Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okna nie zawsze muszą błyszczeć, czyli o czym rozmawiają Lubuszanki na pierwszym Lubuskim Kongresie Kobiet (zdjęcia)

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Około 300 kobiet uczyło się jak założyć stowarzyszenie, poprowadzić firmę, zadbać o zdrowie i atrakcyjny wygląd, lub robić karierę w polityce. Przyjechały z całego regionu, z miast i wsi. To pierwsze tego typu spotkanie w regionie.

[galeria_glowna]
Od godz. 11 z minutami trwa na Uniwersytecie Zielonogórskim pierwszy Lubuski Kongres Kobiet Wszystkie panie, które przyjechały, zgłaszały się indywidualnie. To świadczy o tym, że potrzebowały takiego spotkania. Nikt nie organizował im wyjazdu. Zebrały się i zjechały do Zielonej Góry. Złośliwi koledzy dziennikarze nazywali to zlotem i pytali o miotły. I na tym ich aktywność skończyła się. Szkoda, że nie chcieli zobaczyć po co kobiety chciały się spotkać . - Poznaję tu fantastyczne kobiety i zaproszę je do szkoły, aby uczennice i może ich mamy poczuły, że można być kobietą i czuć spełnienie - mówiła Iwona Wolańczyk, nauczycielka z Nowej Soli. - Zaproszę na spotkania z młodzieżą kobiety, niech młodzi widzą, że na życie można mieć wpływ i sięgnąć po szczęście.

- Zrobiłam sobie prezent imieninowy - mówiła nam Jadwiga Zarzeczna-Rosół ze Szprotawy, uczy w szkole, ale skończyła kurs masażu i ma swoje marzenia. Zapisała się podczas kongresu na panel dotyczący prowadzenia firmy. Agnieszka Młynarczak z Nowego Kramska, onieśmielona trochę miejscem, szuka na kongresie pozytywnej energii. Działa w kole gospodyń wiejskich: - Przyjechałam na kongres zobaczyć, posłuchać jak inne kobiety sobie radzą. Bo nam na wsi często brakuje odwagi.
O odwadze mówiły panie zaproszone do występu na oficjalnym otwarciu. Minister pracy Jolanta Fedak zauważyła, że w obecnym rządzie działa jak dotąd najwięcej pań na ministerialnych stanowiskach. Mówiła o tym jak często mężczyźni przypisują sobie pokazowe stanowiska, a konkretna robota spada na kobiety. Grażyna Wyczałkowska, sportsmenka, organizatorka mistrzostw Polski w Nordic Walking opowiadała jak pokonała własną słabość po kontuzji, która zamknęła przed nią karierę sportowca. Jak zmagał a się z własnymi oporami i brakiem wiedzy. Nordic Walking jest już popularny w Zielonej Górze. - A teraz promuję to co stworzyłam, doszłam do tego krok po kroku - mówiła uczestniczkom kongresu.

Krystyna Stachów, szefowa kół gospodyń wiejskich z południa województwa ujęła bezpośredniością. Opowiadała jak godzi prowadzenie gospodarstwa z działalnością społeczną (tyle funkcji w jednej kobiecej, małej dłoni - aż niemożliwe) i jak musiała dbać o rodzinę, dopóki dzieci wymagały opieki. Było też o mężu. - Byłam z nim tyle lat, wspierałam, teraz chcę tego od niego - mówiła.
Właśnie wsparcia bliskich, mężów potrzebują kobiety, które mają marzenia i chcą je zrealizować. Antonina Kowalska-Korban, szefowa kół gospodyń wiejskich na północy województwa pozdrowiła uczestniczki za pośrednictwem pisemnego wystąpienia. Gdy odbywał się kongres, właśnie leciała do Kanady jako przedstawicielka kół rolniczych Unii Europejskiej. Jest od wielu lat na emeryturze, a energii ma tyle co niezłej wielkości elektrownia. Dwa przykłady: mając 17 lat prowadziła dzieciniec wiejski, a w ciągu dwóch miesięcy w tym roku zorganizowała konkurs na "Ciacho lubuskie". Odznaczeniami za działalność społeczną może wytapetować cały pokój.

O tym jak trudno kobiecie jest zrobić karierę zawodową i jak często pomaga w tym przypadek mówiła lekarka dr Marzena Plucińska. Nawiązała do sytuacji, niby prostych, ale które tak naprawdę hamują płeć piękną w realizacji marzeń. - Słuchajcie, nie musimy być wszędzie perfekcjonistkami. Okna mogą być czasami brudne, i co z tego. A dzieci, gdy są już odpowiednio duże, mogą same sobie zrobić posiłek - mówiła. - Miałam niewiele czasu na rodzinę, ale jest moim sukcesem. Jestem dumna z dzieci, a mąż ten sam od 30 lat, mówi , że mnie kocha - mówiła dr Plucińska. - Mając to szczęście, mogłam obronić doktorat, gdy już straszono mnie menopauzą. Ona wcale nie jest taka straszna!
Może to za wcześnie, ale być może właśnie kobiety zażegnają odwieczną wojnę między Gorzowem a Zieloną Górą. Wczoraj na kongresie wiceprzewodnicząca rady miejskiej Gorzowa Grażyna Wojciechowska przywiozła Gorzusia (maskotkę Gorzowa) i już zapowiedziała, że będzie uczestniczyć w kolejnych kobiecych spotkaniach.

Wicemarszałek województwa Elżbieta Polak potwierdziła, że na jednym kongresie nie skończy się i w przyszłym roku spotykamy się w Gorzowie.

Po warsztatach uczestniczki kongresu obejrzą kabaret.

Więcej o tym dlaczego kobiety przyjechały na kongres w poniedziałkowej "Gazecie Lubuskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska