Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Janina: - Na kolację potrafią wydać tyle, co ja przez miesiąc!

Grażyna Zwolińska 0 68 324 88 44 [email protected]
Największym skarbem Janiny Wierszyły jest ośmioro wnucząt. Michasia wśród nich najmłodsza.
Największym skarbem Janiny Wierszyły jest ośmioro wnucząt. Michasia wśród nich najmłodsza. fot. Grażyna Zwolińska
- Czy oni nie wiedzą, że ludzie nie mają już w czego oszczędzać?- zdenerwowała się moim pytaniem Janina Wierszyła z Niedoradza w gminie Otyń. A poszło o to, że spytałam, jakie jeszcze oszczędności może zrobić w swoim domowym budżecie w związku z kryzysem.

- Co mogłam, już wcześniej zaoszczędziłam - ucięła. - Ani 17 miliardów nie znajdę, ani nawet dodatkowych stu złotych. Jak zrobię stałe opłaty i kupię leki, na życie 300 zł mi zostaje.

Z socjalnym abonamentem
Wydać 300 zł w restauracji nie sztuka. A przeżyć za nie miesiąc? Może mężczyzna miałby z tym problem, ale kobieta pomidorową z makaronem ugotuje, pierogi zrobi. Jest obiad? Jest. Dzieci coś dokupią i matce podrzucą.

Ma emeryturę po mężu. 900 zł na rękę, plus 100 zł dodatku sybirackiego. Na wodę, prąd, gaz, wywóz śmieci, dwie tony węgla, trzy przyczepy drewna, telefon z socjalnym abonamentem, podatek od nieruchomości i lekarstwa musi wydać 700 zł. Resztą tak gospodarzy, żeby starczyło na jedzenie, środki czystości, coś do ubrania.

Jej rodzice pochodzili z Poznańskiego, więc oszczędzać potrafi. Nie musi jej tego rząd podpowiadać. Mówi, że w każdej sytuacji sobie poradzi. Nawet łatwiej niż rodziny z dziećmi, bo tam i książki do szkoły trzeba kupić, i buty ciągle nowe. Coś o tym wie, bo czwórkę wychowała.

Nos w seriale

Panią Janinę bardziej niż pieniądze, martwi to, co się z ludźmi porobiło. Kiedyś w Niedoradzu, a mieszka tu już 46 lat, jakoś bardziej z sobą byli. W niedzielę, po wyjściu z kościoła, rozmawiali, spotykali się.

W tygodniu też. Teraz każdy ucieka do siebie, nos w głupie seriale, a życie mija. Albo ta gonitwa za pieniędzmi. Kiedyś każdy miał trochę złotówek, teraz jeden ma o wiele za dużo, drugi o wiele za mało. To też ludzi dzieli.

- A samotność nie jest dobra, bo człowiek tylko między ludźmi jest człowiekiem - mówi.

Chętnie by jeszcze popracowała, z ludźmi pobyła, parę złotych dorobiła, ale kto ją weźmie. Tak więc pani Janina krzyżówki rozwiązuje, rowerem jeździ, bo po operacji serca lekarz dużo ruchu zalecił. Jak jest ciepło, do lasu idzie pospacerować, albo trochę grzybów i jagód nazbierać. Kiedyś sprzedawała je przy szosie, ale jak w tamtym roku oddali do użytku szybką drogę z Zielonej Góry do Nowej Soli, dzikie targowisko przy wylocie z Niedoradza straciło klientów. Dla wielu rodzin z okolicznych wsi to w kryzysie gwóźdź do trumny.

Komu wolność

Wcale nie z powodu kryzysu, bo już wcześniej to robiła, pani Janina co dwa tygodnie jedzie z córką do hipermarketu w Zielonej po podstawowe produkty. W Niedoradzu potem już tylko chleb i mleko dobiera, bo kupowanie wszystkiego w tutejszych sklepach to rozrzutność, na jaką jej nie stać.

W markecie te różne cuda, co to teraz są na półkach, wcale jej nie kuszą. Po prostu już takiego apetytu jak kiedyś nie ma. Bo przecież jeszcze ją stać, żeby czasem coś takiego sobie kupić. Aż tak źle z nią nie jest, podkreśla.

Obecne czasy obserwuje z dystansem. Nie boi się powiedzieć, że jeśli o nią konkretnie chodzi, to za komuny lepiej jej się żyło. Do kościoła nikt jej nie bronił chodzić, o Bogu, a nie o polityce tam posłuchać, do Częstochowy na pielgrzymkę pojechać. A że wolności nie było?

- Komu oni dali wolność? Mnie? - pyta. - Co mi po niej bez pieniędzy? Oni, ci bogaci, w ramach wolności mogą za granicę pojechać, mówić i pisać co chcą, kupować różne cuda. A ja? Kto mnie słucha?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska