Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy żołnierze w Iraku - bez cenzury. Część III - Niektórzy musieli zostać w domu

opr. (th)
Każdy żołnierz przed wyjazdem musiał dużo strzelać.
Każdy żołnierz przed wyjazdem musiał dużo strzelać. fot. 17 WBZ
Na naszej stronie internetowej publikujemy książkę "Al. Kut. Ostatnia zmiana". Została ona napisana przez 27 żołnierzy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, którzy jako ostatni opuścili irackie Al Kut. W księgarniach tego nie znajdziecie. Dziś część III o dalszych przygotowaniach do misji.

Po zakończeniu rozmów zakwalifikowani żołnierze przystąpili do przekazywania obowiązków na stanowiskach, które dotąd zajmowali, tak aby 20 października 2006 r. stawić się do wykonywania zadań w strukturach BGB.

20 października jest dniem pamiętnym. Można przyjąć, że wtedy sformowano BGB. Na placach apelowych garnizonów Międzyrzecz i Wędrzyn odbyły się pierwsze zbiórki, na których przeprowadzono apel ewidencyjny BGB i komponentu formowanego na potrzeby batalionu dowodzenia WD CP. Od tego momentu funkcjonowaliśmy i szkoliliśmy się w strukturach, w jakich udaliśmy się później do Iraku.
Obciążenie było duże, ale każdy zgodził się na wyjazd dobrowolnie i był świadomy, że trzeba się do niego dobrze przygotować.

Dowódca plutonu logistycznego, chorąży Mariusz Bućkowski dzień spotkania ze swoim plutonem postrzega następująco: - Dzień, w którym miałem objąć dowodzenie plutonem logistycznym kompanii dowodzenia i zabezpieczenia, był kolejnym dniem pracy w 17WBZ, a jednak znacząco różnił się od pozostałych. Wpływ na to miał proces szkolenia, który wtedy się rozpoczynał. Był dostosowany do potrzeb misji, więc różnił się od szkolenia programowego w jednostce. Ponadto było to moje pierwsze spotkanie z żołnierzami plutonu. Okazało się jednak, że znałem tych ludzi, jednych tylko z widzenia, innych doskonale, a z niektórymi kiedyś pracowałem. Sami żołnierze również znali się dobrze, choć nie pochodzili z jednego pododdziału. Wiadomo było od początku, że wiedzę techniczną i fachową, jaką posiadają, wykorzystają przy wykonywaniu swoich zadań. Jedynym zmartwieniem było to, jakim sprzętem będziemy dysponować tam na miejscu i jakie zaplecze pozostawili nam poprzednicy w bazie Delta.

Kolejki w szpitalu

Ważnym etapem przygotowań były badania lekarskie, które musiał przejść każdy żołnierz. Realizowane były w 105 Szpitalu Wojskowym w Żarach, oddalonym od Międzyrzecza o około 120 km. Było to niewątpliwe duże utrudnienie, ponieważ każdy z nas musiał stawić się w szpitalu co najmniej dwa razy. Najpierw, aby wykonać badania laboratoryjne, a następnie odwiedzić specjalistę i zameldować się przed komisją lekarską.

Ponadto okazało się, że w tym samym czasie realizowane były badania żołnierzy z innych jednostek wyjeżdżających do Iraku oraz badania do kontyngentu afgańskiego. Przed gabinetami specjalistów oraz komisji lekarskiej ustawiały się więc długie kolejki. Dzięki determinacji żołnierzy, badania udało się jednak zakończyć dość szybko, bo w listopadzie.

Niestety wtedy okazało się, że z paroma żołnierzami trzeba się pożegnać. Wojskowa komisja lekarska nie dopuściła ich do udziału w misji. W ich miejsce przyjęci zostali pierwsi z list rezerwowych. Część miała już badania. Szybko wypełnili luki po tych, którzy badań nie przeszli.
W tym samym czasie realizowano zadania związane z wyrobieniem kart i tabliczek tożsamości, z grupą krwi, paszportów oraz z pobieraniem umundurowaniem i doposażeniem żołnierzy.
Pierwsza połowa grudnia poświęcona była głównie na szkolenie i egzaminy, jakim została poddana 1BGB w ramach ćwiczenia "Eufrat VIII".

Po zakończeniu poligonu, 10 i 13 grudnia 2006 r., do Iraku udała się grupa rekonesansowa, czyli: gen. bryg. Mirosław Różański, mjr Michał Rohde, mjr Paweł Gadomski, mjr Krzysztof Balcerzak i kapitan Wojciech Luzak. Mieli zapoznać się z rejonem odpowiedzialności BGB oraz z zadaniami przez nią realizowanymi. Określono również jej potrzeby. Dotyczyły one głównie sprzętu uzbrojenia, łączności, jak i informatycznego.
Po powrocie z rekonesansu rozpoczął się czas logistyków oraz walka z upływającym czasem, aby zabezpieczyć wszystkie potrzeby. W większości udało się je zaspokoić, co znacznie ułatwiło nam potem funkcjonowanie w Iraku.

16 grudnia 2006 r. był ostatnim dniem przygotowań do wyjazdu do Iraku. Na placu apelowym w Międzyrzeczu odbyła się uroczysta zbiórka BGB, na której dowódca wręczył wszystkim żołnierzom certyfikaty dopuszczające do udziału w misji. Potem wszyscy rozjechali się do domów na zasłużone urlopy, aby spędzić ostatnie dni w gronie najbliższych. Zwłaszcza, że zbliżały się święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku.

Oddałem granaty

Każdy żołnierz przed wyjazdem musiał dużo strzelać.
(fot. fot. 17 WBZ)

Okres przygotowawczy, w tym szkolenie naszego komponentu, wypadło w dość ciekawym czasie i zbiegło się z innymi ważnymi przedsięwzięciami. Dotąd jednostki przygotowujące swoich żołnierzy do udziału w misji irackiej właśnie na nich skupiały swój wysiłek i uwagę. 17WBZ otrzymała zadanie jednoczesnego formowania i przygotowania kontyngentów do Iraku i Afganistanu. Marzenia, że kto żyw rzuci się by nam pomagać, prysły więc jak mydlana bańka. Niestety struktury BGB nie obejmowały pionu szkolenia, dlatego też powstał on nieetatowy.
Sztab brygady pozostał w Międzyrzeczu, a kompania dowodzenia i zabezpieczenia tworzyła się w naszym drugim garnizonie, w Wędrzynie. W związku z tym komórkę szkoleniową wraz z zadaniami musieliśmy także podzielić na dwie części.

Na początek najważniejsze było zdobycie z różnych komórek etatowego sztabu brygady programów, diagramów i całej reszty dokumentów wytworzonych w garnizonie podczas naszego pobytu na poligonie w Drawsku Pomorskim. Ponadto analiza przydzielonych limitów amunicji i środków materiałowych na szkolenie dała nam kilka problemów do rozważenia. Co prawda dowódca brygady pozostawił wiele swobody w przydzielaniu limitów. Niektórych rzeczy było jednak w brygadzie śladowe ilości albo nie było ich wcale.

- Dobrze pamiętam moją "wojnę" z Krzyśkiem Krukiem, który był odpowiedzialny za komponent afgański o granaty nasadkowe do "beryla" - wspomina szef szkolenia brygady i sztabu BGB, ppłk Wojciech Ziółkowski. - On potrzebował 600, a ja 300 sztuk. W limicie brygady było natomiast tylko 200. Na tle limitów kilkakrotnie zresztą toczyliśmy boje, które w większości przypadków kończyły się kolejnym dzieleniem naszej mizerii w gabinecie zastępcy, płk Zbigniewa Grzesiczaka. A sprawa z granatami nasadkowymi? No tak, po prostu oddałem wszystkie dla "Afgańczyków" bo wiedziałem, że praktyczne strzelanie przeprowadzimy już na miejscu, w Iraku, podczas przyjmowania odpowiedzialności za stref - dodaje.

Najdotkliwiej jednak brygada odczuwała brak amunicji snajperskiej. Nie było tutaj żadnej możliwości manewru. Snajper musi po prostu strzelać ze swojej broni i żadna teoria, żadne zamienniki nie wchodziły w grę. Start naszego szkolenia może i nie odbył się w świetle reflektorów i błysku fleszy, bo i ludzie jeszcze nie zameldowali się w strukturach tworzonej BGB, ale przecież nie można było czekać na wszystkich. Najważniejszym problemem było uporać się ze szczegółowym planowaniem i organizacją szkolenia.

Koncepcję szkolenia przygotowywał jeden z najsolidniejszych oficerów w zespole w zakresie pracy sztabowej, ppłk Marek Skubiszewski. Mjr Darek Kaczmarczyk odpowiadał za ramowe i tygodniowe plany szkolenia. Pozostała kwestia nadzoru nad realizacją przedsięwzięć i skomplikowany system meldunków, który wykonywali ppłk Wojciech Ziółkowski i mjr Piotr Szuder.

Każdy musiał strzelać

Mimo że do Iraku miał lecieć zespół doświadczonych, zawodowych żołnierzy brygady, to istniało wiele obszarów, o których jako sztab mieli niewielkie pojęcie. Nie było dotąd potrzeby ani wymogu, aby te obszary poznawać.
- Niektóre tematy były tylko przypomnieniem, niektóre pogłębieniem wiedzy, ale i były dziewicze kwestie, których nigdy nie poruszaliśmy - zaznaczył ppłk Ziółkowski.

Zaczęto więc od teorii, dbając jednocześnie by każdy żołnierz przynajmniej raz w tygodniu strzelał, zarówno z pistoletu, jak i broni długiej. Początkowo były to zwykłe zadania ogniowe zgodne z warunkami programu strzelań. Jednocześnie sztab VIII zmiany BGB kończył prace nad własnym "Programem strzelań sytuacyjnych i zespołowych", który po zatwierdzeniu przez przełożonych miał dać szansę dobrego przygotowania chłopaków do misji pod względem ogniowym. Przeszkolili całą BGB z nawigacji satelitarnej i podstaw geodezji, w wojsku nadal zwanej topografią. Do tego cały cykl zajęć z prawa, finansów, historii i kultury Iraku, łączność, chemia i saperka oraz bardzo ważne szkolenie sanitarne uzupełniały wiedzę niezbędną misjonarzom wybierającym się do Iraku.

Od początku przygotowań oficerowie sztabu BGB próbowali wykorzystać, czasem wręcz wymusić pomoc innych jednostek i ośrodków, by zapewnić swoim żołnierzom najlepsze warunki do szkolenia. Wielokrotnie pomocne były znajomości z żołnierzami z innych jednostek. Udało się więc przeszkolić ratowników medycznych w jednostce Państwowej Straży Pożarnej w Świebodzinie, operatorów działka SPG-9 w 2. batalionie 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Żołnierze z brygady byli także najczęstszymi i najlepszymi klientami komendy poligonu w Wędrzynie.
Wykorzystując sympatię i przychylność komendanta, pułkownika Andrzeja Pelca, dokonywali karkołomnych nieraz zabiegów, by wojsko zajmowało obiekty i strzelało. Bywało, że plutony szkoliły się do południa na obiektach międzyrzeckich, a już po obiedzie strzelały na obiektach Wędrzyna.

Kolejny odcinek książki "Al Kut. Ostatnia zmiana" już w sobotę. Zapraszamy na naszą stronę internetową!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska