"Orły" pojechały na Lubelszczyznę z duszą na ramieniu, bo Avia zdobyła w siedmiu poprzednich kolejkach komplet 21 punktów! - Przed meczem usiedliśmy sobie w szatni i powiedzieliśmy: dosyć tej passy świdniczan i naszego grania po pięć setów. Wygrywamy za trzy i w dobrych nastrojach wracamy do domów na święta! - zdradził trener naszej drużyny Janusz Malinowski.
Międzyrzeczanie zaczęli w nietypowym ustawieniu, bo niedysponowanego Patryka Kabzińskiego w ostatniej chwili musiał zastąpić na pozycji libero rutyniarz Rafał Matusiak. Zwolnione przez niego miejsce przyjmującego zajął z kolei w podstawowej szóstce Dominik Żmuda. Tak skomponowany zespół okazał się niespodziewanie prawdziwym monolitem. Już w pierwszej partii walczył z faworyzowanymi gospodarzami jak równy z równym. Dwa błędy Patryka Strzeżka w ataku (najpierw uderzenie w blok, a potem poza boisko) przesądziły jednak o triumfie Avii.
Trzy następne sety również zakończyły się rezultatami 25:23, ale w komplecie dla naszych! Bohaterem drugiej odsłony okazał się Żmuda. Od rezultatu 9:7 dla swojej drużyny wykonał cztery znakomite serwisy i wyprowadził Orła na prowadzenie 13:9. Gospodarze ze wszystkich sił starali się odrobić stratę, w końcówce zmniejszyli ją do "oczka", lecz ostatnie słowo należało do wybrańców Malinowskiego.
W partii numer trzy wyczyn rok młodszego kolegi postanowił skopiować 23-letni Michał Jakubczak. Wszedł do pola zagrywki, gdy świdniczanie wygrywali 11:10, a opuścił je przy stanie... 16:11 dla międzyrzeczan! Gospodarze mieli ogromne problemy z przyjmowaniem bardzo silnych serwisów przeciwników. Rozgrywający Avii Łukasz Makowski co chwilę biegał po piłkę na czwarty, piąty metr boiska, skąd mógł posyłać tylko wysokie wystawy na skrzydła. A tam czekał już wysoki, podwójny blok naszych, który skutecznie studził zapędy miejscowych. Efekt był łatwy do przewidzenia - Orzeł objął prowadzenie 2:1 w setach!
To nie był koniec sensacyjnych wydarzeń w świdnickiej hali. W połowie czwartej odsłony sędziowie najpierw odgwizdali gospodarzom błąd czterech odbić, chwilę później goście wykonali trzy udane zagrywki i Orzeł wygrywał 16:13. Końcówka zapowiadała się niezwykle dramatycznie, bo miejscowi doprowadzili do remisu 23:23. W dwóch ostatnich akcjach nie ustrzegli się jednak błędów w ataku. Najpierw posłali piłkę w blok rywali, potem poza boisko i... triumf międzyrzeczan stał się faktem!
- Kto wie, czy Matusiak dłużej nie pogra jako libero. W Świdniku imponował spokojem w odbiorze i dobrymi obronami w polu. Czasem tak bywa, że wymuszone przez życie rozwiązania stają się lekiem na wszystkie trapiące drużynę problemy - podsumował pojedynek Malinowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?