Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpuśćmy sobie kompleksy

Wojciech Wyszogrodzki
Małgorzata Pera ma 34 lata. Skończyła prawo na Uniwersytecie Szczecińskim i public relations na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Wydziałem rozwoju i promocji miasta kieruje od 2005 roku. Mężczyźni jej życia to mąż Piotr i syn Jan.
Małgorzata Pera ma 34 lata. Skończyła prawo na Uniwersytecie Szczecińskim i public relations na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Wydziałem rozwoju i promocji miasta kieruje od 2005 roku. Mężczyźni jej życia to mąż Piotr i syn Jan. Kazimierz Ligocki
- Mamy kompleks, że o imprezie nie jest głośno w Polsce. Nawet jeśli nie korzystamy z oferty kulturalnej miasta, fakt, że powiedziano o niej w kraju, napawa nas dumą - mówi MAŁGORZATA PERA, dyrektor wydziału rozwoju i promocji miasta

- Dlaczego Gorzów nie ma imprezy, o której głośno w kraju?
- Myślę, że to jest wielkie uproszczenie. Rozmawiamy o kulturze, ale chciałabym nadmienić, ze Gorzów jest znany w kraju…

- Z czego?
- Z imprez.

- A z jakich?
- W tym roku Gorzów będzie organizował imprezę nie tylko ogólnopolską, ale także o zasięgu międzynarodowym - Grand Prix na żużlu. Nie można więc mówić, że takiego wydarzenia nie ma. Owszem, nie jest to przedsięwzięcie kulturalne, ale z pewnością będzie o nas głośno.

- Można odnieść wrażenie, że w projektach kulturalnych przewiduje się jedynie koszty organizacyjne i honoraria…
- Profesjonalne podejście do imprezy kulturalnej z pewnością kosztuje. W momencie, gdy 100 proc. budżetu przeznacza się na organizację, a zapomina się o jakiejś części na promocję danego wydarzenia, wówczas efekt jest taki, jaki jest. Organizacja powinna kosztować 70 proc. budżetu imprezy, a promocja 30 proc.

- To dlatego reggae, Romane Dyvesa czy festiwal dziecięcy nie są naszą eksportową imprezą?
- Z pewnością zmieniły się rynek, czasy, odbiorca, świat mediów, inne są nośniki reklamowe, sposoby promocji. Trzeba umieć dotrzeć do ludzi młodych, którzy są bardzo wymagający. A to, że Romane Dyvesa jest mniej znane niż festiwal w Ciechocinku, wynika z podejścia do promocji. Wątpię, żeby tamtejsza impreza była robiona bardziej profesjonalnie, jednak ma większy budżet i stawia na reklamę. Podobnie jest z zielonogórskim Winobraniem. Gdy przyjrzymy się imprezie z bliska, okaże się, że nie ma w niej niczego wyjątkowego. Opinie są różne, nawet takie, że jest to zlepek straganów i święto biesiadne, jednopłaszczyznowe. Tymczasem wizerunkowo ta impreza promuje się całkiem nieźle.

Nie ma też takiej potrzeby, aby każde wydarzenie przyciągało tłumy widzów. Imprezy powinny mieć swoich odbiorców, swoją grupę docelową. I tutaj nie potrzeba wielkich pieniędzy na promocję, bo nie ma być to zdarzenie promujące miasto. Myślę, że takim przedsięwzięciem jest festiwal taneczny dzieci i młodzieży.

Należy też zastanowić się, czy warto tu robić tyle imprez. Może lepiej przyjrzeć się strategiom, które mamy w mieście? Choćby po to, by zostawić te działania, które wspierają wizerunek Gorzów Przystań. Jedną z takich imprez jest Romane Dyvesa, dlatego nigdy nie zapominamy o tym festiwalu. Jednym z dowodów jest kilkadziesiąt leżących przede mną publikacji wydanych przez miasto od 2001 r. Niemal we wszystkich jest sporo o Romane Dyvesa jako lokalnym dobru narodowym.

- Właśnie, magiczna marka za kilkaset tysięcy złotych. Rozumiem, że teraz jest jeszcze ten etap, gdzie mają zakochać się w niej mieszkańcy, a potem rozkochamy w niej świat. W strategii są już jednak zapisane imprezy, na które powinniśmy postawić…
- Zgodnie z wytycznymi marki w kulturze ważna ma być wielokulturowość, która nas wyróżnia na różnych płaszczyznach, także narodowościowych…

- Czyli niemiecko-polska historia?
- W tym wypadku możemy być wzorem do naśladowania. Nie jesteśmy kulturalną pustynią. W badaniach nad marką okazało się, że naszym problemem nie jest to, że w Gorzowie się nic nie dzieje, ale przekonanie mieszkańców, że tak jest. Gdy jednak chwilę się zastanowią, wymienią wiele wydarzeń kulturalnych. No i mamy kompleks, że o danej imprezie nie jest głośno na arenie ogólnopolskiej. Nawet jeśli nie korzystamy z oferty kulturalnej miasta, fakt, że powiedziano o niej w kraju, napawa nas dumą. Naszym imprezom z pewnością brakuje takiego wydobycia, pokazania rzeczywistej wartości, którą posiadają, bo co do tego nie mam wątpliwości.

- Ale są jakieś pozytywne przykłady?
- Na organizowany przez Jazz Club koncert Kurta Ellinga już dawno nie można zdobyć biletów. Stąd też kampania celowa nastawiona na zdobycie widzów mających zająć miejsca w teatrze jest już zbędna. Nie oznacza to jednak, że Bogusław Dziekański nie ma promować dalej tej imprezy. Wizerunkowo jest to wielkie wydarzenie, mówiły o niej media ogólnopolskie. Mieszkańcy powinni mieć poczucie, że w mieście coś się dzieje, coś wyjątkowego. Nie zawsze chodzi o to, by jedynie sprzedać bilety.

- Jaki powinien być elementarz, co powinno być standardem przy promowaniu imprezy kulturalnej - profesjonalna strona internetowa, obecność na portalach społecznościowych, wysyłanie newslettera?
- Wszystko zależy od odbiorcy...

- Owszem, na wieczorki taneczne w Małyszynie trudno zapraszać przez Internet…
- Właśnie, musimy określić, dla kogo jest dana impreza i w jakim celu robimy promocję, czy chcemy zadbać o wizerunek wydarzenia czy wystarczy nam wypełnienie sali publicznością. Oczywiście, strona internetowa to podstawa - pierwsze źródło poszukiwań. Mogą to być działania ambientowe, czyli niestandardowe, jednorazowe. MCK było w tym dobre - pamiętam akcję z bananami przy bimbie, gdzie promowano reggae. Niesamowitym pomysłem był projekt związany z kamienicą przy Dąbrowskiego przy okazji nocnego szlaku kulturalnego chyba dwa lata temu organizowany przez klub Lamus.

- Instytucje kultury zwracają się do wydziału po radę czy pomoc przy promocji?
- Nie było takiej praktyki, zdarzały się pojedyncze przypadki. Miałam jednak spotkanie z dyrektorami miejskich instytucji kultury i tłumaczyłam im zasady kampanii promocyjnych.

- Skorzystali?
- Niektórzy owszem.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska