Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Justyna z Międzyrzecza złapała złodzieja!

Dariusz Brożek 95 742 83 16 [email protected]
- Widząc intruza wchodzącego do domku teściów zamknęłam za nim drzwi na klucz i zadzwoniłam na policję - mówi Justyna Bielecka z Międzyrzecza.
- Widząc intruza wchodzącego do domku teściów zamknęłam za nim drzwi na klucz i zadzwoniłam na policję - mówi Justyna Bielecka z Międzyrzecza. fot. Dariusz Brożek
Mężczyzna z Nowej Soli chciał splądrować domek jednorodzinny. Międzyrzeczanka zamknęła za nim drzwi i wezwała policję. Dzięki jej zimnej krwi zatrzymano notorycznego przestępcę.

Międzyrzeczanka Justyna Bielecka prowadzi prywatną szkołę języków obcych. Przed kilkoma dniami odwiedził ją nieznany mężczyzna. Mówił, że jest chory i prosił o wsparcie. Pokazał jej nawet legitymacje inwalidy. Potem wyszedł.

- Zobaczyła przez okno, że idzie w kierunku domku moich teściów. Wiedziałam, że w środku nikogo nie ma. Mężczyzna minął drzwi i poszedł w kierunku tylnego wejścia. Otworzył drzwi do piwnicy i wszedł do środka - opowiada kobieta.

Pani Justyna pobiegła za mężczyzną. Zamknęła drzwi na klucz i zadzwoniła na policję. Czy się bała? - Tak. Przecież mógł próbować wyważyć drzwi, albo wyskoczyć oknem. Dlatego stałam na podwórku koło bramy, żeby w razie czego uciec - mówi.

Po kilku minutach przyjechali policjanci i przeszukali domek. Intruza znaleźli w... łazience!
- Początkowo tłumaczył, że niby chciał skorzystać z toalety. Potem przyznał się do złodziejskiego fachu. Tłumaczył się niską rentą. Kiedy zaczynało mu brakować pieniędzy, wyjeżdżał do jakiegoś miasta i okradał sklepy, biura i mieszkania. Taki miał sposób na życie - mówi Augustyn Bielecki, właściciel domku.

Teraz będą zamykać drzwi na klucz

Właściciele domku zapewniają, że po ostatniej przygodzie ze złodziejem przed wyjściem na zakupu będą zamykać na klucz wszystkie drzwi. Wychwalają przytomność umysłu i zimną krew swojej synowej. Mąż pani Justyny jest policjantem. Czy miało to jakiś wpływ na jej postępowanie. - Tylko taki, że znałam numer alarmowy policji - zapewnia.

Zatrzymany mężczyzna ma 26 lat, pochodzi z Nowej Soli. Przyznał się do popełnienie serii kradzieży w Międzyrzeczu i Trzcielu. Ze szczegółami opowiedział o swoim przestępczym procederze. Przyjeżdżał tutaj kilka razy w roku. Na sumieniu ma podobne grzeszki popełnione w rodzinnym mieście. - Specjalizował się w okradaniu biur i sklepów. Wchodził do środka i kradł portfele, gotówkę i utarg ze sklepowych kas - mówi insp. Krzysztof Gwizdała, komendant powiatowy policji w Międzyrzeczu.

W jednym z międzyrzeckich sklepów złodziej ukradł 800 zł utargu. Stratę musiały pokryć ekspedientki. W innym jego łupem padło 300 zł. Z rozbrajającą szczerością wyznał, że w dwóch marketach zrezygnował z kradzieży na widok zainstalowanych tam kamer. - zachęcamy handlowców do zakładania monitoringu. Kamery odstraszają złodziei, czego najlepszym dowodem jest właśnie zachowanie zatrzymanego przez nas nowosolanina - zaznaczają stróże prawa z Międzyrzecza.

Strzeż się złodziei i oszustów!

Nowosolanin prawdopodobnie nie miał wspólników. Komendant policji zaznacza, że oszuści i złodzieje często działają w kilkuosobowych grupach. Jedni wywołują sztuczne zamieszanie, podczas gdy ich kompani kradną w tym czasie towar z półek lub rabują z kasy gotówkę. Okradają sklepy, biura i urzędy.

- Dlatego w pracy nie należy zostawiać w widocznym miejscu portfeli, torebek czy telefonów komórkowych. Wystarczy chwila nieuwagi i możemy je stracić. Niestety, niekiedy sami prowokujemy amatorów cudzego mienia - zaznacza insp. K. Gwizdała.

Policjanci ostrzegają też przed domokrążcami, którzy okradają mieszkania pod pozorem okazyjnej sprzedaży pościeli, sztućców, koców itp. Jedni odwracają uwagę właścicieli, inni w tym czasie penetrują i okradają mieszkanie. Niekiedy wciskają gospodarzom tandetę, za która inkasują spora gotówkę. Ich ofiarami padają przede wszystkim samotnie mieszkające osoby w podeszłym wieku. Żerują na ich bezradności i łatwowierności. Dlatego - jak radzą nasi rozmówcy z międzyrzeckiej komendy - nie powinniśmy wpuszczać domokrążców do mieszkań.

- Możemy ich poprosić, żeby przyszli później, kiedy w domu będą dzieci czy wnukowie. Jeśli są natrętni, albo mamy jakieś podejrzenia, należy zadzwonić na policję - dodają.

Podszywają się pod bankowców

Oszuści często udają pracowników opieki społecznej, służby zdrowia, czy nawet wolontariuszy Caritasu lub parafii. Cel jest jeden - chcą od nas wyłudzić pieniądze. Mają za to różne metody. Np. podszywają się pod pracowników banków lub fundacji wspierających ofiary drugiej wojny.

Wmawiają ofiarom, że przynoszą im odszkodowania za lata niewolniczej pracy na przymusowych robotach. Zamiast euro przekazują im zwitki bezwartościowych lub fałszywych banknotów, od których jednak... inkasują podatek. W jak najbardziej prawdziwych złotówkach. A właściwie, w tysiącach złotówek....

Niekiedy pomysłowość oszustów i naiwność ich ofiar zaskakuje nawet najbardziej doświadczonych policjantów. W wioskach koło Międzychodu grasuje "znachorka", okradająca staruszków pod pozorem odczyniania uroków. Stróże prawa wiedzą o niej tylko jedno. W czasie "zamawiania choroby" zarzyna kurę, a potem znika z gotówką...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska