MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pijany kierowca zataczał się przy aucie, a ludzie tylko na niego patrzyli (wideo)

Jakub Pikulik Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Choć nasz reporter udający pijanego kierowcę długo mocował się z autem, a potem zaczepiał przechodniów, by mu pomogli odjechać, to nikt nie zawiadomił policji.
Choć nasz reporter udający pijanego kierowcę długo mocował się z autem, a potem zaczepiał przechodniów, by mu pomogli odjechać, to nikt nie zawiadomił policji. fot. Tomasz Rusek
Nasi dziennikarze przeprowadzili prowokację. Do zaparkowanego przy bulwarze auta próbował wsiąść, zataczając się. Jeden z nich prosił o pomoc w wycofaniu przypadkowo napotkane osoby. Nikt nie pomógł, ale też nikt nie powiadomił o tym policji.

Piątkowe przedpołudnie. Piękna pogoda sprzyja spacerom, toteż na nadwarciańskim bulwarze w Gorzowie jest wielu spacerowiczów. Na parkingu zaparkowane bordowe mitsubishi.

W jego kierunku nierównym i poplątanym krokiem zmierza człowiek. W ręku trzyma kluczyki do auta. Dłuższą chwilę próbuje otworzyć zamek. Udaje się. Jednak z trafieniem do stacyjki jest już większy problem.

Najpierw spacer slalomem

Spokojnie, to reporter ,,GL''. Jest trzeźwiutki, jak kodeks przykazał, ale zatacza się zawodowo, więc spacerowicze nie wiedzą, że udaje. Wcześniej o naszej akcji poinformowaliśmy Komendę Wojewódzką Policji.

- Jeśli dostaniemy zgłoszenie od świadków, na pewno na miejsce przyjedzie radiowóz i kierowcę czeka badanie alkomatem - ostrzega Artur Chorąży z wydziału prasowego KWP. Nie mamy nic przeciwko, bo w powietrzu wydychanym przez reportera nie ma niczego niedozwolonego.

Jedną kamerę instalujemy w samochodzie, drugą trzyma nasz człowiek, który udaje spacerowicza. Kamera, akcja, jedziemy.

Najpierw ,,pijany'' kierowca slalomem przechadza się w okolicy parkingu tak, by wszyscy go widzieli. Gdy idzie w stronę auta, odprowadza go tylko spojrzenie starszego pana w białej koszuli, który siedzi dosłownie kilka metrów obok. Ale nikt nie reaguje. Także wtedy, gdy nasz reporter niemal ,,zawiesza'' się na aucie. Wszyscy udają, że tego nie widzą.

Potem czas na zaczepki

O.K, czas sprawdzić, czy któryś z przechodniów pomoże mu w odjechaniu z parkingu. Rozmowa jest zawsze ta sama: lekko bełkocząc prosi o wycofanie. - Dalej już sobie poradzę, tu blisko mam garaż - reporterowi plącze się język.

Siedząca na murku dziewczyna spuszcza wzrok. - Nie mam prawa jazdy, nie pomogę panu - mówi. Przygląda się rozwojowi wypadków, ale nie reaguje. Nadchodzi starszy mężczyzna, z boku prowadzi rower. Na to samo pytanie odpowiada: - Mam prawo jazdy, ale nie pomogę. Tu niedaleko stoją, nie wsiadaj pan do auta, bo będziesz miał problemy - radzi. Ale nic więcej nie robi.

Reporter naciska. - Garaż jest blisko, to kilkaset metrów, jedno skrzyżowanie i po krzyku. Proszę mi pomóc - mówi sepleniąc i trochę się bujając. Na zewnątrz ponad 20 stopni, reporter chwieje się na nogach. - Daj pan spokój. Nie wsiadaj pan do tego auta - rzuca mężczyzna i odchodzi.

Potem zaczepiamy trójkę nastolatków. Dwóch chłopców i dziewczyna. Na oko mają po szesnaście lat. - Pomożecie? Chodzi tylko o wycofanie - pyta reporter. - Nie. Nie mamy prawa jazdy. Nie umiemy prowadzić - tłumaczą i szybko odchodzą. - Tylko wycofajcie, dalej pojadę sam - naciska reporter. Odchodzą bez słowa.

Małżeństwo z kilkuletnim dzieckiem. To samo pytanie. Mężczyzna przygląda się przez chwilę naszemu reporterowi. Ten chwieje się na nogach. - Nie - odpowiada krótko. Reporter ponawia prośbę. - Tu jest monitoring, wszystko nagrywają, nie pomogę panu - rzuca i odchodzi. Jednak jego żona jest zaniepokojona. Co chwilę odwraca głowę i spogląda na zataczającego się człowieka zmierzającego w kierunku auta. Mówi coś do męża, ale pytania nie słychać. - Daj spokój - rzuca do żony mężczyzna i odchodzą.

I jak tu walczyć?

Reporter raz jeszcze próbuje otworzyć auto. Na murku wciąż siedzi napotkana na początku dziewczyna. Obserwuje jak zataczający się facet wsiada do samochodu i z dużym trudem trafia do stacyjki. Odpala i rusza. Przez nikogo nie niepokojony.

Oprócz dziewczyny na murku całej akcji przyglądał się starszy pan siedzący na ławce, widziała wszystko grupa młodych dziewczyn, która stała przy niszach, obserwowali sytuację z uśmiechem pasażerowie przejeżdżających aut.

Tymczasem na policję nie zadzwonił nikt. - I jak mamy walczyć z plagą pijanych kierowców, skoro nikt nie reaguje na taką sytuację? Przecież nie trzeba od razu łapać takiej osoby. Wystarczy telefon na 997 i informacja, gdzie jest podejrzany kierowca i do jakiego auta wsiada. Tym razem to była tylko wasza prowokacja, ale ile razy ktoś jest świadkiem podobnej sceny z naprawdę pijanym kierowcą?

Dlaczego jesteśmy tacy obojętni? Ilu wypadków i rodzinnych tragedii udałoby się uniknąć, gdyby odpowiednio szybko sąsiad, znajomy czy przypadkowy świadek zareagował? - powiedział nam A. Chorąży z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska