MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ponad dwa tysiące mieszkańców Kożuchowa nie ma pracy

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
Sytuacja na kożuchowskim rynku pracy zależy głównie od tego, czy zatrudniać będą zakłady w nowosolskiej strefie przemysłowej – mówi Zdzisław Godyń (fot. Wojciech Olszewski)
Sytuacja na kożuchowskim rynku pracy zależy głównie od tego, czy zatrudniać będą zakłady w nowosolskiej strefie przemysłowej – mówi Zdzisław Godyń (fot. Wojciech Olszewski)
- Jedna czwarta bezrobotnych z powiatu nowosolskiego pochodzi z Kożuchowa – mówi Zdzisław Godyń, kierownik filii powiatowego urzędu pracy tym mieście.

- Jak przedstawia się sytuacja na kożuchowskim rynku pracy. Pojawiają się informacje, że kilka osób zwalnia Uskom, do naszej redakcji zgłosili się pracownicy likwidowanego Lubkonu. Podobnych niepokojących sygnałów może być więcej. Czy coś dzieje się u pracodawców w mieście?

- Od Uskomu ani do filii w Kożuchowie, ani do urzędu pracy w Nowej Soli nie wpłynęło żadne pismo, które sygnalizowałoby zwolnienia większej ilości osób. Ale sytuację znamy. Natomiast w Lubkonie w Kożuchowie już od dawna nie ma produkcji, obiekt jest jedynie dozorowany, a osoby, które pracowały zostały przeniesione do zakładu Nowej Soli. Niestety tu nie znam szczegółów. W rozmowie z przedstawicielem firmy nie usłyszałem, jak dużej grupy osób to dotyczy. Pytałem też, czy w perspektywie nie rysuje się możliwość powrotu i uruchomienia produkcji. Odpowiedziano mi, że nie. Ale podkreślę, że cały wzrost bezrobocia w Kożuchowie wynika jednak głównie z sytuacji dwóch firm Zasetu i Dongwon a także zakładów w nowosolskiej strefie przemysłowej. Wiele osób, które straciły tam pracę trafiło do naszego urzędu. W ubiegłym roku mieliśmy taką sytuację, że spadła nam ilość osób bez prawa do zasiłku, natomiast teraz znacznie wzrosła ilość osób pobierających zasiłki.

- Jaka to jest dziś skala?

- Wskaźnik osób pobierających świadczenia dla osób bezrobotnych wynosi dziś 25 proc. Wzrósł obrazowo przedstawiając - z 230 w czerwcu 2008 r., bo to był miesiąc o najniższym poziomie bezrobocia w historii Kożuchowa, do 700 osób w styczniu 2009. Przypomnę, że miasto ma około 10 tys. mieszkańców, a gmina 16 tys.

- Czy można mówić o niepokojących zjawiskach u pracodawców, które pokazują wzrost bezrobocia?

- Ruch w zatrudnieniu w Kożuchowie odbywa się praktycznie tylko w małych firmach. Głównie jedno- lub kilkuosobowych. Uznajmy, że coś tam się dzieje, ale nie wpływa to znacząco na zmiany liczby bezrobotnych. Jest też duża rotacja. Natomiast najważniejsze jest to, że nie ma zatrudnień w dużych nowosolskich firmach, bo to jest istotne dla rynku pracy. W samym Kożuchowie z kolei jest nieciekawie. Nie powstają żadne nowe firmy, a na horyzoncie nie widać sytuacji, która sugerowałaby polepszenie. Wszyscy zarejestrowani u nas ludzie to nie są tylko osoby zwolnione z pracy. Znaczna część pracowała na umowach na czas określony, które się skończyły. Sporo osób wraca też z zagranicy. Zmiany kursów walut mają tu decydujący wpływ. Gdy złotówka zaczęła rosnąć, wielu zarobkowych emigrantów wróciło, bo przelicznik nie był już tak korzystny. Kosztów utrzymania i rozłąki z rodziną nie wyrównywały już zarabiane tam pieniądze.

- Czy kożuchowianie muszą zatem czekać na zmiany w Nowej Soli?

- Uzależnieni jesteśmy od nowosolskich pracodawców. Liczba bezrobotnych z czerwca 2008 r., czyli 1.260 osób, w porównaniu do tej obecnej - 2.050 bezrobotnych - pokazuje to dobitnie. W całym powiecie nowosolskim jest ok. 8.400 osób bez pracy. Nie jest to jeszcze ogromnie niepokojąca sytuacja, bo jest to o 400 bezrobotnych mniej od tego najgorszego okresu, jaki był w 2002 roku. Docierają do nas dokumenty zgłoszeniowe od ludzi, którzy podejmują pracę w miejscowościach sąsiednich. Wynika z tego, że kożuchowianie jeżdżą do pracy w Zielonej Górze, do Żagania i nawet dalej. Wiele osób zgłasza wciąż wyjazdy za granicę.

- Te liczby, które pan przytoczył nie nastrajają zbyt optymistycznie...

- Pamiętajmy, że część wzrostu wynika z przyznawania nowych zasiłków, które wzrosły z 575 zł na 717 zł. Są one jednak wypłacane przez trzy miesiące. Na tę sytuację mają też wpływ dwie firmy, które się wycofały z Kożuchowa, a miały budować tu zakłady. Jedna z nich przeniosła się do Żar, a o drugiej od dłuższego czasu nic nie wiadomo. Zaset i Dongwon bez zmiany planów w swoich centralach nie są w stanie nic tu zmienić. My ze swej strony staramy się aktywizować większe ilości ludzi, teraz najczęściej do prac społecznie użytecznych. Zwykle uruchamialiśmy je w kwietniu, w tym roku zrobiliśmy to znacznie wcześniej. W tym przypadku gmina Kożuchów jest też wiodącym przykładem. Zatrudniliśmy ponad 75 osób w tym i poprzednim roku, wykorzystaliśmy ponad połowę środków na roboty społecznie użyteczne przeznaczone na cały powiat. W innych gminach nie jest to tak popularne. Staramy się zapewnić chociaż to. Ale to nie zmienia faktu, że jeśli nie zmieni się sytuacja na rynku pracy, to nasze działania będą jedynie miały charakter zastępczy. Efekty takiego zatrudnienia nie są trwałe, po pół roku ci ludzie do nas znów wracają.

- Dziękuję.

 

Czytaj też: Gmina Kożuchów zafunduje właścicielom domów oczyszczalnie ścieków

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska