy jak ja, którzy ten dochód narodowy wypracowują. Marzeniem pana Bolesława jest to, aby rządzący wreszcie zabrali się obniżenie kosztów pracy. - Obecny system prędzej czy później doprowadzi takich jak ja do ruiny - mówi. - Nie jest tak, że drobni producenci nie chcą płacić podatków. Ale jeszcze trochę i nie będzie komu tych podatków płacić. Z tym jednak nie jest tak źle, bo jak się dowiedzieliśmy w wydziale finansowym magistratu, wpływy do budżetu miasta z podatku od firm (CIT) zlokalizowanych w Nowej Soli, są coraz wyższe. W 2007 r. wyniosły 1.238 tys. zł, a w pierwszym kwartale tego roku 272 tys. zł. Zdaniem urzędników, ten rok będzie dużo lepszy pod tym względem. - Choć firmy ze strefy ekonomicznej są zwolnione z CIT, to jednak mają duży wpływ na nakręcanie koniunktury gospodarczej w mieście - zauważa prezydent Wadim Tyszkiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska