Nie tylko to, że w niedzielę pociąg z Zielonej Góry do Poznania o godz. 18.45, wyruszył prawie dwie godziny później, ale także tym, że kolejarze przez wspomniane dwie godziny trzymali pasażerów w niepewności.
- Najpierw pociąg odwołano, później, miał pojechać, ale nikt nie wiedział o której godzinie. Jedni pasażerowie czekali, inni oddawali bilety i podróżowali autobusem PKS. Totalny bałagan. Kompromitacja - twierdził jeden z czytelników.
- Tak niestety było - potwierdził nam dyrektor Zakładu Przewozów Regionalnych w Zielonej Górze Grzegorz Dwojak.
- W niedzielę, tuż przed odjazdem okazało się, że 30-letni zestaw elektryczny się zepsuł. Na stacji w Zielonej Górze nie było innego pociągu, stąd stanęliśmy przed wyborem: wynająć kilka autobusów i nimi dowieźć pasażerów do Zbąszynka lub też ściągnąć ze Zbąszynka sprawny zestaw elektryczny - wyjaśnia Dwojak.
Kolejarze dzwonili do firm transportowych, ale żadna nie mogła wynająć autobusu wraz z kierowcą. Dlatego postanowiono sprowadzić ze Zbąszynka dodatkowy zestaw elektryczny.
- Może od razu powinniśmy zdecydować o ściągnięciu dodatkowego zestawu. Pociąg odjechałby wtedy pewnie pół godziny wcześniej. Gdyby jednak udało się wynająć autobusy, to szybko pasażerowie znaleźliby się w Zbąszynku, a tam czekał na nich sprawny pociąg. Nie udało się tego zrobić, stąd dodatkowe spóźnienie. Za pośrednictwem gazety chciałbym pasażerów przeprosić - dodaje Dwojak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?