Zimą nikt nie miał wątpliwości: z takim składem zielonogórzanie powinni walczyć o pudło. W zespole nie było gwiazd, ale piątka sprawdzonych seniorów i dobrze rokujący młodzieżowiec, którego mógł zastąpić ktoś z długiej ławki. Ale tor szybko zweryfikował plany, a o rundzie zasadniczej szybko chcielibyśmy zapomnieć.
Nasi gubili się u rywali i w domu. Dobre występy Grzegorza Walaska, Rafała Dobruckiego, Piotra Protasiewicza przeplatały wpadki Fredrika Lindgrena i Nielsa Kristiana Iversena. Okręt powoli tonął, bo woda wpadała dziurami, a fani domagali się zmian.
Przyszły w decydującym momencie. Mimo kontuzji rzutem na taśmę awansowaliśmy do fazy play off, a do tego w bezpośrednim boju napsuliśmy krwi finalistom i wydarliśmy medal faworytom z Częstochowy.
Zdaniem liderów...
(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)
- Nie mogę sobie pozwolić na sen zimowy z takim sprzętem, jaki miałem w tym roku - przyznał Protasiewicz. A jak ocenił huśtawkę nastrojów? - Czasami w sporcie musi coś zaskoczyć. Kryzys po prostu trzeba przetrwać. Nie jest łatwo, bo gromy lecą z każdej strony, a pstryknięciem nie sprawimy, by wszystko grało. Przetrwaliśmy, dobrze pojechaliśmy jeden, drugi mecz, odbudowaliśmy się psychicznie i później mieliśmy tego efekty.
- To był dla mnie dobry sezon - ocenił Walasek. - Skończyłem go cały, zdrowy i bez większych urazów. Zaliczyłem z powodzeniem kilka finałów, awansowałem do Grand Prix i wywalczyłem w sumie cztery medale. A drużynowo? Sami pisaliście, że 17 lat nie było medalu, czyli chyba dobrze. Apetyty rosną, więc w przyszłym roku postaramy się o coś więcej. To jest tylko sport i nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. Sprzętu nie będę testował, bo mam trzy roczne fury i pasują mi. Na Grand Prix dokupię ze dwie taczki.
... i działaczy
Najwięcej ciosów przyjął trener Aleksander Janas, któremu dostało się za wpadki w rundzie zasadniczej. Krytyka fanów skupiła się głównie na jego osobie.
- Ciężko pracowaliśmy, może nie było tego widać i wrażenia są inne, ale przetrwaliśmy. Myślę, że to ja byłem z drużyną na dobre i złe. Doszliśmy do medalu i jestem z tego powodu szczęśliwy - ocenił Janas.
- Chciałem stworzyć drużynie możliwie najlepsze warunki. Być może momentami za bardzo ryzykowaliśmy. Pełną odpowiedzialność ponoszę ja, bo ustawiałem ekipę i kierowałem przygotowaniem toru. Najpierw potoczyło się to, no, nie tak, jakbym chciał. W pewnych momentach dochodziliśmy jednak, które ustawienia są dla nas optymalne, najlepsze. W rezultacie zawodnicy stali się monolitem i odnieśliśmy sukces.
Bilans sezonu zrobił z kolei prezes ZKŻ-u Kronopolu Robert Dowhan. - Myślę, że wypadliśmy zdecydowanie na plus. Po pierwsze, sezon zakończony upragnionym medalem, po drugie obeszło się bez bardzo poważnych kontuzji. Minus to kilka spotkań u siebie, które wyraźnie przegraliśmy. Jeśli chodzi o finanse, to wszystko mamy pod kontrolą i na pewno nie będzie problemów z licencją na przyszły rok. Warto odnotować, że dysponowaliśmy chyba najniższym budżetem, który pociągnął zespół do medalu.
Kalendarium czyli sukces rodził się w bólach
- II kolejka i zwycięstwo w lubuskich derbach z Caelum Stalą Gorzów. Mecz, który rozbudził apetyty zielonogórskich fanów. Miało być na styk, a sąsiedzi dostali 53:39.
- III kolejka i wyjazd do Torunia, który ostudził nastroje. Przegrana z "Aniołami" 34:56 rozpoczęła czarną serię (wycisk we Wrocławiu, Częstochowie i Lesznie). Z mocą ujawniły się luki w składzie, bo nie istnieli Niels Kristian Iversen i Fredrik Lindgren.
- V kolejka i kompromitujący wyjazd do Wrocławia zakończony porażką 40:53. Do rewanżu 6 lipca naszej drużynie nie było dane wygrać meczu. Iversen i Lindgren wywalczyli razem pięć punktów i bonus.
VII kolejka i ZKŻ Kronopol zostaje zdystansowany przez Unię Leszno. Przegrywamy 36:57, bo do słabego poziomu Skandynawów dostrajają się krajowi liderzy. Kibice grzmią, że nasz domowy tor jest atutem rywali.
- X kolejka i przy Wrocławskiej po raz pierwszy od lat milknie doping. ZKŻ pokonał Atlas Wrocław 47:43, ale wygwizdani zawodnicy przestają wychodzić do fanów.
- XI kolejka. Nasi gromią Marmę Polskie Folie w Rzeszowie 59:33, ale kibice domagają się dymisji trenera i kierownika zespołu. Na płocie powiewa transparent: "Ekstraklasa bez Cichońskiego i Janasa".
- XIII kolejka ma dla ZKŻ-u Kronopolu bardzo szczęśliwy wymiar. Derby z Caelum Stalą w Gorzowie pod dyktando zielonogórzan, którzy triumfują 49:41 i potwierdzają prymat w regionie. Na dobre rozkręca się Lindgren, a faza play off staje otworem.
- walczymy z Unią Leszno o medale i choć bez Rafała Dobruckiego oraz pary Skandynawów odprawiamy "Byki" z kwitkiem. Dziewięć "oczek" przewagi nie wystarczyło w rewanżu. Awansujemy dalej, jako najlepsi z pokonanych.
- "Anioły" łamią zęby na naszej twierdzy, ale sześciopunktowa zaliczka okazuje się zbyt mała. Finał nie dla nas, ale brązowy medal jak najbardziej.
- historyczne zwycięstwo 62:28 ze Złomreksem Włókniarzem Częstochowa stawia nas w roli faworytów przed starciem w Częstochowie.
- nasi nie roztrwonili przewagi i po 17 latach przerwy odebrali medale DMP. Brąz jest ukoronowaniem potwornie trudnego sezonu.
Subiektywny ranking
1. Grzegorz Walasek
2. Piotr Protasiewicz
3. Rafał Dobrucki
4. Grzegorz Zengota
5. Fredrik Lindgren
6. Niels Kristian Iversen
7. Artem Wodjakow
8. Ricky Kling
9. Nicolai Klindt
10. Ludvig Lindgren
11. Janusz Baniak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?