MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjentka z Gorzowa: kazano mi wyjść, bo promieniuję jodem!

Redakcja
Pacjentka Zakładu Diagnostyki Radioizotopowej przy Dekerta napisała do nas list
Pacjentka Zakładu Diagnostyki Radioizotopowej przy Dekerta napisała do nas list sxc.hu
Kilka dni temu czytelniczka poddała się terapii promieniotwórczym jodem, bo choruje na nadczynność tarczycy. Dowiedziała się, że ma dwutygodniowy zakaz kontaktowania się z dziećmi i kobietami w ciąży. Ale czy to wykonalne?

Pacjentka Zakładu Diagnostyki Radioizotopowej przy Dekerta napisała do nas list. "Wychodząc z przychodni, specjalnie rozejrzałam się, czy nie ma nikogo piętro niżej. Zaczęłam zbiegać ze schodów. Ale i tak na ostatnich metrach spotkałam rodzinę z noworodkiem. Chciałam się cofnąć, ale kiedy się odwróciłam, zobaczyłam ciężarną wychodzącą z przychodni. Dlatego zastanawiam się, czy nie można było przychodni dla dzieci i ciężarnych kobiet umieścić w innym budynku, by promieniujący pacjenci nie mieli z nimi żadnego kontaktu? Dlaczego chorych nie umieszcza się na przykład w izolatce na te najgroźniejsze dla otoczenia dni, tylko wypuszcza do domu? I skoro po podaniu jodu są takie restrykcje dotyczące kobiet w ciąży i małych dzieci, to jak to się ma do tych pacjentów, którzy po podaniu jodu wracają do domu autobusami, tramwajami albo pociągiem, gdzie najczęściej jest tłum ludzi? Dlaczego pacjent po zażyciu promieniującego jodu wypuszczany jest z przychodni i nikt nie zapyta, jak i czym dostanie się do domu? Co ma zrobić chory, który mieszka w domu z małym dzieckiem i czy chora emerytka na czas promieniowania ma wyprowadzić się do hotelu?".

Zdaniem autorki e-maila przestrzeganie zasad izolacji jest przez napromieniowanych pacjentów niemożliwe, bo tym samym wejściem wchodzi się do mieszczącej się piętro niżej przychodni dla matki z dzieckiem. Sprawdziliśmy to wczoraj i okazało się, że... kobieta ma rację. Zakład Diagnostyki Radioizotopowej mieści się bowiem na drugim piętrze budynku obok szpitala. Na tej samej kondygnacji co wojewódzka poradnia kardiologiczna. Piętro niżej jest zaś szkoła rodzenia, a na parterze apteka. Przychodni dla matki z dzieckiem nie ma, ale i tak do wszystkich tych miejsc pacjenci docierają wspólnymi schodami. Kierowniczka Zakładu Diagnostyki Radioizotopowej Grażyna Jeżewska przyznaje, że po podaniu radioaktywnego jodu pacjenci są źródłem promieniowania i wymagają czasowej izolacji. - Ale chodzi tu o unikanie bliskiego kontaktu typu jeden pokój, wspólny kubek czy spanie w jednym łóżku. A nie o chwilowe korzystanie z jednego ciągu komunikacyjnego, jakim są schody - zaznacza Jeżewska. Inspektor ochrony radiologicznej Aleksandra Supińska dodaje, że sugerowana przez czytelniczkę całkowita izolacja pacjentów dotyczy jedynie tych otrzymujących dawki powyżej 800 MBq. Tymczasem zakład przy Dekerta podaje tylko mniejsze dawki. A na obowiązującą od początku istnienia szpitala lokalizację ma zezwolenie Państwowej Agencji Atomistyki i na bieżąco jest kontrolowany. Zwykle przy podaniu jodu pacjentowi obecny jest lekarz i inspektor ochrony środowiska bądź fizyk medyczny. Ale w rozmowie z nami pracownicy zakładu zaprzeczają, że lekarz kazał natychmiast opuścić chorej budynek, bo promieniuje.

- Ta pani mogła sobie nasze słowa nadinterpretować. Bo po podaniu kapsułki mówimy zwykle, żeby unikać picia z jednej szklanki, prosimy, żeby spać w osobnych łóżkach i najlepiej też w oddzielnych pokojach. Taka kwarantanna powinna trwać ok. dwa tygodnie i na taki czas pacjenci dostają zwolnienie lekarskie. Bo czas połowicznego rozpadu Jodu 131 trwa osiem dni - wyjaśnia Supińska. Obie panie zaznaczają, że szczegółowe informacje w chwili zakwalifikowania do leczenia każdy pacjent otrzymuje na piśmie i swoim podpisem akceptuje. - A jeśli chodzi o powrót do domu, to każdy z pacjentów jest wcześniej informowany, by załatwił sobie jakiś indywidualny transport. I tak się przeważnie dzieje - dodaje Jeżewska.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska