Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy szczypiorniści wygrali ze Szwecją 27:24 (szczegóły)

Artur Matyszczyk 606 983 305 [email protected]
Co tu dużo pisać - gdyby nie Sławomir Szmal, nie wygralibyśmy w środę ze Szwedami. "Kasa" zagrał fenomenalnie, rundę zasadniczą mamy już w garści.

Drugi mecz w mistrzostwach Europy, drugie zwycięstwo. Wojownicy Bogdana Wenty są mocni i odważnie kroczą w wyznaczonym celu. Po złoto!
W pierwszej połowie Polakom szło jak po grudzie. Z niezrozumiałych powodów nasi spieszyli się w ataku. Często wykańczali akcje z nieprzygotowanych pozycji. Niestety Bartłomiej Jaszka nie prezentował się tak znakomicie, jak we wtorek z Niemcami. Przypominał bardziej wystraszonego rozgrywającego z zeszłorocznych mistrzostw świata. Bez dobrego rozdania piłek ze środka nie mogły zafunkcjonować skrzydła, w konsekwencji po 13 min przegrywaliśmy 4:8. Gdyby nie znakomita postawa "Kasy", straty mogły być dużo większe. Bo i w obronie nie nadążaliśmy za ruchliwymi Skandynawami. Artur Siódmiak, wolniejszy na nogach, kilka razy zbyt łatwo przepuścił rywali. Widząc słabszą dyspozycję Jaszki, Wenta wysłał w bój Tomasza Rosińskiego. Debiutant na wielkiej imprezie odpłacił się trenerowi za zaufanie.

Najpierw odnalazł na kole Bartosza Jureckiego, potem wyskoczył prawie pod sufit i wpakował piękną bramkę. Zrobiło się 6:8. Biało-czerwoni poszli za ciosem, co chwila mobilizowani przez kapitalne interwencje Szmala. Wydawało się, że najlepszy bramkarz świata niczym nas już nie zadziwi. A on potrafi grać jeszcze lepiej. W środę wzniósł się na kosmiczny poziom. Niestety w ataku wciąż coś szwankowało. Po kilku pudłach i stratach znów przegrywaliśmy 11:13. Idealnym podsumowaniem postawy Polaków w tej fazie były słowa Wenty w trakcie wziętego czasu. - Panowie, atakujemy środkiem, ale kończymy szeroko! - krzyczał do swoich chłopaków "Wentyl". Ci go posłuchali. Kolejną akcję kunsztowną wkrętką wykończył Jachlewski. Potem Rosiński pokazał, że w lidze polskiej też występują klasowi szczypiorniści. Wreszcie Karol Bielecki w swoim stylu zmiótł pajęczynę z okna bramki Mathiasa Anderssona. Do szatni schodziliśmy z przewagą jednego gola.

W drugiej odsłonie niewiele się zmieniło. Orły w fantastyczną grę wplatali proste błędy. Na szczęście na koniec zawsze mogliśmy liczyć na boskiego Szmala. To co nasz bramkarz zrobił z Joonasem Kaallmanem przerasta ludzkie pojęcie. Szwedzki lewoskrzydłowy dwukrotnie nieatakowany przez nikogo biegł sam na sam z naszym bohaterem. Nie miał szans. "Kasa" będzie mu się śnił po nocach, niczym najgorszy koszmar.

Z taką ścianą między słupkami nie mogliśmy tego pojedynku przegrać. Tym bardziej, że swoje pięć minut - dosłownie i w przenośni - miał Michał Jurecki. Między 51 a 56 min zdobył trzy bramki. Z wyskoku, na dwa tempa, z biodra - ręce same składały się do oklasków.
W środę więcej wykorzystywaliśmy skrzydła. Oby tak dalej. Patryk Kuchczyński musi więcej szukać gry, bo na razie nie pokazał drzemiących w nim możliwości. Na pewno trzeba poprawić przewagi, bo te szwankowały. Dość powiedzieć, że dwie przegraliśmy.
Nie ma co ich jednak rozpamiętywać. Mamy dwa zwycięstwa, cztery punkty i pewny awans do drugiej fazy. W piątek o 20.15 o pierwsze miejsce w grupie rywalizujemy ze Słoweńcami.

POLSKA - SZWECJA 27:24 (15:14)

POLSKA: Szmal - M. Jurecki, Rosiński po 6, Bielecki i B. Jurecki po 3, Kuchczyński, Jachlewski, Tłuczyński po 2, Jaszka, K. Lijewski, M. Lijewski po 1, Siódmiak, Jurasik, Jurkiewicz
SZWECJA: M. Andersson - K. Andersson 4, Kallman, Ekberg, Petersen, Gustafsson po 3, L. Karlsson, Larsson po 2, Arhenius, Carlen, T. Karlsson, Ekdahl po 1

TABELA "POLSKIEJ" GRUPY

1. Polska 2 4 54-49
2. Słowenia 2 3 61-59
3. Niemcy 2 1 59-61
4. Szwecja 2 0 49-54

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska