To jedna z tych niecodziennych spraw, która w latach 70. trafiła do zielonogórskiej prokuratury.
Wszystko działo się w potężnej jednostce wojskowej - lotnisku w Wiechlicach. Na lotnisku pojawiły się dziwne dolary. Mieli je żołnierze armii radzieckiej. To były brystolowe paski wielkości banknotów z ręcznie narysowanymi nominałami. Różnego rodzaju nominały wyglądały inaczej. Każdy "dolar" był inny.
Prokuratorzy pewnie nieźle się uśmiali, kiedy zobaczyli dziwne dolary z jednostki radzieckiej. Zaczęli natychmiast tropić, skąd radzieccy żołnierze mają walutę zza oceanu. Tak nietypową w dodatku. Banknoty te przecież z dolarami nie miały nic wspólnego.
Bardzo szybko śledczy trafili na ślad prostej, fałszerskiej afery. Tym razem nie znaleziono żadnego konkretnego sprzętu drukującego. Nie było żadnych maszyn ani urządzeń. Jedynie natrafiono na kartki brystolu i przybory do rysowania.
Okazało się, że polscy żołnierze ręcznie wyrabiali "dolary". - Wycinali paski z brystolu i na nich pisali różnego rodzaju nominały - wspomina prokurator Rubaszewski. Potem malowali różne wzorki i napisy.
Tak przygotowane paski z brystolu sprzedawali rosyjskim żołnierzem mówiąc, że to są dolary. Ci je chętnie kupowali, bo w rzeczywistości nigdy nie widzieli amerykańskiej waluty.
Sprawę "dolarów" z brystolu przejęła prokuratura wojskowa. Żołnierze odpowiedzieli za fałszerstwo pieniędzy, dolarów w dodatku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
