Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

On czeka, my czekamy

SYLWIA MALCHER-NOWAK
- Od czterech godzin czekamy, aż karetka ze szpitala przywiezie do domu ciężko chorego teścia - poskarżył się w piątek Krzysztof Michalski. - Nikt nas nie zawiadomił, że transport się opóźni.

Ponad 80-letni pacjent od kilku dni leżał na oddziale urologicznym, gdzie przeszedł zabieg. Ma chorobę Alzheimera, Parkinsona, niewydolne nerki, sam się nie porusza. Opiekuje się nim rodzina. W piątek o godz. 9.00 miał zostać odwieziony do domu.
- O godz. 9.30 zadzwoniliśmy na oddział, pytając, dlaczego jeszcze nie przyjechała karetka - opowiada Michalski. - Pielęgniarka odpowiedziała, że oni nic nie wiedzą. Godzinę później, znów to samo. W końcu, przed godz. 12.00 zadzwoniłem na Szpitalny Oddział Ratunkowy, który kieruje transportem.

On czeka, my czekamy

Tam usłyszał, że nie ma karetki, bo pilnie musiała jechać do Stargardu Szczecińskiego. Kiedy wróci? - Proszę czekać między godz. 15.00, a 21.00 - powiedziała oddziałowa.
- Rozumiem, że mogło się wydarzyć coś ważnego, ale dlaczego nas nie powiadomiono? - pyta Michalski. - A tak? My czekamy w domu, ojciec spakowany i zdenerwowany w szpitalu. Przecież to jest człowiek, a nie paczka, która może poczekać na przesyłkę. A na dodatek musieliśmy przepraszać środowiskową pielęgniarkę, która przyszła o godz. 10.00 do domu, by założyć tacie kroplówkę. Następną zdążyliśmy odwołać.
- Przecież gdybyśmy wiedzieli, że to tyle potrwa, dawno przyjechalibyśmy do szpitala -dodaje jego żona Renata. - Tak jak zwykle, zajęlibyśmy się nim, żeby nie czuł się samotny.
- Poza tym, jak pacjent jest wypisany ze szpitala, to nikt się nim już nie interesuje - mówi jeszcze pan Krzysztof. - Teść np. od rana nie dostał kroplówki, choć powinien.

Małe niedogranie

- Mamy tylko dwie karetki do transportu - wyjaśnia zastępca dyrektora szpitala Krzysztof Ulbrych. - Jedną musieliśmy pilnie wysłać do Stargardu Szczecińskiego. Druga obsługuje cały szpital. Oprócz przewozów pacjentów między oddziałami, które mieszczą się w różnych budynkach, wozi chorych onkologicznie na naświetlania. Co chwilę także zdarzają się niespodziewane wyjazdy, których nie możemy przewidzieć. W tej sytuacji, dostarczenie pacjenta z oddziału do domu jest najmniej ważny.
Ulbrych przyznał jednak, że doszło do "niedogrania" między oddziałami. Urologia powinna powiadomić rodzinę o opóźnieniu. Za to przeprosił, obiecał też, że starszy pan dostanie kroplówkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska