Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podsumowujemy sezon ZKŻ-u Kronopolu Zielona Góra

Marcin Łada 0 68 324 88 14 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewicz
To był sezon nasycony skrajnymi emocjami. ZKŻ Kronopol zafundował kibicom kilka potwornych ciosów, by na pożegnanie zgarnąć brązowy medal i zetrzeć wszystkie plamy.

Zimą nikt nie miał wątpliwości: z takim składem zielonogórzanie powinni walczyć o pudło. W zespole nie było gwiazd, ale piątka sprawdzonych seniorów i dobrze rokujący młodzieżowiec, którego mógł zastąpić ktoś z długiej ławki. Ale tor szybko zweryfikował plany, a o rundzie zasadniczej szybko chcielibyśmy zapomnieć.

Nasi gubili się u rywali i w domu. Dobre występy Grzegorza Walaska, Rafała Dobruckiego, Piotra Protasiewicza przeplatały wpadki Fredrika Lindgrena i Nielsa Kristiana Iversena. Okręt powoli tonął, bo woda wpadała dziurami, a fani domagali się zmian.

Przyszły w decydującym momencie. Mimo kontuzji rzutem na taśmę awansowaliśmy do fazy play off, a do tego w bezpośrednim boju napsuliśmy krwi finalistom i wydarliśmy medal faworytom z Częstochowy.

Zdaniem liderów...

(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)

- Nie mogę sobie pozwolić na sen zimowy z takim sprzętem, jaki miałem w tym roku - przyznał Protasiewicz. A jak ocenił huśtawkę nastrojów? - Czasami w sporcie musi coś zaskoczyć. Kryzys po prostu trzeba przetrwać. Nie jest łatwo, bo gromy lecą z każdej strony, a pstryknięciem nie sprawimy, by wszystko grało. Przetrwaliśmy, dobrze pojechaliśmy jeden, drugi mecz, odbudowaliśmy się psychicznie i później mieliśmy tego efekty.

- To był dla mnie dobry sezon - ocenił Walasek. - Skończyłem go cały, zdrowy i bez większych urazów. Zaliczyłem z powodzeniem kilka finałów, awansowałem do Grand Prix i wywalczyłem w sumie cztery medale. A drużynowo? Sami pisaliście, że 17 lat nie było medalu, czyli chyba dobrze. Apetyty rosną, więc w przyszłym roku postaramy się o coś więcej. To jest tylko sport i nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. Sprzętu nie będę testował, bo mam trzy roczne fury i pasują mi. Na Grand Prix dokupię ze dwie taczki.

... i działaczy

Najwięcej ciosów przyjął trener Aleksander Janas, któremu dostało się za wpadki w rundzie zasadniczej. Krytyka fanów skupiła się głównie na jego osobie.

- Ciężko pracowaliśmy, może nie było tego widać i wrażenia są inne, ale przetrwaliśmy. Myślę, że to ja byłem z drużyną na dobre i złe. Doszliśmy do medalu i jestem z tego powodu szczęśliwy - ocenił Janas.

- Chciałem stworzyć drużynie możliwie najlepsze warunki. Być może momentami za bardzo ryzykowaliśmy. Pełną odpowiedzialność ponoszę ja, bo ustawiałem ekipę i kierowałem przygotowaniem toru. Najpierw potoczyło się to, no, nie tak, jakbym chciał. W pewnych momentach dochodziliśmy jednak, które ustawienia są dla nas optymalne, najlepsze. W rezultacie zawodnicy stali się monolitem i odnieśliśmy sukces.

Bilans sezonu zrobił z kolei prezes ZKŻ-u Kronopolu Robert Dowhan. - Myślę, że wypadliśmy zdecydowanie na plus. Po pierwsze, sezon zakończony upragnionym medalem, po drugie obeszło się bez bardzo poważnych kontuzji. Minus to kilka spotkań u siebie, które wyraźnie przegraliśmy. Jeśli chodzi o finanse, to wszystko mamy pod kontrolą i na pewno nie będzie problemów z licencją na przyszły rok. Warto odnotować, że dysponowaliśmy chyba najniższym budżetem, który pociągnął zespół do medalu.

Kalendarium czyli sukces rodził się w bólach

  • 13 kwietnia
  • - II kolejka i zwycięstwo w lubuskich derbach z Caelum Stalą Gorzów. Mecz, który rozbudził apetyty zielonogórskich fanów. Miało być na styk, a sąsiedzi dostali 53:39.

  • 20 kwietnia
  • - III kolejka i wyjazd do Torunia, który ostudził nastroje. Przegrana z "Aniołami" 34:56 rozpoczęła czarną serię (wycisk we Wrocławiu, Częstochowie i Lesznie). Z mocą ujawniły się luki w składzie, bo nie istnieli Niels Kristian Iversen i Fredrik Lindgren.

  • 4 maja
  • - V kolejka i kompromitujący wyjazd do Wrocławia zakończony porażką 40:53. Do rewanżu 6 lipca naszej drużynie nie było dane wygrać meczu. Iversen i Lindgren wywalczyli razem pięć punktów i bonus.

  • 1 czerwca -
  • VII kolejka i ZKŻ Kronopol zostaje zdystansowany przez Unię Leszno. Przegrywamy 36:57, bo do słabego poziomu Skandynawów dostrajają się krajowi liderzy. Kibice grzmią, że nasz domowy tor jest atutem rywali.

  • 6 lipca
  • - X kolejka i przy Wrocławskiej po raz pierwszy od lat milknie doping. ZKŻ pokonał Atlas Wrocław 47:43, ale wygwizdani zawodnicy przestają wychodzić do fanów.

  • 20 lipca
  • - XI kolejka. Nasi gromią Marmę Polskie Folie w Rzeszowie 59:33, ale kibice domagają się dymisji trenera i kierownika zespołu. Na płocie powiewa transparent: "Ekstraklasa bez Cichońskiego i Janasa".

  • 3 sierpnia
  • - XIII kolejka ma dla ZKŻ-u Kronopolu bardzo szczęśliwy wymiar. Derby z Caelum Stalą w Gorzowie pod dyktando zielonogórzan, którzy triumfują 49:41 i potwierdzają prymat w regionie. Na dobre rozkręca się Lindgren, a faza play off staje otworem.

  • 28 sierpnia
  • - walczymy z Unią Leszno o medale i choć bez Rafała Dobruckiego oraz pary Skandynawów odprawiamy "Byki" z kwitkiem. Dziewięć "oczek" przewagi nie wystarczyło w rewanżu. Awansujemy dalej, jako najlepsi z pokonanych.

  • 7 września
  • - "Anioły" łamią zęby na naszej twierdzy, ale sześciopunktowa zaliczka okazuje się zbyt mała. Finał nie dla nas, ale brązowy medal jak najbardziej.

  • 5 października
  • - historyczne zwycięstwo 62:28 ze Złomreksem Włókniarzem Częstochowa stawia nas w roli faworytów przed starciem w Częstochowie.

  • 12 października
  • - nasi nie roztrwonili przewagi i po 17 latach przerwy odebrali medale DMP. Brąz jest ukoronowaniem potwornie trudnego sezonu.

    Subiektywny ranking

    1. Grzegorz Walasek

  • 20 meczów, 113 biegów, śr. bieg. - 2,08 (dom - 2,13 i wyjazd - 2,03)
  • Niekwestionowany lider zespołu. Choć nie ustrzegł się wpadek (runda zasadnicza w domu z Włókniarzem Złomreksem i Unibaksem Toruń), był najrówniej punktującym zawodnikiem w drużynie. Król dojazdu do pierwszego łuku, który okazał się groźny nawet dla mistrza świata Nickiego Pedersena. Gdy trzeba, potrafi też rządzić na dystansie. Waleczny, ale niezwykle przy tym rozważny.

    2. Piotr Protasiewicz

  • 20 meczów, 107 biegów, śr. bieg. - 1,85 (dom - 1,96 i wyjazd - 1,75)
  • Drugi słabszy sezon rutyniarza, od którego oczekiwaliśmy trochę więcej. "PePe" niezwykle bojowo rozpoczął (świetne mecze z Caelum Stalą Gorzów w Zielonej Górze i z Unią w Tarnowie), ale później nieco spuścił z tonu. Potrafił wyszarpać 11 "oczek", by w domu zupełnie się pogubić. Mocny punkt w rundzie play off (w sześciu spotkaniach tylko raz miał na koncie poniżej 10 pkt.).

    3. Rafał Dobrucki

  • 13 meczów, 64 biegi, śr. bieg. - 1,86 (dom - 1,90 i wyjazd - 1,82)
  • Kontraktowany jako uzupełnienie, a w kilku ważnych meczach okazał się filarem, ba, liderem zespołu. Zaczepny i chyba najbardziej agresywny z naszych. Niestety, kontuzje (kolana i obojczyka) wykluczyły go z bezpośredniej walki o medale. Gdyby była taka kategoria, zasłużył na miano "króla derbów". W Zielonej Górze zatrzymał Tomasza Golloba, a nad Wartą dołożył 12 pkt. i bonus.

    4. Grzegorz Zengota

  • junior, 20 meczów, 97 biegów, śr. bieg. - 1,43 (dom - 1,74 i wyjazd - 1,11)
  • Junior, który przyćmił swych bardziej doświadczonych kolegów, szczególnie ze Skandynawii. "Zengi" zadał kłam opinii, że może być najwyżej ligowym średniakiem. Radził sobie z rówieśnikami, ale także regularnie kroił drugą linię rywali. Nie jest może tak błyskotliwy jak Jurica Pavlic czy Maciej Janowski, ale drobnymi kroczkami idzie do przodu i na pewno nie powiedział ostatniego słowa.

    5. Fredrik Lindgren

  • 18 meczów, 89 biegów, śr. bieg. - 1,66 (dom - 1,96 i wyjazd - 1,32)
  • Dziką kartę w Grand Prix okupił sporymi problemami w naszej ekstralidze. Szło mu dobrze w Anglii i Szwecji, a u nas potwornie dołował. Z niedowierzaniem przecieraliśmy oczy, gdy nie potrafił płynnie pokonać łuku we Wrocławiu czy woził się z tyłu w Częstochowie. Na powrót walecznego "Freda" czekaliśmy do schyłkowej części sezonu, ale w końcu się udało. To rok niewykorzystanego potencjału.

    6. Niels Kristian Iversen

  • 14 meczów, 64 biegi, śr. bieg. - 1,36 (dom - 1,56 i wyjazd - 1,13)
  • Najsłabsze ogniwo i najmniejszy palec w "pięści Falubazu". Znacznie lepsze wrażenie od Duńczyka sprawiał nawet junior. Przyzwyczaił nas do świetnych mijanek i nieustępliwości, a w tym sezonie nie zostało z tego nic. Drzemie w nim ogromny potencjał, co udowadniał w kilku ligach i Grand Prix, ale musi mu się chcieć. Na słabą dyspozycję nałożyła się kontuzja, która dobiła Wikinga.

    7. Artem Wodjakow

  • junior, 7 meczów, 18 biegów, śr. bieg. - 1,17 (niesklasyfikowany)
  • Szansę dostał dopiero w drugiej części sezonu i spisywał się całkiem przyzwoicie. Jego słabym punktem są starty, ale gdy mu się powiedzie, zostawia rywali daleko za plecami. Rosjanin to talent, który wymaga pracy, ale na pewno warto ją wykonać. Zdecydowanie wybija się ponad przeciętność Nicolaia Klindta czy Ricky'ego Klinga. Zaznaczył swą obecność i powinien zostać.

    8. Ricky Kling

  • junior, 12 meczów, 35 biegów, śr. bieg. - 0,94 (niesklasyfikowany)
  • Wydawało się, że Szwed uzupełni parę z "Zengim", a może nawet go przerośnie. Nic z tego, bo nie dał rady wrócić do dyspozycji z końcówki sezonu 2007. Choć najbardziej objeżdżony z naszych młodzieżowców (to był jego ostatni rok w gronie juniorów), radził sobie w kratkę i bez większych przebłysków. Czy na przyczepnych, czy na twardych torach nie przekonał do swego talentu i już nie przekona.

    9. Nicolai Klindt

  • junior, 2 mecze, 6 biegów, śr. bieg. - 0,83 (niesklasyfikowany)
  • Mistrz Europy zapowiadał, że się odbuduje i dowiedzie swej wartości. Na kolana nie powalił, a trener liczył na niego tylko w wyjątkowych okolicznościach. Krótko mówiąc - figurant. Był, ale jedynie w zestawieniach, bo nie zdobył zaufania szkoleniowca. W Częstochowie, gdzie wywalczył tytuł, strzelił zero, a w rewanżu cztery punkty. Aż trudno powiedzieć o nim - nasz.

    10. Ludvig Lindgren

  • junior, 2 mecze, 7 biegów, śr. bieg. - 0,57 (niesklasyfikowany)
  • Ostatni z plejady zagranicznych obcokrajowców, który dostał szansę w końcówce sezonu. To raczej melodia przyszłości, ale kibice długo będą wspominali, jak przyjechał i w debiucie pokonał w Zielonej Górze samego Leigh Adamsa. Jeśli się nie rozwinie, może mieć problem z wyparciem ze składu Artema Wodjakowa czy Patryka Dudka jeśli wychowanek ZKŻ-u w końcu pojedzie w lidze.

    11. Janusz Baniak

  • junior, 2 mecze, 4 biegi, 0 pkt. (niesklasyfikowany)
  • Zjadła go trema i z trudem pokonywał cztery okrążenia. Nieźle radził sobie w zawodach młodzieżowych, ale liga go przerosła.
  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska