MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oby nigdy

DARIUSZ CHAJEWSKI (68) 324 88 36 [email protected]
"Szare niebo" - pod takim kryptonimem odbyło się wczoraj ćwiczenie sprawdzające uczestników kolejnej zmiany sił stabilizujących w Iraku. Została ona zbudowana w oparciu o 11. Lubuską Dywizję Kawalerii Pancernej.

- Wiktor, Wiktor, tu Charlie trzy, mamy rannego. Przyślijcie wsparcie! - krzyczał do radiostacji dowódca zaatakowanego konwoju. Po chwili nadleciały śmigłowce MI 24, otworzyły ogień do napastników. Konwój samochodów ruszył dalej.
To jeden z ponad setki elementów irackiej codzienności, który ćwiczyli w Świętoszowie wybierający się do Iraku żołnierze. Wielu z nich brało udział w pierwszej zmianie. Gdy ćwiczyli wówczas, traktowali to jako zabawę. Teraz są poważni.
- Wtedy jeszcze nie zdawaliś-my sobie sprawy jak cholernie ważny jest trening. Tam trzeba działać jak automat, jak maszyna - mówi jeden z nich.

Oby nigdy

- Obyście nigdy nie musieli znaleźć się w podobnej sytuacji - życzył nowemu dowódcy międzynarodowej dywizji generałowi Waldemarowi Skrzypczakowi były jej dowódca gen. Mieczysław Bieniek.
Oceniający ćwiczenia dowódca sił stabilizacyjnych w Iraku amerykański gen. Thomas Metz przyznał jednak, że na wszystko przygotować się nie można. Przeciwnik obserwuje siły stabilizacyjne i zmienia taktykę.
Jaka będzie ta "lubuska" zmiana? Nikt nie potrafił wczoraj odpowiedzieć na to pytanie. Pierwsza była rozpoznaniem, gdyż na temat Iraku Polacy posiedli jedynie wiedzę encyklopedyczną. Popełniono sporo błędów. Ta "lubuska" zmiana będzie przesiąknięta polityką - w Iraku wybory. Jednak terroryści mogą być przez to bardziej zdeterminowani.
- Dzięki dużej rotacji żołnierzy będziemy mieli wkrótce 10 tys. żołnierzy zawodowych, którzy otarli się o prawdziwą wojnę - z satysfakcją mówi dowódca wojsk lądowych gen. Edward Pietrzyk. - To dla armii skarb.

Nie pomagajmy pechowi

Gdy generałowie dyskutowali, żołnierze mówili o życiu. O trzech seriach szczepień i żonie, która urodzi, gdy mąż będzie daleko. "Weterani" z 10. Batalionu Zmechanizowanego ze Świętoszowa cieszą się z tego, że będą razem. Byli w Kosowie, byli też podczas pierwszej zmiany w Iraku.
- Z naszymi oficerami jesteśmy po imieniu i to jest to na, co zwracają uwagę obcy - mówi jeden z żołnierzy. - Jednak my naprawdę jesteśmy jak jedna rodzina. Jeden za drugiego wskoczyłby w ogień. Dlatego nie wyobrażam sobie, że mógłbym pojechać z innym pododdziałem.
Do służby w Iraku przygotowywanych jest 2,5 tys. żołnierzy. W styczniu poleci jednak 1,6 tys., pozostali będą w Polsce jako tzw. odwód. Gros szkolonych to wojacy 11. Lubuskiej Dywizji. Dostaną nowy sprzęt - ciężkie śmigłowce MI 24 wyposażone w tytanowy pancerz, każdy żołnierz liniowy noktowizor i indywidualny sprzęt łączności... Przechodzą także specjalne zajęcia psychologiczne. Które uczą, jak przezwyciężyć strach i stres. Czy dzięki temu wszyscy wrócą z wojny jak należy?
- Liczymy się z tym, że nie wszyscy wrócą - mówi żołnierz 10. Batalionu. - Jednak robimy wszystko, aby pechowi nie pomagać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska