Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plakaty wyborcze wrócą na ulice Zielonej Góry

Leszek Kalinowski 68 324 88 43 [email protected]
Na razie na bezpłatnych koziołkach reklamuje się niewielu kandydatów
Na razie na bezpłatnych koziołkach reklamuje się niewielu kandydatów fot. Wojciech Waloch
Znów można wieszać plakaty wyborcze na rondach, latarniach i przydrożnych słupach. Sąd administracyjny, na wniosek wojewody, wstrzymał zarządzenie prezydenta w tej sprawie.

Stanisław Haraszyński, emeryt, pochodzi z Wielkopolski. Porządek ceni bardzo.
- Kiedy rodzina z Poznania mnie odwiedzała mówiła, że u nas czysto jak u nich - opowiada. - Jednak w czasie wyborów, a właściwie po ich zakończeniu, to zawsze jest problem ze sprzątaniem...
Dlatego pana Stanisława ucieszył pomysł prezydenta Janusza Kubickiego. W kwietniu wydał on rozporządzenie zakazujące umieszczania reklam na rondach, latarniach i przydrożnych słupach. Gospodarz miasta tłumaczył, że chodzi o porządek a nie o politykę. Zaproponował, by kandydaci wieszali bezpłatnie plakaty na kilkudziesięciu koziołkach, które stanęły w różnych punktach miastach oraz na słupach ogłoszeniowych.
Nie wszystkim jednak propozycja prezydenta się spodobała. Zwłaszcza opozycja twierdziła, że to kneblowanie ust kandydatom. Że to wbrew demokracji. Że prezydent chce najlepsze miejsca zarezerwować dla siebie. I że to ewenement w skali kraju!
- Jak się chce, to można nad wszystkim zapanować. Można w razie czego ukarać sztaby wyborcze - podkreśla Grażyna Smoliwąs, ekspedientka. - Zakaz mi się nie spodobał i od razu wywołał u mnie różne podejrzenia. A poza tym miasto na takich reklamach zarabia. Po co się pozbywać dochodu?
Wojewoda Helena Hatka też miała wątpliwości do zarządzenia prezydenta. Według jej prawników - brak było podstaw prawnych, by je wydać. Na jej wniosek Sąd administracyjny zawiesił wykonanie zarządzenie prezydenta.

- Planowane na 27 października w tej sprawie posiedzenie sądu nie odbyło się. Kolejna rozprawa ma się odbyć w tym miesiącu - mówi Urszula Śliwińska-Misiak, rzeczniczka wojewody. - Sąd przychylił się do wniosku wojewody i wstrzymał wykonanie zarządzenia prezydenta.
Decyzja sądu oznacza, że plakatowanie na ulicach miasta znów jest legalne. Przynajmniej do czasu sądowej rozprawy. Zdaniem Marka Kamińskiego z PO - dobrze się stało. Bo kampania w pełni, w innych miastach to widać, a u nas pusto i spokojnie. A ludzie nie wiedzą, kto kandyduje...
Podobnie uważa radny Jacek Budziński z PiS. Obaj panowie rozumieją, że mieszkańców może denerwować nieporządek. Ale przecież jest prawo, po 30 dniach - jeśli nie zrobi tego sztab - miasto samo sprząta i obciąża go kosztami.
- Dlatego argument z porządkami mnie nie przekonuje - dodaje J. Budziński. - Ja 24 godziny po wyborach ściągnąłem wszystkie swoje plakaty. A podczas wyborów parlamentarnych, gdy ,,GL" poinformowała, że na os. Pomorskim wisi jeszcze plakat posła Jerzego Materny, od razu go usunęliśmy.

By plakaty powiesić w pasach drogowych, potrzebna jest zgoda magistratu. A ten podobno robi teraz problemy. Wymaga mapek geodezyjnych.
- Jakie problemy? - dziwi się prezydent. - Musimy wiedzieć, gdzie mają być te reklamy i działać zgodnie z przepisami. Tu się nic nie zmieniło. Wymóg mapek był zawsze, a skoro ktoś twierdzi inaczej, to znaczy, że wcześniej wieszał plakaty bez zezwolenia.
- Przecież musiałbym zrobić mapkę całego swojego okręgu - dziwi się J. Budziński. - W poprzednich wyborach nie musiałem nic takiego robić. Za to zapłaciłem miastu ponad tysiąc złotych.
Prezydent dodaje, że ostatnio np. Sławomir Nitras z PO w kampanii wyborczej wieszał swoje plakaty przy zielonogórskich rondach bez zgody magistratu. A jak już dostał zezwolenia na rozwieszenie 40 w ośmiu miejscach, to okazało się, że... umieścił 130 plakatów w 18 miejscach!
Na rondach fruwały też reklamy m.in. Bogusława Liberadzkiego z SLD, aż strażnicy musieli je łapać. Bo stanowiło to zagrożenie dla kierowców...
Prezydent dodaje, że jeśli kandydaci chcą płacić, to jest wiele miejsc, na których można wyeksponować swoje reklamy. Tymczasem nasze bezpłatne koziołki w wielu miejscach świecą pustkami. J. Kubicki podkreśla, że po kampanii zawsze jest problem ze sprzątaniem miasta. - Wysyłamy ponaglenia, ale ciężko zmobilizować sztaby do usunięcia reklam. A ściąganie kar też wymaga wysiłku i czasu - dodaje prezydent.

Także spółdzielnie mieszkaniowe starają się dbać o to, by ich tereny nie zostały zaśmiecone.
- Partie muszą do nas wystąpić o zgodę na powieszenie plakatów. Pozwalamy je umieszczać na koziołkach i klatkach schodowych, nie zgadzamy się, by je eksponować na budynkach - mówi Maria Czarnecka, prezes spółdzielni Zastal. - Pobieramy za to opłaty, w ramach których po kampanii sprzątamy wszystkie reklamy. I to się sprawdza.
Okazuje się, że plakatowy problem dotyczy nie tylko Zielonej Góry. Władze Poznania zdecydowały, że reklamy nie będą wisieć w pasach drogowych. W zamian pojawiły się specjalne konstrukcje, na których komitety mogą wieszać plakaty za darmo. Z inicjatywą rozwiązania sprawy wyszli radni różnych ugrupowań. I to oni przekonali prezydenta miasta. Ich zdaniem ograniczenie możliwości wieszania plakatów przyniesie ucywilizowanie kampanii wyborczej. Będzie czyściej i bezpieczniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska