Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto przyszłość motoryzacji. Motocykl zasilany prądem (wideo)

Paweł Wańczko 68 324 88 25 [email protected]
Motocykl Münch TTE-1 na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły ścigacz. Jednak po uruchomieniu silnika słuchać różnicę. Po prostu jest cisza.
Motocykl Münch TTE-1 na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły ścigacz. Jednak po uruchomieniu silnika słuchać różnicę. Po prostu jest cisza. Mariusz Kapała
Przyspieszenie w 3,2 sek. do setki, maksymalna prędkość 245 km/h i… 3,5 zł za przejechanie 100 km. Takie osiągi ma motocykl Münch TTE-1, który zaprezentowano na Uniwersytecie Zielonogórskim.

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten motocykl nie potrzebuje benzyny, nie ma też sprzęgła ani skrzyni biegów. Zasilany jest bowiem prądem elektrycznym o napięciu 350 volt.
Maszynę przywiózł we wtorek do Zielonej Góry Thomas Petsch, właściciel firmy Münch Racing z Würzburga. Zaprezentował ją podczas seminarium "Elektryczny napęd dwuśladów - stan techniki na przykładzie motocykla wyścigowego Münch TTE-1", które odbyło się na Wydziale Mechanicznym Zakładu Budowy i Eksploatacji Pojazdów Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Na pierwszy rzut oka motocykl niczym nie różni się od tradycyjnych tego typu maszyn. Dopiero, gdy się bliżej przyjrzymy, widać różnice. Pojazd zaprezentowany we wtorek np. miał hamulce dźwigniowe. Ale kolejna wersja ma już tylko przyciski. Hamuje się więc kciukami. Oczywiście bak na paliwo jest niepotrzebny. Zamiast niego motocykl ma akumulatory o pojemności 12 kWh, które są ładowane za pomocą specjalnego urządzenia. Przy normalnej jeździe zużycie energii wynosi ok. 7 kWh na 100 km. Tak więc można przejechać nim ok. 180-200 km.

Jak podkreślił T. Petsch, technika w błyskawicznym tempie idzie do przodu, a przy wyczerpujących się zasobach ropy i gazu na świecie, konieczne jest szukanie nowych alternatywnych paliw. M.in. dlatego firma postanowiła pójść do przodu i skonstruowała motocykl zasilany energią elektryczną.

Prace nad prototypem trwały półtora roku. Brało w nich udział osiem osób. Inżynierowie jednak cały czas wprowadzają nowe rozwiązania. Zaprezentowany model był już drugą wersją, a już wkrótce pojawi się trzeci, jaszcze nowocześniejszy model.

Nowatorskie rozwiązania zawsze są bardzo kosztowne. Ile więc kosztowało wyprodukowanie takiej maszyny? - Tego nie da się policzyć. Mogę powiedzieć tylko, że jeden sezon, wliczając w to starty w zawodach, kosztuje nas około półtora miliona euro.
Czy wkrótce takie motocykle pojawią się na naszych ulicach? - Jest jeszcze zbyt wcześnie by o tym mówić. Pojawia się wiele problemów do rozwiązania: chociażby odpowiednia infrastruktura na drogach, homologacja, testy wypadkowe itp. Bez tego bowiem nie ma możliwości uzyskania ubezpieczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska