Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oprawca nie żyje, a rodzina wciąż obawia się o swoje bezpieczeństwo

Piotr Drozdowski
Honorata S. przeprowadziła się do rodzinnego domu do niewielkiej Morownicy. Z daleka wieś może i wygląda na ,,spokojną”, ale pani Honorata nie czuje się tu bezpieczna.
Honorata S. przeprowadziła się do rodzinnego domu do niewielkiej Morownicy. Z daleka wieś może i wygląda na ,,spokojną”, ale pani Honorata nie czuje się tu bezpieczna. fot. Piotr Drozdowski
Od grudnia policja poszukiwała 32-letniego Jana S., mieszkańca Biskupic (gm. Przemęt). Rodzina alarmowała, że może być groźny. Informowała, gdzie go szukać. Jednak potężną obławę zorganizowano dopiero po ponad miesiącu. Gdy poszukiwany zabił dwie osoby...

- My się cały czas boimy - przyznaje ze łzami w oczach matka Honoraty. Nie jest jej łatwo opanować roztrzęsienie. Cały czas drży o życie córki, na którą według domysłów wciąż może dybać bliski, wspólnik, znajomy, albo ktoś opłacony przez Jana S. Ponoć ktoś już dostał pieniądze, ktoś został zobowiązany do zemsty...

- Ale dla wymiaru sprawiedliwości, to żadne przesłanki do działania. Musi najpierw stać się taka tragedia, jak ta na początku miesiąca w Machcinie - mówią członkowie rodziny Honoraty S., którzy jak na razie zawiedli się szukając pomocy w prokuraturach i na policji. - Może to nie do końca wina samych policjantów, ale przede wszystkim złego prawa - stwierdza matka Honoraty S., która przed rozmową z nami wraz z sześcioletnią wnuczką nadrabiała zaległości w szkole. Przez ponad miesiąc, gdy dziewczynka wraz z mamą Honoratą mieszkały w ukryciu, trochę się ich uzbierało...

Broń się sama

Niedawno informowaliśmy o morderstwie, do którego doszło 1 lutego w Machcinie (pow. kościański). Przypomnijmy, na terenie jednej z posesji znaleziono ciała 28-letniej kobiety i jej 32-letniego bliskiego znajomego. Oboje zostali zastrzeleni. Od samego początku głównym poszukiwanym przez policję w związku z tym morderstwem był 32-letni Jan S. z Biskupic, którego stróże prawa poszukiwali w sumie już od... 18 grudnia. Z tą bowiem datą sąd okręgowy w Poznaniu wydał postanowienie o tym, że mężczyzna ten skazany za wielokrotne gwałty na żonie Honoracie S. ma z powrotem trafić do aresztu. Do aresztu, z którego kilkanaście dni wcześniej zwolnił go sąd w Kościanie.

Gdy okazało się, że Jan S. ma piątego grudnia wyjść na wolność, to w nocy z czwartego na piątego Honorata S wraz z sześcioletnią córką wyjechały nocnym pociągiem szukając schronienia z dala od rodzinnych stron. - Wiedzieliśmy do czego jest zdolny były mąż córki - mówi matka Honoraty S. Sama zainteresowana nie chce powiedzieć zbyt wiele. - Proszę zrozumieć jestem zmęczona, a dla mnie i moich bliskich ostatnie wydarzenia, to bardzo duże obciążenie psychiczne. Nie jest nam lekko - przyznaje Honorata S., która wspomina, że po tym jak sąd okręgowy w Poznaniu wydał postanowienie o umieszczeniu Jana. S. na powrót w areszcie wielokrotnie informowała policjantów, gdzie znajduje się poszukiwany mężczyzna. Miała podawać jego nowe numery telefonów komórkowych, aktualne miejsca pobytu i numery rejestracyjne samochodów, którymi się aktualnie porusza. Ba, mężczyzna ponoć wcale specjalnie nie ukrywał się przed policją. Był widziany przez sąsiadów, koleżanki Honoraty S. - Co się Pani tak interesuje mężem. To jego problem, a nie Pani - miał powiedzieć policjant, gdy Honorata S. zadzwoniła z kolejnymi informacjami, dzięki którym można było zatrzymać jej byłego męża.

Ruszyło postępowanie

Mimo tak wielu szczegółowych wiadomości policjantom nie udało się złapać Jana S. i doprowadzić go do aresztu. Czasem stróże prawa zjawiali się kilka godzin po otrzymaniu informacji, a dopiero 18 stycznia - miesiąc od początku poszukiwań mężczyzny - wolsztyńscy policjanci wysyłają do sądu prośbę o wydanie nakazu przeszukania domu Jana S. Sąd wydał zgodę, ale było to o kilka dni za późno...

1 lutego Jan S. W Machcinie zastrzelił siostrę Honoraty S. i jej przyjaciela. Wówczas policja urządziła wielką obławę. - Po tym morderstwie dostaliśmy też wreszcie ochronę, o którą wcześniej bezskutecznie prosiliśmy - mówi matka Honoraty S., która nie potrafi zrozumieć czemu policjanci wcześniej nie zatrzymali mężczyzny. Mieli przecież tak wiele potrzebnych do tego informacji. Jak to możliwe? - W ubiegłym tygodniu komendant wojewódzki zlecić wszczęcie postępowania wyjaśniającego działania naszych funkcjonariuszy od 18 grudnia do momentu zatrzymania Jana S. - mówi podinsp. Andrzej Borowiak, z komendy wojewódzkiej policji w Poznaniu, który mimo, że owe postępowanie trwa już kilka dni nie może udzielić odpowiedzi na żadne pytanie w tej sprawie.

- Póki wyjaśniamy wszystkie okoliczności nie będziemy ujawniać szczegółów. Dopiero wtedy, jak skończy się postępowanie. Dziś trudno powiedzieć kiedy to będzie - mówi A. Borowiak, a tymczasem okazuje się, że śmierć Jana S., to wcale nie koniec gehenny pani Honoraty i jej rodziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska