Proces o zabójstwo krawca trwa już kilka miesięcy. O zamordowanie 76-letniego Jerzego G. oskarżony jest 42-letni Marek W. To on, zdaniem śledczych, na początku kwietnia 2013 r. miał przyjść do zakładu krawieckiego, zamordować 76-latka oraz ukraść mienie za 5 tys. zł. Mężczyźni znali się wcześniej. Marek W. remontował mieszkanie krawca. Prokurator w akcie oskarżenia oparł się m.in. na dowodach z logowania się telefonu oskarżonego.
Niemal każda rozprawa wywołuje w oskarżonym spore emocje. Przy okazji wcześniejszych mężczyzna walił głową w kraty. Groził też, że odbierze sobie życie. Nie mniej emocjonalnie było w sądzie w środę 21 października.
- Czemu mnie od razu nie uśmiercicie? Dla mnie i dla nich to będzie zbawienie - wykrzykiwał W. w sądzie okręgowym, gdy z sali rozpraw wychodziła Ewa S. Kobieta była konkubiną oskarżonego. Ma z nim dzieci. Dziś nie chce mieć już z nim nic wspólnego. Do środy, 21 października Marek W., który dwa i pół roku przebywa już w areszcie, nie znał nawet płci jednego z potomków. W środę dowiedział się, że jest ojcem córki. Kobieta wyznała, jaka jest płeć dziecka na wyraźną prośbę sądu. Domagał się tego oskarżony. Wyznanie przyszło jej z pewnym trudem. Gdy jednak opuszczała salę rozpraw, jej były partner rzucił: - Ucałuj dzieci, kochanie, ode mnie. Ja wiem, o co chodzi.
Więcej w papierowym wydaniu "GL" dla Czytelników z północy regionu w czwartek 22 października.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?