Wioletta Dąbrowska, opiekunka z Ośrodka Pomocy Społecznej, mówi że po publikacji w "GL" odebrała kilka telefonów od ludzi, którzy chcą pani Beacie pomóc. - Jednak najlepszą formą pomocy byłaby praca - mówi pani Wioletta.
To nie znaczy, że Beatę Rutkiewicz nie cieszy to, co już dostała. Przeciwnie! - Warto było powiedzieć o swoich problemach. Wczoraj dzwonił pan z Zielonej Góry, który deklarował pomoc. Skontaktowali się także ze mną pracownicy klubu sportowego Falubaz. Wszyscy pytali, co mogą dla mnie zrobić. Najbardziej potrzebna jest odzież. Dlatego moim rozmówcom podałam szczegóły dotyczące dzieci - usłyszeliśmy od pani Beaty.
Przypomnijmy, najmłodszy w rodzinie jest Dawid, uczeń V klasy podstawówki. Z kolei Kasia jest uczennicą gimnazjum. Podobnie Monika. Dziewczynom cały czas potrzebne są przybory szkolne i coś do ubrania. O czym marzy najstarsza Justyna? - Moim największym marzeniem jest praca. Zarejestrowałam się jako bezrobotna i czekam. Jeśli nie będzie pracy w Polsce, to najpewniej wyjadę do Irlandii - mówi 20-letnia absolwentka Technikum Hotelarskiego.
Pani Beata rozpakowuje przyniesione paczki. Są w nich: słodycze, żywność, kosmetyki, drobny sprzęt niezbędny w kuchni. - Jeszcze raz dziękuję. Dostaliśmy także pół tony węgla, a więc będzie czym palić - cieszy się kobieta.
Nadal bardzo potrzebuje kuchenki gazowej. Przydałby się też telewizor. - Nawet o tym nie marzę, ale może znajdzie się ktoś, kto nam takie rzeczy podaruje - tłumaczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?