Renault laguna w rowie przy krajowej "trójce".
(fot. fot. Piotr Jędzura)
Kiedy patrol zielonogórskiej drogówki st. sierż. Krzysztof Szulc i sierż. Maciej Bagnowski przyjechali na miejsce laguna leżała w rowie. Auto było mocno rozbite. Wystrzeliły poduszki powietrzne.
Pijany kierowca renaulta w radiowozie nie mógł dmuchnąć w alkomat. Tak przynajmniej twierdził.
Obok stał ford, którego kierowca opowiedział o zdarzeniu. - Zabrakło mi paliwa, zjechałem na pobocze i wtedy zobaczyłem jak renault jadące za mną ostro hamuje - relacjonuje kierowca. Samochód wyleciał z trasy. Wpadł do przydrożnego rowu. Zarył w ziemię i wywrócił się. - Boże, dobrze że ten kierowca nie uderzył w moje auto - mówi mężczyzna z forda.
Kiedy renault laguna było wyciągane z rowu jego pijany kierowca radiowozem jechał na komendę w Zielonej Górze. Po drodze powiedział, że pił w Wolsztynie i stamtąd jechał. - Wolno jechałem całą drogę, 30 km na godzinę i nagle tam na poboczu stał ten samochód - opowiadał Jerzy T.
Powiedział również, że jest emerytowanym strażakiem. - Pracowałem na komendzie w Gorzowie i potem w Zielonej Górze, od dwóch lat jestem na emeryturze - mówił w radiowozie. Mieszka w Zielonej Górze.
Na komendzie dmuchnął w alkomat. Miał 1,79 promila alkoholu. W takim stanie przejechał około 50 km. Został zwolniony do domu. Wkrótce zostanie wezwany na przesłuchanie. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
