Na ul. Jedności, pod sklepem, człowiek zaczął się trząść i upadł na ziemię. Czytelnik zareagował automatycznie i zadzwonił po pomoc (następnie wysłał do redakcji maila, nie wiedząc, co się dzieje z numerem). Przez trzy i pół minuty nikt nie odbierał.
- Sprawdziłam połączenia z soboty między 13.23 - 13.28, bo wtedy dzwonił pan Leszek. W tym czasie próbowało się dodzwonić także 12 innych osób. Po skończonych rozmowach automat przełączał rozmowy oczekujące. Trzej dyżurni na bieżąco odbierali telefony - informuje Małgorzata Stanisławska, rzecznik zielonogórskiej policji. I dodaje, że pod ten numer często dzwonią ludzie z bardzo błahymi sprawami, zajmując linie. Trzeba im tłumaczyć, co mają robić i grzecznie pożegnać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?