Na konferencji prasowej w jednej z zielonogórskich pizzeri, która jest partnerem klubu dowiedzieliśmy się, że awizowany skład Stelmetu Falubazu nie będzie zmieniony. Prezes ZKŻ SSA Marek Jankowski i kierownik drużyny Jacek Frątczak powiedzieli, że ostatnie mecze w lidze szwedzkiej oraz występy naszych, przede wszystkim Piotra Protasiewicza, w Niemczech potwierdziły, że nic nie trzeba zmieniać. Zapewnienia o wzajemnym zaufaniu i budowaniu atmosfery nijak miały się jednak do informacji po meczu we Wrocławiu, że do drużyny może wejść Duńczyk Mikkel Bech Jensen. Wiadomo, że ze względu na KSM może zastąpić tylko liderów zespołu.
- Były takie rozmowy, ale proszę zwrócić uwagę, że po drodze mieliśmy kilka imprez - zaznaczył Frątczak. - Potwierdziły, że ten zawodnik ma ogromny potencjał.
Za to Jankowski skwitował, że gdyby Jensen okazał się lepszy na treningu od Protasiewicza czy Andreasa Jonssona to by pojechał. Tylko, że wcześniej dowiedzieliśmy się, że Duńczyka nie będzie na sobotnim treningu, bo ma rundę indywidualnych mistrzostw świata juniorów w Lonigo i nie mógłby dowodzić swej wyższości nad filarami zespołu. Czyli niby może, ale nie może.
Na konferencji był też Krzysztof Jabłoński, który przyznał się do nałogu. Jest pracoholikiem i zapewnił, że robi wszystko, by urywać części sekundy na treningach, a w meczu wywalczyć więcej punktów niż w poprzednich pojedynkach. Mało tego, Jabłoński odczuwa głód. - Rozumiem fanów, którzy chcą zwycięstw na własnym torze. Chyba jak nikt inny chcę wygrywać biegi i jestem głodny punktów - przyznał.
Cóż, pozostaje nam czekać na klasyk, a za oknami godnie z prognozami pogody pada. Ma padać także w sobotę i w niedzielę w porze meczu. Oby było tak, jak mówią działacze Stelmetu Falubazu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?