Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oko w oko z wężami

Janusz Dobrzyński
Gorzowska ekipa w komplecie. Stoją (od lewej): Dariusz Maciejewski, Katarzyna Czubak, Robert Brałko, Justyna Żurowska i Joanna Zalesiak, w przysiadzie Małgorzata Babicka.
Gorzowska ekipa w komplecie. Stoją (od lewej): Dariusz Maciejewski, Katarzyna Czubak, Robert Brałko, Justyna Żurowska i Joanna Zalesiak, w przysiadzie Małgorzata Babicka. fot. Archiwum
Z brązowym medalem, pełni wrażeń, ale i potwornie zmęczeni wrócili z Uniwersjady w Bangkoku przedstawiciele ekstraklasowego KSSSE AZS-u PWSZ Gorzów.

Podróż powrotna przez Tajpej, Abu Zabi, Wiedeń i Warszawę, trwała aż 42 godziny! W polskiej ekipie, dla której był to pierwszy medal w tej imprezie, było sześcioro gorzowian. Zawodniczki: Małgorzata Babicka, Katarzyna Czubak, Joanna Zalesiak i Justyna Żurowska, trener Dariusz Maciejewski oraz fizjoterapeuta Robert Brałko.

Koszmarny klimat
- Wilgotność powietrza w Bangkoku przekraczała 75 procent, a temperatura dochodziła do 35 stopni - wspomina Brałko. - Kwadrans po wyjściu z klimatyzowanego pomieszczenia, odzież była mokra od potu. Każdy wysiłek powodował bardzo duży ubytek wody w organizmie, więc wszystkie elektrolity trzeba było na bieżąco uzupełniać.

.

- Wychodząc z pokoju, trafiało się na ścianę gorącego powietrza, z czym trudno było sobie poradzić. Mają tam za to wręcz rewelacyjne, klimatyzowane obiekty. Jedna hala lepsza od drugiej - dodaje Czubak. - Moim największym problemem było menu - mówi Żurowska. - Większość potraw przyrządzają tam na ostro, czego nie lubię. Śniadanie, to ryż z warzywami, a dominowały owoce morza, podawane praktycznie do każdego posiłku. Jadłam więc niemal wyłącznie kurczaki i... bardzo tęskniłam za polską kuchnią.

- Uniwersjada w koszykówce, to jakby mistrzostwa świata do lat 24 - ocenia Maciejewski. - Potwornie silna rywalizacja, bo wiele ekip, jak choćby Australia czy Rosja, przygotowuje się do niej już od dnia zamknięcia poprzedniej imprezy. Nasze dziewczęta grały momentami rewelacyjnie, a zasłużyły też na wielkie brawa za charakter. Wróciły do kraju posiniaczone, poobdzierane na łokciach i kolanach, bo medal wymaga poświęceń.

Kraj wielkich kontrastów

A wrażenia pozasportowe? - Ludzie w Bangkoku są uśmiechnięci, bardzo życzliwi, ale często też bardzo biedni - mówi Brałko. - To miasto ogromnych kontrastów, bo pomiędzy pięknymi wieżowcami, mieszka biedota w blaszanych bądź drewnianych domach.

Podobne odczucia ma Czubak: - Jechałyśmy z nastawieniem, że to niesamowite miejsce, które warto zobaczyć. Na mnie nie zrobiło szczególnego wrażenia. Przygnębiały tylko slumsy, obrazujące biedę ludzi żyjących w warunkach wręcz niewyobrażalnych dla nas.

- Uniwersjadowa wioska była otoczona różnego rodzaju kanałami i fosami, w których na co dzień żyją blisko ludzi także gady - wspomina Maciejewski. - Przed imprezą je wywieźli i wypłoszyli, lecz i tak można było natknąć się na nie, jak ja na dwumetrowego krokodyla oraz węża polującego w wodzie na żaby.

- Taka impreza, to także zetknięcie różnych kultur - dodaje Żurowska. - Spotkać tam można było stroje narodowe z całego świata, kolorowe, oryginalne. Wielkie wrażenie wywarły też na mnie świątynie buddyjskie, różniące się we wszystkim od naszych kościołów.

- Było mało czasu na zwiedzanie i korzystanie z uroków Bangkoku, choć samo centrum jest atrakcyjne - ocenia najmłodsza w ekipie Zalesiak. - Mile wspominam też wycieczkę do nadmorskiego kurortu, choć tak się spiekliśmy na słońcu, że do dziś schodzi nam skóra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska