Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełzające ludobójstwo Putina. Jak polityka reżimu eksterminuje rdzenne narody Rosji

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Rosyjskie państwo oficjalnie określa ich jako „rdzenne nieliczne narody”. Chodzi o 47 narodów mieszkających w Federacji Rosyjskiej, które liczą mniej niż 50 tys. osób
Rosyjskie państwo oficjalnie określa ich jako „rdzenne nieliczne narody”. Chodzi o 47 narodów mieszkających w Federacji Rosyjskiej, które liczą mniej niż 50 tys. osób Аркадий Зарубин/CC BY-SA 3.0
Jeśli wierzyć powszechnemu spisowi ludności z 2021 roku, w Rosji mieszkają 194 narodowości. Oczywiście największa to Rosjanie (71 proc.), ale są też takie, które liczą około tysiąca, kilkaset, kilkadziesiąt, a nawet kilka osób. Na świecie dba się o zachowanie tak unikalnego dziedzictwa. W Rosji? Wręcz przeciwnie. A już wojna z Ukrainą szczególnie zagraża ich przyszłości.

Rosyjskie państwo oficjalnie określa ich jako „rdzenne nieliczne narody”. Chodzi o 47 narodów mieszkających w Federacji Rosyjskiej, które liczą mniej niż 50 tys. osób. Niektóre z nich liczą zaledwie setki lub dziesiątki osób. Spis ludności z 2021 roku wykazał, że większość z nich zmniejszyła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat aż o dwie trzecie!

Wojna przyspiesza niszczenie niewielkich grup etnicznych. Wszak powołanie do wojska i śmierć na Ukrainie 100 mężczyzn z narodu liczącego kilka tysięcy osób to dla niego potężny cios. Dla narodu wielomilionowego, żadna strata. Tymczasem należy wziąć pod uwagę, że mobilizacja w dużo większym stopniu dotknęła prowincję i biedne regiony. Czyli część Rosji, gdzie żyje większość innych niż Rosjanie narodowości.

Ginące narody, ginące języki

Łącznie stanowią ok. 2 proc. populacji kraju. Zamieszkują głównie Daleką Północ, tereny dla Moskwy strategiczne, głównie z racji złóż ropy i gazu. Tereny zarazem nadzwyczaj słabo zaludnione, z nikłą populacją rosyjską, za to gigantyczne terytorialnie. Na przykład obszar zamieszkały od pokoleń przez Jakutów jest większy niż cała UE. Są ważni dla wielkich koncernów. Ich wyginięcie może mieć fatalne skutki dla gospodarki – bo wbrew pozorom, nie da się ich po prostu zastąpić osadnikami z głębi Rosji. Nie ten tryb życia, nie te możliwości przystosowania się do surowych warunków.

Wyniki spisu powszechnego z 2021 roku, ogłoszone pod koniec 2022 roku, potwierdzają, że generalnie te malutkie narody wymierają. Choć dodać też trzeba, że zdarzają się dziwne przypadki każące z ostrożnością podchodzić do danych oficjalnych. Choćby dane dotyczące liczebności Kereków, rdzennego ludu zamieszkującego wybrzeża Zatoki Beringa. Zawsze byli nieliczni i asymilowani przez Czukczów. W 1959 r. było ich zaledwie 100 osób. W 2010 już tylko… cztery. I nagle spis z 2021 roku mówi o.. 23.

Częściowo spadek liczebności małych ludów tubylczych (zarówno wymieranie, ale też asymilacja przez większe grupy) wynika z przyczyn naturalnych, ale państwo również ingeruje w ten proces. Kluczową kwestią dla większości z nich był zawsze dostęp do ziemi i zasobów: łowisk i terenów łowieckich, tudzież pastwisk reniferów.

Koczownik w kamasze

Ogłoszona przez Putina mobilizacja uderza w nich dużo mocniej, niż w duże grupy narodowe. Chociaż zgodnie z rosyjskim prawem mężczyźni z rdzennych narodów mogą korzystać z prawa do alternatywnej służby cywilnej, opcja ta nie ma zastosowania podczas mobilizacji. Mobilizacja nieproporcjonalnie mocniej uderzyła w małe społeczności etniczne niż choćby w rosyjskie populacje wielkich miast. Wzięcie do wojska kilkunastu mężczyzn z jakiejś średniej wielkości miejscowości Jakutów to poważny cios w tę narodowość. Wzięcie kilkunastu Rosjan z Moskwy? Żadne porównanie. Dla niewielkich ludów nawet śmierć kilku osób jest już wielką tragedią. Jeśli jest np. tylko 200 osób, a na wojnie ginie dwóch młodych mężczyzn, to znaczy, że nie będzie już dwóch rodzin. Śmierć mężczyzn mocniej uderza w niewielkie narodowości niż śmierć kobiet. W ludach Północy mężczyzna jest oparciem, podstawą rodziny, choćby z racji na umiejętności łowieckie. Kobiety z danego ludu wychodzą zaś za mąż za przedstawicieli innych narodowości, są bardziej mobilne, łatwiej asymilują się niż mężczyźni.

Pracujący na Uniwersytecie Oksfordzkim Aleksiej Biessudnow dokonał pewnej analizy: jak etniczne i regionalne nierówności wpływają na strukturę strat w armii rosyjskiej na wojnie z Ukrainą. I co z tego wynika? Naukowiec przyjął, że wszystko powyżej „1” oznacza odchylenie od normy. Okazało się, że w przypadku Baszkirów i Tatarów wskaźnik wynosi 1,19. W przypadku Buriatów aż 5,77, Tuwińców aż 6,26, zaś Rosjan, Ukraińców i Białorusinów – 0.95. W odniesieniu do niewielkich grup narodowych, jest jeszcze gorzej niż z Buriatami. Jeśli Moskwa przeprowadzi kolejne fale mobilizacji, niektórym mniejszym narodom w obecnych granicach Federacji Rosyjskiej będzie groziło całkowite zniknięcie.

Moskwa rubli nie da

Wojna ma poważny negatywny wpływ ekonomiczny na ludzi, którzy mieszkają daleko od głównych miast Rosji. W miarę pogarszania się sytuacji gospodarczej, przedsiębiorcy ograniczają dostawy na mniejsze rynki, a skupiony na finansowaniu wojny rząd zmniejsza dotacje.

Wojna to przekleństwo dla rdzennych ludów nie tylko z racji mobilizacji i strat ludzkich na froncie. Również zmiany w sytuacji gospodarczej Rosji wywołane konfliktem wpływają na położenie niewielkich, biednych, oddalonych od dużych ośrodków grup narodowych. Choćby sankcje i wprowadzane kolejne ograniczenia w handlu Rosji z Zachodem. Dziś okazuje się, że mieszkańcy Dalekiej Północy nie zarobią już na sprzedaży futer czy mięsa renifera za granicą tak, jak przed wojną. W ludność tubylczą uderzyło również wycofanie się z rosyjskiego rynku zachodnich firm, które działały na terenach zamieszkałych przez rdzenne ludy.

Kolejna rzecz to cięcie dotacji rządowych dla ludów rdzennych. Już wcześniej to były tak naprawdę grosze. Ale teraz, gdy większość pieniędzy idzie na wojnę, jacyś Jakuci czy Czukcze są na ostatnim miejscu na liście priorytetów budżetu. Ma to oczywiście wpływ na zachowanie kultury czy języka przez nieliczne grupy narodowe. Choćby takich Udegejczyków, liczący wg ostatniego spisu ok. 1500 osób lud tunguski żyjący w Kraju Nadmorskim, gdzie ojczystym językiem posługuje się góra sto osób.

od 16 lat

lena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pełzające ludobójstwo Putina. Jak polityka reżimu eksterminuje rdzenne narody Rosji - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska