Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętajmy o człowieku - legendzie, Edwardzie Jaworskim

(kali)
Edward Jaworski to bohater m.in. walki o Anglię
Edward Jaworski to bohater m.in. walki o Anglię Archiwum rodzinne
Koniecznie w cyklu wspomnieniowym musi się znaleźć postać Edwarda Jaworskiego, bohatera II wojny światowej, honorowego obywatela miasta - napisał do nas pan Henryk z ul. Wyszyńskiego.

Edward Jaworski podobnie jak starsi bracia - Jan i Ferdynand - zafascynowany był samolotami. Jako 17-latek zdobył licencję szybowcowego pilota. Po maturze dostał się do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie.
Jeszcze 1 września o 8.00 lata szybowcem. Nie wie, że wybuchła wojna… Wkrótce
zostaje ewakuowany do Rumunii. Wraz z innymi polskimi lotnikami trafia statkiem do Bejrutu. A potem do Marsylii. W końcu do Lyon - Bron, gdzie odbywa szkolenie na samolotach francuskich. W lutym 1940 r. zostaje zakwalifikowany do wyjazdu do Anglii.

Bierze udział w lotach bojowych. Podczas jednego z nich - nad Francją - z powodu braku paliwa i złej pogody - musi lądować na nabrzeżu. Między betonowymi słupami. Maszyny nie uszkodził. Po wycięciu kilku słupów wraca do macierzystego lotniska w Northol. Zdziwienie ogromne. Przecież został już wpisany na listę zaginionych!
Innego razu leciał nad Lille. Nagle za nim pojawiły się niemieckie messerschmitty. Uszkodziły jego samolot.

- Jako postrzelony miał niewielkie szanse ucieczki - podkreśla dziś syn Edwarda Jaworskiego, Zbigniew. - Tylko katapultować się... On? Starał się wyprowadzić samolot. Metrowa dziura w skrzydle powodowała wyrywanie steru. A tu jeszcze gonili go Niemcy. Nie mógł się bronić. Bo jego samolot, podobnie jak Niemców, nie strzelał do tyłu. Walka powietrzna polegała na robieniu uników.
E. Jaworski wpadł na pomysł, by zamknąć gaz. Stracił prędkość. Jakby nagle zahamował. Niemieckie maszyny przeleciały nad nim. Teraz to polski pilot mógł strzelać. Więc wrogie samoloty uciekły.
On? Doleciał do macierzystego lotniska.

Po demobilizacji wrócił do kraju. Z powodu ,,zachodniej'' przeszłości nie mógł znaleźć zatrudnienia. Ciągle był nękany przez UB. Odebrano mu nawet licencję pilota! Dopiero polityczna odwilż, która przyszła w 1956 r., pozwoliła mu z powrotem zasiąść za sterami samolotu. W Przylepie koło Zielonej Góry. Bo właśnie tu tworzył się lotniczy zespół sanitarny.
Przez 27 lat pomógł setkom ludzi, ratując ich życie. Wśród nich aktorowi Januszowi Gajosowi, gdy wpadł pod ciężarówkę w Żaganiu, na planie serialu ,,Czterej pancerni i pies''.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska