Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara została zarąbana deską. Ruszył proces (zdjęcia)

(pij)
Piotr Jędzura
W poniedziałek, przed zielonogórskim sądem okręgowym, ruszyła sprawa zabójstwa Waldemara M. Mężczyzna został zatłuczony deską w chlewiku w Klasku pod Sulechowem.
Ruszył proces w sprawie zabójstwa w Kalsku.

Proces w sprawie zabójstwa w Kalsku

Przeczytaj też: Tragedia w Żaganiu. W pożarze zginął mężczyzna

Do zdarzenia doszło 3 stycznia b.r. w Kalsku pod Sulechowem. Tego dnia drogą jechał lekarz z Sulechowa. Dostrzegł on leżącego pod murkiem mężczyznę. Zatrzymał się chcąc udzielić u pomocy. Okazało się, że mężczyzna nie żył.

Wezwano pogotowie ratunkowe oraz policję. Prokurator zadecydował o sekcji zwłok Waldemara M. Denat oprócz zasinionych oczu nie miał na ciele żadnych obrażeń. Przyczynę zgonu ustalił lekarz. - Mężczyzna zginął od ciosów zadanych deską w głowę - informuje prokurator Krzysztof Pieniek, zastępca prokuratora rejonowego w Świebodzinie.

Sulechowscy policjanci mając doskonale rozeznanie w ternie natychmiast zatrzymali Waldemara K. Był pijany. Miał około trzech promili alkoholu. - Brat pił, dużo - powiedział nam krewny zamordowanego mężczyzny. Chlewik w Kalsku to melina, gdzie przy świeczkach mieszkali zamordowany, oskarżony oraz jeszcze jeden mężczyzna, również bezdomny.

Ruszyło ustalanie przyczyn oraz okoliczności zbrodni. Dowiedziono, że ciosy deską zadawał Waldemar K. Wcześniej razem z ofiarą i trzecim kompanem pili denaturat. Prawdopodobnie wtedy doszło do sprzeczki między mężczyznami. Poszło o pieniądze, które ofiara miała kilka dni wcześniej pożyczyć od oskarżonego.

Co było dalej? Z zeznań oskarżonego wynika, że Waldemar M. miała zaatakować go od tyłu. 30-latek broniąc się zadawał ciosy deską na oślep. - Przyznaje się do pobicia, ale nie do zabójstwa - mówi jego obrońca mecenas Renata Sapota-Jednorowicz. Waldemar M. wyszedł jeszcze z chlewika o własnych siłach. Padł pod murkiem, w miejscu gdzie znalazł go lekarz.

Wczoraj oskarżony Waldemar K. wszedł na salę skuty kajdankami. Nie pije od zatrzymania, kiedy to ostatni raz miał kaca po denaturacie. Sąd przedłużył mu areszt. Grozi mu kara nawet dożywotniego więzienia.

- Brakuje Waldka - mówi brat ofiary. Opowiada o smutnym życiu zamordowanego mężczyzny. Waldemar mieszkał u trzeciego barta, z którym remontował dom. Mimo wszystko został bezdomnym. Trafił do więzienia za niespłacanie kredytów. - Ktoś nabrał na niego pożyczek, a on to odsiedział, bo ich nie spłacał. Waldemar bardzo łatwowierny był - opowiada dalej mężczyzna, który sam ciężko zachorował. - Na sprawę wyszedłem ze szpitala, teraz wracam na oddział - powiedział i poszedł w kierunku dworca PKS.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska