Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PL. MATEJKI 14: Swój zawód ma po tacie

Leszek Kalinowski Data publikacji artykułu w "GL" > 30 czerwca 2008
- To rodzinna tradycja, więc trudno byłoby jej nie kontynuować. Dlatego też jestem szklarzem  - przyznaje Maciej Tomaszewicz
- To rodzinna tradycja, więc trudno byłoby jej nie kontynuować. Dlatego też jestem szklarzem - przyznaje Maciej Tomaszewicz fot. Paweł Janczaruk
Czasem Maciejowi Tomaszewiczowi zdarzy się zbić lustro. Nie przeraża go, że to zły znak. Tak samo jak zbicie szkła na szczęście nie musi oznaczać dobrych rzeczy. Choć skończył politologię, wybrał rodzinną tradycję.

Maciej Tomaszewicz od dziecka przypatrywał się, jak ojciec ratuje zielonogórzan od chłodu, bo w czasie mycia okien, wyleciała szyba albo nastoletni piłkarze za mocno kopnęli piłkę i wleciała do pokoju. Z wiekiem sięgał po różne narzędzia i wykonywał wzorem ojca naprawy. Kiedy okazało się, że oprócz starego zakładu, powstanie filia - nie zastanawiał się ani chwili, by objąć w niej rzemieślnicze stanowisko.

- W tym samym miejscu przez 30 lat był zakład szklarski, ludzie się przyzwyczaili. Nie chcieliśmy, by powstało tu coś innego, dlatego przejęliśmy te pomieszczenia i na swój rachunek prowadzimy podobne usługi - mówi M. Tomaszewicz.

Zasady pozostały te same

Lata mijają, a w tym zawodzie niewiele się zmienia. Czasem ktoś udoskonali jakieś narzędzie, wymyśli lepszy materiał, by szyby mocniej się trzymały. Np. sztyfty do zabezpieczania zastąpiły teraz pistolety, dzięki którym skrócił się czas pracy. Ale cięcie nożem i odpowiednie reguły pozostają te same. Zwłaszcza w małych zakładach rzemieślniczych. Bo duże hurtownie rządzą się swoimi zasadami.

- Zmieniają się jedynie upodobania klientów. Do niedawna wszyscy chcieli mieć obrazy oprawione w proste ramki, teraz następuje powrót do starych, ciemnych i rzeźbionych ram - przyznaje M. Tomaszewicz. - Jasne barwy zastępuje się teraz ciemnymi, przede wszystkim brązem. No i złocenia znów są modne.

Szklarnia i obrazy

Nie konkuruje z ojcem, raczej się uzupełniają.
- Ja tu oprawiam też obrazy, to trochę stolarska robota. Tato w swoim zakładzie tego nie robi, więc podsyła mi klientów - mówi.

Z usług pana Macieja korzysta także zegarmistrz, gdy zbije się szyba w zegarze ściennym.
- Czasem zdarza się zlecenie oszklenia całej szklarni, ale najczęściej to wmontowywanie lustra między kafelkami. Choć i całą ścianę w fittnes clubie też wykonywałem - przyznaje politolog.

Zakład prowadzi od sześciu lat. Przez ten czas zdążył już pozyskać stałych klientów. Nawet zagranicznych. Bo taniej. Zamawiają m.in. szyby, które nie odbijają promieni słonecznych.
W domu pana Macieja też nie brakuje szkła. Dużych, małych luster, półek szklanych itd. Nie trzeba się martwić, gdy się zbiją. Pomoc jest ekspresowa.

No i gdy zasłoni komuś widok, na pytanie: - Ojciec szklarz? - zawsze odpowiada: - Oczywiście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska