Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potop na Mokrej

Dariusz Chajewski
Takie atrakcje zdarzają się po każdej ulewie.
Takie atrakcje zdarzają się po każdej ulewie. fot. Czytelnik
Dla nich powódź to codzienność. Jednak w ostatni weekend miarka się przebrała. Woda wlała im się do domów. I jak zwykle, gdy pytają o winnych urzędnicy wskazują na niebo.

Gdy Lidia Kowańdy zobaczyła idącą strumieniem wielką wodę tylko otworzyła przed nią bramę. Po pierwsze po to, aby nie wyrwała wrót. Po drugie, aby ocalić sąsiadów. Wolała, aby woda opanowała jej ogród.

- U nas to normalne - dodaje. - Nawet nie musi padać deszcz, wystarczy, że leje w centrum miasta. Strumień potrafi wezbrać w ciągu kwadransa. O, znów zaczyna padać...

Za barykadą
Rodzina Buchowskich zbudowała właśnie dom. Nie tknęło ich przy nazwie ulicy - "Mokra". Właśnie się dowiedzieli, skąd pochodzi. Adrian Buchowski pokazuje dokąd sięgała woda. Jak w czasie powodzi pozostał wyraźny ślad na ścianie. Uratowały ich szczelne drzwi, bo byłoby po panelach, dywanach...

- Nie wiedziałam, że to możliwe, gdyż deszcz nie był wcale taki intensywny - dodaje Alina Stasiuk. - Nagle ulica zamieniła się w rwący potok, z boku dopływał do niego strumień. Woda zalała wszystkie okoliczne ogrody, piwnice, domy.

.

W ogrodzie L. Kowańdy strumień wygląda niewinnie. Tylko szerokie łachy naniesionego piachu pokazują którędy rwała rzeka. Podobnie na ulicy Jędrzychowskiej. Własnym sumptem mieszkańcy próbują chronić się jak mogą, ale niewiele to daje. Miasto trochę umocniło brzeg strumienia, ale tylko na krótkim fragmencie.

Za ulicą Mokrą rzeczka znika pod ziemią. Pojawia się ponownie przy ul Jędrzychowskiej.
- Widzicie te worki z piaskiem, okładam nim dom i bramę - tłumaczy Andrzej Drozdowski. - Chałupę mam teraz nieustannie zalewaną. Powódź to ja mam codziennie.

Miasto z betonu

Najpierw próbowaliśmy dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje. Telefonicznie odwiedziliśmy kilka wydziałów magistratu. I tak kanalizacja burzowa należy do wydziału komunalnego, ale tylko w sprawach ich drożności. Budowa to sprawa miejskich drogowców.

- Kilka ważnych spraw tutaj przegapiono w minionych latach - przyznaje Henryk Napierała zastępca naczelnika biura zarządzającego miejskimi drogami. - Już w latach 70., gdy budowano tutaj drogi zasypano wiele naturalnych cieków. Powinniśmy dokonać przebudowy kanalizacji burzowej tej części miasta, zbudować zbiorniki, które odbiorą nadmiar wody. Jednak nie ma już wolnych parcel, gdzie można by było je stworzyć.

Kto jest winny? Błędy przeszłości. Po pierwsze nie wzięto pod uwagę, że Zielona Góra ma specyficzne położenie, niemal podgórskie, a przekroje rur pozostają nizinne. Po drugie w mieście coraz więcej jest betonu, granitu, cementu i coraz więcej wody zamiast wsiąkać w ziemię spływa bezpośrednio do nielicznych cieków. Wreszcie wybudowaliśmy domy na polach i łąkach, które przez lata odbierały wody z położonych wyżej części miasta.

Po ostatniej wielkiej powodzi na Mokrej umocniono trochę brzegi strumienia. Co magistrat zrobi teraz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska