- Jechałem na rowerze z bratem i mamą do szkoły. Pies minął mnie, a potem zawrócił i użarł w nogę - mówi jedenastoletni Kamil Fidrich z Lubiszyna. Trzeba było założyć szew.
To nie pierwszy taki wypadek w Lubiszynie. Niespełna miesiąc temu ten sam pies pogryzł Edytę Tokarczyk (pisaliśmy o tym 23 listopada w "Przeżyłam koszmar!"). - Do dziś właściciel psa nawet mnie nie przeprosił. Nie mam też wyników obserwacji zwierzaka - mówi kobieta, która miała założonych aż osiem szwów i brała serię bolesnych zastrzyków.
Biega po polu
Interweniowaliśmy wtedy u powiatowego lekarza weterynarii. On zlecił obserwację zwierzaka, żeby sprawdzić, czy nie jest zarażony wścieklizną. Skończyła się zaledwie kilka dni temu. - Właściciel miał go zaszczepić, ale jeszcze w poniedziałek tego nie zrobił - mówi weterynarz Krzysztof Tymaszan. Po ostatnim ataku psa lekarz próbował się skontaktować z właścicielem. Ale go nie zastał. Naszym reporterom też nie udało się z nim spotkać. Za to duży brązowy pies biegał po polu nieopodal jego domu.
Obiecują pomoc
Brat i siostra Kamila boją się nawet drogi do szkoły. - Sama też się boję. Teraz złapał za nogę, ale następnym razem może dojść do tragedii - mówi Mariola Fridrich, mama Kamila. Psa boi się już prawie cała wieś. - Mąż rano wychodzi do pracy z kijem, bo już dwa razy chciał go zaatakować - mówi Maria Krajeńska.
Po pogryzieniu pani Edyty policja wezwała właściciela na komisariat, złożyła też wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie go. Wczoraj po naszej interwencji pomoc w pilnym rozwiązaniu sprawy obiecał Urząd Gmin. Tak jak powiadomiona przez nas ponownie policja. - Tym razem załatwimy to zupełnie inaczej - zapowiada rzecznik Komendy Miejskiej Policji Sławomir Konieczny, ale nie chce zdradzać szczegółów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?