Ten system jest stary jak polska szkoła. Działa tak: do szkoły przychodzi fotograf z prywatnego zakładu i proponuje zrobienie uczniom zdjęć klasowych i indywidualnych. Potem je wywołuje i rozdaje każdemu uczniowi do domu - aby rodzice zadecydowali, czy biorą fotki, czy nie. Przymusu nie ma, ale…
- Jak dziecku przetłumaczyć, że inni rodzice kupili, a ja nie? Mnie samej aż serce się ściska, bo nie mam pieniędzy, ale dziecko tak ładnie wyszło - opowiada szczerze na naszym telefonicznym forum pani Marysia z Toporowa. Nieraz ma dylemat, czy kupić dziecku buty czy zdjęcia.
- Co roku wybieramy zdjęcia... Bo inaczej wszyscy w klasie zobaczyliby, że córka je oddaje i czułaby się gorsza, biedniejsza - przyznaje mama uczennicy z Żar. - Płakać mi się chce, bo tak naprawdę nie stać mnie na wydanie na taką głupotę 60 złotych.
- Za tyle to ja zrobię porządne zakupy dla całej rodziny! A u nas w szkole fotograf jest przynajmniej dwa razy do roku. A co jak ktoś ma kilkoro dzieci? - dodaje zdenerwowana mama z Radnicy. - Po co nam te zdjęcia? Bieda taka, ludzie na zasiłkach żyją.
Mama z Toporowa jest przekonana, że to powszechny problem wielu rodziców. Tyle że nikt o nim głośno nie mówi, bo nie chce wyjść na biedaka albo się komuś narazić. Dlatego nawet grupa zielonogórskich rodziców - która oficjalnie poskarżyła się na ten fotograficzny proceder Radzie Miejskiej - prosiła, aby nie ujawniać danych szkoły. W ich sprawie interweniowała w magistracie Aleksandra Mrozek, przewodnicząca komisji edukacji i wychowania.
- Odpowiedź dostałam taką, jak z góry zakładałam. Że wykup zdjęć jest dobrowolny. Ale to jest tylko teoria, bo praktyka wygląda zupełnie inaczej! - potwierdza radna i wieloletnia nauczycielka. - Pośrednikami w tej transakcji uczyniono małe dzieci. Im trudno wytłumaczyć, że rodziców na coś nie stać. W system wykupu zdjęć jest wpisany więc jakiś przymus transakcji. Z kolei podejście do tematu pod hasłem "jak nie zapłacisz, to zwrócisz zdjęcia", może powodować dyskryminację dzieci na bogatsze i biedniejsze.
Jan Butrym, dyrektor nadzoru pedagogicznego Kuratorium Oświaty w Gorzowie Wlkp. mówi, że w prawo oświatowe nie reguluje zasad robienia zdjęć w szkołach. O tym decyduje dyrektor i to najlepiej z nim rozmawiać o rozwiązaniu problemu. Może przecież podjąć decyzje, że wejście do szkoły fotografa każdorazowo będzie uzależnione od zgody rodziców.
- A ci powinni odważyć się powiedzieć głośno i wyraźnie "nie" dla drogich zdjęć - zachęca radna Mrozek. Na prośbę rodziców nie podaję do publicznej wiadomości danych szkół, które uprawiają "fotograficzny proceder" bez ich zgody. Ale zapowiada, że poda, jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni. Przecież dziś każdy ma aparat i takie klasowe fotki powinny stracić rację bytu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?