Już przed powtórką XV biegu na tor poleciały puszki i plastikowe butelki. Do dramatycznych momentów doszło tuż po zakończeniu wyścigu. Żużlowcy nie zdążyli jeszcze zjechać z toru, kiedy kilkunastu chuliganów przeskoczyło przez ogrodzenie i wbiegło na murawę.
Po chwili, przez nikogo nie zatrzymywani, znaleźli się przed "klatką", w której siedzieli kibice Polonii. W ruch poszły kamienie. Z sektoru gospodarzy sąsiadującego z miejscem dla gości poleciało kilka ławek. Jeden z kamieni trafił w czoło fana z Bydgoszczy. Chłopak chwycił się za głowę. Upadł. Dłonie zakrywające zranioną twarz zalały się krwią. Konieczna była natychmiastowa pomoc medyczna. Dopiero po kilku minutach policjanci uspokoili młodych chuliganów.
Dramatyczny debiut
Jak to się stało, że organizatorzy dopuścili do tak dramatycznych wydarzeń? - Szczerze mówiąc, nie potrafię odpowiedzieć - przyznał dzień po meczu wyraźnie zszokowany Robert Polewski.
Incydent tuż po zakończeniu spotkania przeżył szczególnie, bo dyrektorem ZKŻ-u jest od kilku dni. Chuligani zgotowali mu wyjątkowo nerwowy debiut. - Całkowicie zawaliła ochrona. Impreza po prostu była przez firmę źle zabezpieczona - ocenia Polewski.
Tego samego zdania jest rzecznik prasowy zielonogórskiego klubu. Kamil Kawicki nie wyklucza nawet zerwania umowy z firmą ochroniarską. - W skrajnym przypadku. Będę na pewno optował za tym, by nie wypłacać jej całości wynagrodzenia. Usługa była źle wykonana - uważa.
Słowa nie będą miłe
(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)
Co dalej zamierzają zrobić działacze ZKŻ-u? Przede wszystkim dziś spotkają się wraz z przedstawicielami firmy ochroniarskiej i policji. Będą dyskutowali nad słabymi punktami organizacji meczu. A także o tym, jak następnym razem właściwie rozlokować służby bezpieczeństwa. - Z naszej strony w kierunku firmy ochroniarskiej nie padną miłe słowa - zapowiada Kawicki.
Bo i miłe być nie mogą. Chuligani bez trudu przedostali się do strefy, w której absolutnie nie powinno ich być! Spokojnie zrobiło się dopiero wtedy, gdy na stadionie pojawiło się kilkudziesięciu uzbrojonych po zęby policjantów. - Organizator poprosił nas o wkroczenie na stadion w związku z zakłóceniami porządku - informuje rzeczniczka komendy miejskiej Małgorzata Stanisławska. - Obyło się bez interwencji. Dla porządku wystarczyła obecność funckjonariuszy.
Tyle policja oficjalnie. Doświadczeni funkcjonariusze prewencji nieoficjalnie mówią jednak, że mecz nie był dobrze zabezpieczony. Ochroniarzy było po prostu za mało. Już wiadomo, że jeden z chuliganów stanie przed sądem 24-godzinnym. Dwóch kolejnych dostanie mandaty. Ale to nie koniec. Dziś policja będzie analizowała taśmy z kamer monitoringu. Możliwe, że będą kolejni zatrzymani.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?